Rozdział 1

340 27 9
                                    

~~~

Przechodziłam ulicami piekła, szukając miejsca, w którym mogłabym tymczasowo się zatrzymać. Nie znałam tu zasad i nie wiedziałam jak działa tutaj wynajem lub kupno mieszkania. Co jakiś czas widziałam, jak inne demony spoglądały na mnie, lub śledziły mnie wzrokiem. Aż tak rzucałam się w oczy?

Zatrzymałam się przed jakimś barem. Pomyślałam, że skoro już tu jestem i mało prawdopodobne jest to że uda mi się dostać do nieba, muszę to wykorzystać i trochę się zabawić. Od zawsze to moja matka zabraniała mi pić alkoholu, palić papierosów i tak dalej. Uważała, że to zniewaga Boga i przez to trafię do piekła. Cóż, akurat miałam inny powód aby tu trafić.

Weszłam do środka i rozejrzałam się po wnętrzu. Wszystko było w odcieniu czerwieni, a na ścianach były ledy układające się w literę "V". Po lewej stronie stały kanapy, odgrodzone kratami, zaś po prawej, bar, przy którym siedział znany mi już demon.
Podeszłam do baru i usiadłam obok mężczyzny, ten tylko spojrzał się w moją stronę i przymrużył oczy.
- A ty mnie śledzisz, czy coś? - Szybkim ruchem ręki zamieszał brązowy płyn w swojej szklance i wziął z jej łyk. Odetchnęłam głęboko.
- Mam do ciebie tylko jedno pytanie i nie będę cię więcej męczyć - Uśmiechnęłam się ciepło.

Mężczyzna przejrzał mnie wzrokiem od góry do dołu opierając się jedną ręką o blat - Ach, no tak..gdzie moje maniery - Zaśmiałam się i wystawiłam rękę w jego stronę - Roselyn, miło mi poznać - Mężczyzna bez podawania mi ręki wymruczał pod nosem - Husker. Ale możesz mi mówić Husk.
- No więc... Husk, co tutaj robisz o tak późnej porze? - Chciałam jakoś zacząć rozmowę, bo niezręczna cisza mnie dobijała, ale zadając to pytanie, zdałam sobie sprawę, że wolałam tą ciszę.
- Przyszedłem tu za tym gnojkiem, by go pilnować, bo ma problemy z narkotykami i psychiką. Jeszcze sobie coś zrobi - wskazał głową na kanapę, na której siedział dość wysoki chłopak z 2 parami rąk w towarzystwie kilku facetów. W jego głosie można było usłyszeć troskę. Przytaknęłam, nie wnikając w szczegóły.

- A ty? Co tutaj robisz? - Spojrzał na mnie podejrzliwie - Kobiety takie jak ty nie powinny same chodzić w nocy po piekle. Tu jest naprawdę niebezpiecznie.
Nie powiem że nie, obawiałam się trochę, że ktoś zaraz zaciągnie mnie w jakaś ciemną uliczkę i będzie chciał zrobić mi krzywdę, ale nie z takich rzeczy udawało mi się wydostać. Przecież w samoobronie zabiłam swojego ojczyma.

Krótko przed swoją śmiercią, moja matka poznała mężczyznę z którym się związała i wzięła z nim ślub. Miał na imię Johnson. Nigdy jej tego nie wybaczę, zważając na to że mój ojciec zginął 3 miesiące przed tym zdarzeniem. Johnson mnie nienawidził i traktował jak największego śmiecia. Moja matka nigdy się tym nie przejmowała i sama czasem nawet mu pomagała. Szczególnie, gdy zgrzeszyłam. Ona nie widziała swoich grzechów. Nie widziała tego, że to co robi jest grzechem i uważała, że Bóg pozwolił jej mnie ukarać.
Pewnego dnia, gdy wróciłam z galerii handlowej, mojej matki nie było w domu. Miałam na sobie różową sukienkę, z kwiatowym wzorem i delikatną koronką na dekolcie. Johnson nienawidził, gdy się tak ubierałam, ponieważ uważał to za nieskromne i wyzywające. Gdy tylko mnie zobaczył od razu do mnie podszedł, popatrzył na mnie z pogardą i wycedził przez zęby - Co ja ci mówiłem o tym, jak masz się ubierać?
W jego oczach zabłysnął ogień. Podniósł swoją dłoń, która wylądowała na moim policzku. Łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Johnson podniósł moje ręce przygwoźdzając mnie do ściany. Jedną ręką złapał mnie za gardło, uniemożliwiając mi wzięcie powietrza do płuc.
Zaczęłam się z nim szarpać i wtedy zobaczyłam szklany wazon mojej matki na stoliku obok mnie. Wyrwałam jedną rękę z jego uścisku łapiąc za wazon, który roztrzaskał się na jego głowie. Puścił mnie, a ja upadłam na podłogę, próbując złapać oddech.
- K-Kurwa, ty szmato! Rozpierdolę cię! - Wykrzyczał.
Kawałek szkła wbił się w jego oko. Próbował wstać, ale nogi się pod nim ugięły i wylądował na ziemi, uderzając głową o stolik kawowy. Po chwili podeszłam do niego.
Nie oddychał.

Na to wspomnienie, moje oczy się zaszkliły. Szybko przetarłam powieki i się uśmiechnęłam. Przez to wszystko zapomniałam co Husker do mnie mówił.
- Oh, przepraszam, mógłbyś powtórzyć? - Uśmiechnęłam się smutno. Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Pytałem, co ty tutaj robisz - Wziął łyk swojego napoju. Przez chwilę zastanowiłam się, czego właściwie szukam w tym barze - Wiesz, nie chce spać na ulicy. Znasz tu może jakieś miejsca, w których mogłabym się zatrzymać na jedną noc? - W moich oczach zabłysła iskierka nadziei.

- Właściwie to moja przyjaciółka prowadzi hotel. Co prawda początkowo miał być on dla grzeszników, którzy chcą się nawrócić, ale robota nie idzie. Pracuje tam, więc jeśli chcesz mogę załatwić ci pokój. Charlie napewno się ucieszy, kiedy przyprowadzę kogoś nowego - Uśmiechnęłam się szeroko - Dziękuję! Naprawdę wiele to dla mnie znaczy - Husk podniósł kącik ust do góry i przeciągnął się na krzesełku.
- To jak już tu jesteśmy, chcesz się czegoś napić? - Zaproponował, na co się zgodziłam.

Siedzieliśmy tak przez jakiś czas. W międzyczasie przysiadł się do nas kompan Huskera - Angel Dust. Poznaliśmy się trochę i gadaliśmy o wszystkim. Chłopaki okazali się naprawdę przyjaźni. W końcu przyszedł czas się zmywać. Ruszyliśmy więc w stronę hotelu.

