Ilość słów: 6876
—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—
Jisung wszedł pewnym krokiem do kawiarni i rozejrzał się po całym lokalu. Od kiedy jego przyjaciel tu pracował, to czuł się tu prawie jak w domu. W końcu był tu niemalże codziennie, więc na dany moment mógłby tu nawet zamieszkać, gdyby miał tylko gdzie spać i się myć. A gdyby nie lepiej płatna praca w zawodzie, który uwielbiał, to pewnie starałby się o pracę właśnie tu, byle móc tylko przebywać w bliskim otoczeniu swojego obiektu westchnień i przy okazji pracować ze swoim najlepszym przyjacielem.
Oczywiście Hyunjin nie był jedynym powodem, dla którego lubił przychodzić do tej kawiarenki, a przyczyniał się do tego też jej właściciel. Mężczyzna o najpiękniejszym uśmiechu, który Jisung widział w swoim życiu. Człowiek roztaczający wokół siebie ciepłą i komfortową aurę, dzięki której chciało się przebywać w jego otoczeniu. Mężczyzna, który był niesamowicie przystojny i męski, wydający się osobą, która mogłaby się bardzo dobrze zająć drugą osobą na wszelkie możliwe sposoby.
Jisung właśnie takiego kogoś potrzebował w swoim życiu. Lubił czuć się zaopiekowanym i kochanym na ten sposób romantyczny, a już od dawna tego nie czuł. Sam również miał do zaoferowania mnóstwo miłości, tylko jeszcze nie miał komu jej dać. Może gdyby obiekt jego westchnień nie byłby tak bardzo onieśmielający, to w końcu sam by wykonał ten pierwszy krok w jego stronę. Niestety wolał czekać, zamiast kompletnie się przed nim zbłaźnić, nawet mówiąc zwykłe "cześć".
Brunet usiadł na swoim ulubionym miejscu, wiedząc, że zaraz pewnie podejdzie do niego Hyunjin. Przyjrzał się innym pracownikom, którzy również mogliby do niego podejść, aby ten mógł złożyć swoje zamówienie, lecz każdy z nich wiedział, że Jisung nie przychodzi tu tylko i wyłącznie dla kawy i dobrego ciasta, a aby porozmawiać ze swoim przyjacielem. Zmarszczył brwi w zdziwieniu, gdy od kilku minut nie widział nigdzie czerwonej czupryny. Postanowił poczekać jeszcze chwilę, a przy tym przejrzeć menu, które i tak znał już na pamięć.
— Cześć, Sungie. — jakby znikąd pojawił się przy nim Chan, sprawiając, że ten podskoczył lekko z przestrachu. Od razu otworzył na niego szerzej oczy i uśmiechnął się nieśmiało, czując, jak już jego policzki robią się czerwone poprzez samą obecność mężczyzny przy nim. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że starszy pierwszy raz zdrobnił jego imię, a on już wiedział, że to będzie jego ulubione zdrobnienie swojego własnego imienia.
— Cześć, hyung. — odpowiedział, omal się nie zająkując. Zaczął się nerwowo bawić swoimi palcami, a w myślach karcić za swoją nieśmiałość i brak jakiejkolwiek odwagi, która znikała, gdy tylko pojawiał się Chan. Zachowywał się jak przysłowiowa zakochana nastolatka i bardzo mu się to nie podobało, ale nic nie mógł na to poradzić.
— Chyba naprawdę musisz lubić naszą kawę, że przychodzisz tu prawie codziennie... — powiedział, posyłając mu swój szarmancki uśmiech, na który Jisung się tylko bardziej zarumienił.
— A może coś innego cię tu przyciąga? Bo nie powiesz mi, że tylko Hyunjinnie... — zaśmiał się lekko, a Jisung zaczął biegać wszędzie wzrokiem, unikając tego jego. Czuł, że w sekundzie, w której spojrzy mu w oczy, straci możliwość mówienia i postanowi kompletnie się w nich zatopić.
CZYTASZ
Butterfly Effect ▮ Stray Kids
FanfictionEfekt motyla - ruch skrzydeł motyla w Ohio może wywołać huragan w Teksasie. Jedno małe zdarzenie, przez które następuje ciąg innych, większych i bardziej znaczących w życiu każdego człowieka. Jest to bardzo ciekawy, piękny efekt, ale jeśli głębiej s...