- Jak ci się tańczy z idiotą - zapytała jej siostra, kiedy ona sprzątała swój pokój - Nic jakoś o tym nie mówisz.
- Trudno byłoby coś mówić, skoro ciągle towarzyszy mi irytacja - mruknęła, nie odrywając wzroku od kartek, które trzymała w dłoniach - Aż dziwne, że umiem się skupić.
- Aż dziwne, że nie chcesz się skarżyć - odparła Alina.
- Wszystkie żale wylewam Gabrielowi - powiedziała, cały czas patrząc na kartki.
Była zdziwiona, że po tylu latach one cały czas znajdowały się w jej szufladzie, i że ich nie wyrzuciła.
- Emi, co jest? - poczuła za sobą obecność dziewczyny.
- Nic - odwróciła się szybko, żeby na nią spojrzeć - Nie miałaś się uczyć przypadkiem?
- Od kiedy tak bardzo jesteś za nauką? - zdziwiła się.
- Od kiedy chodzi o ciebie - powiedziała - Obie dobrze wiemy, że masz większe ambicje - kładąc jej ręce na ramionach - A teraz, idź do pokoju i ucz się, żeby Starski się na ciebie nie uwziął tak jak na mnie - odparła, i wręcz wypchnęła z pokoju, zamykając za nią drzwi.
- Mogłaś powiedzieć po prostu żebym wyszła - mruknęła dziewczyna, zanim jeszcze odeszła spod drzwi.
Noemi tylko parsknęła cicho śmiechem, po czym szybko wróciła do kartek, które wprowadziły ją w tak duży szok.
Mianowicie były to dwie mocno pogięte kartki. Jedna zapisana od góry do dołu, druga zaledwie była wypełniona w połowie.
Poczuła jak łzy zbierają jej się w kącikach oczu, kiedy na jednej z nich przeczytała : Żeby nasze gwiazdy się nie wypaliły.
Był to nagłówek, który dotyczył "zasad" w ich przyjaźni z Matczakiem, które spisali w wakacje przed trzecią klasą gimnazjum. Dotyczyły one zasad, które miały uchronić ich przed zranieniem siebie nawzajem, a tym samym zapobiec "wypalenia się gwiazd", które były metaforą szczęścia.
- Kto by pomyślał, że to się tak potoczy - szepnęła cicho, wpatrując się w kartkę.
Druga kartka natomiast, zawierała o wiele boleśniejszą treść, i jeśli Noemi miała być szczera, była niemal, że pewna iż wyrzuciła tą kartkę.
- Mój ziom się powiesił w sylwestra, a ja wciąż pamiętam jak kradliśmy te flaszki z Cerfa, i jak piliśmy je na hejnał o 8:20 - przeczytała na jednym wdechu, czując jak z każdym słowem głos jej się załamuję.
Pamiętała jak pisała te słowa, zachłystując się łzami, na ławce przed kościołem podczas pogrzebu jej przyjaciela. Chciała w ten sposób sobie ulżyć, odreagować to wszystko, nie chcąc tym obarczać swoich przyjaciół. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że od tamtego momentu wszystko zacznie obracać się o 180 stopni.
-Och Olek - pociągnęła nosem, wiedząc że niewiele brakuje jej do rozpłakania się - Gdybyś tu był wszystko potoczyłoby się inaczej - mruknęła.
I kiedy te słowa wydobyły się z jej ust, jej telefon nagle zawibrował oznajmiając o przychodzącym powiadomieniu.
Od razu wyjęła go z kieszeni, i dosłownie myślała, że się rozpłacze, kiedy zobaczyła, że powiadomienie pochodziło z galerii zdjęć i miało treść "Nie zapomniane chwilę", a zdjęcie które było dodane do tytułu przedstawiało ją i Olka, podczas jego urodzin.
- Nie dajesz o sobie zapomnieć - uśmiechnęła się lekko, wchodząc w powiadomienie.
Jej oczom ukazały się zdjęcia, których nie przeglądała od bardzo dawna. Były to zdjęcia z czasów gimnazjum, kiedy to jeszcze przyjaźniła się z Michałem i resztą, a Olek żył. I choć się tego nie spodziewała, na jej twarzy widniał uśmiech, pogłębiał się z każdym kolejnym zdjęciem.
Zwykle nie wierzyła, że coś stało się po coś, albo w zdarzenia paranormalne, jednak wtedy czuła coś czego nie mogła opisać. Czuła, że te kartki, i to powiadomienie były po coś. Czuła także nie wyjaśnioną potrzebę odwiedzenia grobu przyjaciela, tak jakby właśnie to tam znalazła na to wszystko odpowiedź.
Dlatego nie wiele myśląc, podniosła się z ziemi, i złapała za pierwszą lepszą bluzę z szafy po czym szybko wyszła z pokoju, a następnie bardzo szybko oznajmiła Felicji, że wychodzi, po czym opuściła dom, kierując się w stronę cmentarza.
Nie zaprzątała sobie nawet głowy Uberem, mając w głowie, że szybciej trafi tam idąc na pieszo, co w zasadzie było prawdą, gdyż niefortunnie jej dom znajdował się parędziesiąt metrów od cmentarza.
Przechodząc przez bramę cmentarza czuła dziwny spokój, który nigdy nie towarzyszył jej w tym miejscu, dlatego mocno ją to zdziwiło, że tym razem nie miała ochoty wybuchnąć płaczem.
Automatycznie skręciła w odpowiednią alejkę, i kiedy znajdowała się zaledwie parę metrów od nagrobku, znieruchomiała, widząc kto się tam znajdował.
Z rękami w kieszeni i kapturze na przeciwko białego marmuru stał Michał. Odruchowo zrobiła parę kroków w tył, jednak nie miała zamiaru uciekać, po prostu nie wiedziała co miała zrobić.
Patrzyła na niego jak na ducha dobre 5 minut, dopóki ten nie uniósł wzroku znad nagrobku, i nie spojrzał wprost na nią.
Wprost w jej oczy.
Noemi rozchyliła lekko usta, jednak nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Zrobił to dopiero Michał, przenosząc swoje spojrzenie spowrotem na nagrobek.
- Już idę spokojnie - odparł bez emocji.
- Nie - powiedziała szybko Noemi - Znaczy, nie musisz iść - sprecyzowała - Masz prawo tu siedzieć ile chcesz - stwierdziła, podchodząc do nagrobka.
- Poczułem nagłą potrzebę przyjścia tu - wyznał.
- Ja też - powiedział cicho - Zobaczyłam nasze stare zdjęcia, i od razu tu przyszłam.
Michał zmarszczył brwi i spojrzał na nią zaskoczony. Dziewczyna poczuła na sobie jego wzrok i również spojrzała na niego jednak jej wzrok wyrażał zdezorientowanie.
- Ja znalazłem stare zdjęcie w szafce - odparł - A nawet nie wiedziałem że tam było.
Noemi lekko się uśmiechnęła ponownie spoglądając na marmur.
- Może Olek chciał żeby tak było? - wzruszyła ramionami.
- Od kiedy wierzysz w takie rzeczy? - zdziwił się, pamiętając, że dziewczyna zawsze twardo stąpała po ziemi.
- Nie wierzę - odparła - Ale to jest nie do wytłumaczenia - powiedziała - Tym bardziej, że wcześniej w szafce znalazłam to - wyciągnęła z kieszeni płaszcza dwie pogięte kartki i podała je chłopakowi.
Brunet spojrzał na nie, i nawet nie musiał ich czytać aby wiedzieć co jest na jednej z nich. Lekko zmieszany wziął od dziewczyny kartki, i zaczął czytać ich zawartość, a bardziej zawartość tej drugiej zapisanej do połowy, gdyż treść tej pierwszej znał na pamięć.
- Kiedy to napisałaś? - zapytał, nie odrywając wzroku od tekstu.
- W dzień pogrzebu - odparła krótko.
- Tyle się pozmieniało - wypalił nagle.
- Tak - przyznała cicho.
Dla nich obojgu ta sytuacja była zarazem dziwna jak i przyjemna. Choć tyle mieli sobie za złe, w tamtej chwili nie liczyło się to dla nich. Mieli w głowie tylko te dobre chwile. Chwile spędzone z Olkiem i resztą. Chwilę które oni spędzili sami dobrze się bawiąc.
- Noemi - odezwał się po dłuższej chwili Michał - Co powiesz na Maryjke na schodkach?
Bugaj spojrzała na niego zaskoczona, jednak szok w jedną chwilę zmienił się w lekko uśmiech, przypominając sobie, że w ostatniej klasie gimnazjum przed śmiercią Olka bardzo często wychodzili na schodki aby wypić owy trunek.
- Myślę, że na ten jeden dzień możemy zakopać topór wojenny - odparła - Dla niego - dodała.
- Dla niego - wystawił w jej stronę rękę.
Ona natomiast tylko uśmiechnęła się i lekko uścisnęła jego dłoń, na znak zgody.
Jednak żadne z nich nie wiedziało, że w ten sposób na nowo i już nie odwracalnie połączyli swoje losy.
CZYTASZ
Wypalone gwiazdy|| Mata
Fanfic- Kiedyś w jej oczach widziałem iskierki radości, wigoru i wszystkich pozytywnych rzeczy, teraz nie widzę nic, zupełnie jakby cały ten blask się wypalił - odparł, patrząc na zachodzące słońce. - Od dawna nie ma tam szczęścia - oznajmiła dziewczyna...