~~~

Hotel był naprawdę duży. Na wejściu przywitała nas Charlie - księżniczka piekła. Pisnęła, gdy zobaczyła nowego gościa w hotelu.
- O matulu, cześć! Jestem Charlie, a to moja dziewczyna Vaggie - Charlie wskazała palcem na jasnowłosą dziewczynę, która stała obok niej - Naprawdę bardzo miło poznać kolejną duszę, która pragnie rozgrzeszenia! - Podałam jej niepewnie rękę - Roselyn, możesz mówić mi Rose.
- Nie chce cię martwić Charlie - Wtrącił się Husk - Ale póki co Roselyn poprostu szukała noclegu, by nie spać na ulicy.
Dziewczyna zrobiła smutną minę, ale szybko po tym znów się uśmiechnęła, jakby zapomniała o tym, co Husker przed chwilą powiedział. Zaciągnęła mnie do holu, przedstawiając wszystkich mieszkańców hotelu. Angela Dusta, którego zdążyłam poznać już w barze, Alastora - jednego z najpoteżniejszych overlordów piekła, Niffty, która była gosposią oraz Sir Pentious'a, który chyba jako jedyny faktycznie szukał tam rozgrzeszenia. Potem poszłyśmy na górę i pokazała mi mój tymczasowy pokój.

- Tak się cieszę, że zdecydowałaś się przyjść do naszego hotelu, Rose! - Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie.
- A ja dziękuję, że tak ciepło mnie przyjeliście - odwzajemniłam uśmiech.
- Tak przy okazji, jutro odwiedzi nas mój ojciec! Napewno się ucieszy, gdy zobaczy, że kolejna dusza u nas zagościła. A teraz dobranoc, Roselyn - Charlie  pomachała do mnie ręką i zamknęła za sobą drzwi.

Położyłam się na łóżku wycieńczona. Przetarłam oczy ręką.

Może jednak mam jeszcze szansę odkupić winy i spotkać się z ojcem? Muszę pomóc Charlie sprawić, aby ten hotel funkcjonował i sprawić dobre wrażenie na jej ojcu..
Chwila..
Zerwałam się i usiadłam po turecku na łóżku.
Skoro Charlie jest księżniczką piekła, to znaczy że jej ojciec to Lucyfer?!

Boże miej mnie w opiece...

~~~~~~~~~~
Hejkaa!! Witam w 1 rozdziale tej jakże cudownej książki. Nie sądziłam że tak szybko będę ją kontynuować, ale naszła mnie taka ochota na pisanie XD
See yaa soon <3

[1140 słów]

Golden Apple | Lucifer MorningstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz