Rutyna?

47 4 1
                                    

Chongyun naprawdę myślał, że Xingqiu coś powie ale nic...
Leżał na jego łóżku spocony i trochę brudny od zabaw. Chłopiec może i smutny i trochę zawstydzony zaczyna się rozglądać po pokoju. Widzi dużo książek i trofeów. Pokój Xingqiu był naprawdę spory, nie to co Chongyuna. Nagle chłopak wychodzi z łazienki, która też jest w jego pokoju. Ma na sobie trochę przy dużą koszulkę i shorty. Siada obok Chongyuna i zapala papierosa. Chłopiec patrzy się na niego z nadzieją, że powie coś miłego...

 Chłopiec patrzy się na niego z nadzieją, że powie coś miłego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-co się tak patrzysz?

Zapytał obojętnie Xingqiu.
Chongyun od razu odwróci wzrok.

-p.. przepraszam..

-dobra, idź się umyj i odwiozę cię do domu

Powiedział wyciągając telefon. Chociasz w tym Chongyun znalazł trochę "miłości" od Xingqiu, a przynajmniej tak myślał. Kiedy chłopiec wstawał wciąż trochę bolała go prostata ale starał się to zignorować i szedł do łazienki. Wtedy Xingqiu podniósł wzrok znad komórki i spojrzał na Chongyuna, ale coś go zaniepokoiło. Zobaczył jakieś rany na plecach chłopca

-ej

-t.. tak?

-nie, już nic..sorry

Xingqiu po prostu to zignorował ale wciąż miał to w głowie.

-jak coś to masz szlafrok na drzwiach. Jak wyjdziesz to ci pożyczę ubrania

Oznajmił na koniec.
Kiedy Chongyun już sie umył i ubrał, poszedł z Xingqiu do auta. Znaczy za nim to zrobił Xingqiu wywalił wszystkich z imprezy. Chongyun poczuł się trochę źle, że to wsumie przez niego musieli wyjść. Chłopak prowadzi mniejszego do swojego auta i otwiera przednie drzwi pasażera, a sam siada za kierownicą

-jaki jest twój adres?

-q..Qingce 2..27

Xingqiu wbija ulice w nawigacje i zaczyna jechać. Jego styl jazdy jest dość spokojny, ale Chongyun myśli, że to znowu dlatego że on tu jest.
Po kilkunastu minutach dojeżdżają na miejsce.

-dobra wysiadaj, a i pamiętaj nikomu nie mów co robiliśmy, rozumiesz?

Xingqiu powiedział stanowczo, tak że przez Chongyuna przeszły ciarki. Kiwnął głową i wyszedł z samochodu.

Chongyun po cichu wszedł do domu mając nadzieję, że nie obudzi mamy ale nagle widzi ją siedacą na fotelu. To dziwnie bo jest już 3 w nocy

-...h...hej mamo..p.. przepraszam

-nic się nie stało słońce, chciałam zapytać czy wszystko było w porządku? Martwiłam się

-...t..tak...było okay..

-dobrze

Przytula syna

-idź już spać, dzisiaj się wybawiłeś hehe

Chongyun kieruje się do swojego pokoju i od razu pada na łóżko.

W poniedziałek Chongyun idzie do szkoły. Cały weekend leżał w łóżku, wykończony, po piątku. Kiedy idzie do szkoły modli się aby nikt nie wiedział co wtedy robił Xingqiu. Stara się być niewidzialny, tak jak zawsze.
Chongyun siada w ławce i spokojnie otwiera książkę.

Dzień mijał powoli ale spokojnie. Chongyun siedzi na korytarzu z podręcznikiem. Jest przerwa obiadowa dlatego wszyscy są na stołówce. Chłopiec nigdy nie jadł obiadu w szkole przez swój kolejny lęk. Nagle Chongyun znowu widzi nad sobą jakieś 3 postacie. Modli się aby to był tylko Xingqiu, go przynajmniej choć trochę zna, ale niestety są to popularni dręczyciele. Chongyun zaczyna się trząść kiedy na nich patrzy.

-siema frajerze, znowu siedzisz sam jak największy samotnik w tej szkole? XD wiesz, że nie dasz rady zdać jeśli dalej będziesz taki zjebany?

Powiedział drwiąco i wziął plecach chłopca po czym zaczął wyrzucać jego zawartość na cały korytarz.

-widzisz, co zrobiłeś?! Samym swoim istnieniem już wszystko schrzaniłeś! Jesteś po prostu beznadziejny! Pieprzony frajer.

Chongyun cały się trzęsie i błaga aby skończyło się tylko na obrażaniu. Jednak nagle drugi dręczyciel złapał chłopca za ramię i rzucił na podłogę.

-Teraz liż podłogę, może choć tak się przydasz i umyjesz podłogę, Hehehe

Trzeci przyciska głowę Chongyuna do podłogi. Kiedy chłopiec nic nie zaczął robić nagle tyran kopie go w nogę.

-Ah!

Chongyun krzyczy z bólu, lecz kopanie nie ustaje.
Nagle niespodziewanie ktoś przewraca tyranów na ziemię. Chłopiec szybko spogląda w górę i widzi swojego wybawiciela, jest to Xingqiu. Chłopak podnosi Chongyuna i stawia go na nogi.

-wszystko dobrze? Nie pobili cię za bardzo?

Xingqiu mówi szukając jakieś głębszej rany na ciele Chongyuna.

-jest okay...d.. dziękuję...

-przepraszam, że nie przybiegłem wcześniej

-..n..nic..się nie stało....to i tak dużo dla mnie, że ktoś wogule przybiegł..

Chłopiec mówi od razu odwracając wzrok. Wtem Xingqiu znowu podnosi Chongyuna w stylu panny młodej. Chłopiec dostaje fleshbacków w poprzedniego piątku. Chłopak zanosi go do klasy i siada go na ławce. Potem podwija nogawkę chłopieca i zaczyna ją opatrywać.

-b..bardzo dziękuję...

-nie ma za co słodziaku~

Xingqiu uśmiecha się zalotnie do Chongyuna przez co chłopak lekko się rumieni.

-wiesz...jeśli chcesz mi wynagrodzić moją pomoc...

Xingqiu nachyla się i szepcze chłopcu do ucha

-to przyjdź po lekcjach do męskiej łazienki na 2 piętrze~

Kiedy to mówi delikatnie całuje płatek ucha Chongyuna i odchodzi.

Fałszywy znak (xingyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz