Twoje dłonie
Wydobywać dźwięki z ust mych
Tak próbują desperacko
Jakby kruche ciało moje
Było dla nich marną harfą.
Tutaj dotknąć, tu docisnąć
Tu położyć, tam przesunąć
Wszystko to abym tylko
Nie ważyła się w dół runąć.
Barwisz mnie zupełnie jakbym
Różą była w twym ogrodzie
By ułożyć mnie od nowa
Tak jak ubranie w komodzie.
Jeszcze zanim mnie zrujnujesz
Wypchaj mnie swoim słodyczem
Na końcu zawsze jestem głupia
Wierząc, że nie jesteś mitem.