Ilość słów: 4942
—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—
Felix obudził się wraz z rozbrzmiewającym budzikiem, który ustawił sobie wczorajszego wieczora na szóstą trzydzieści. Miał pewien plan do zrealizowania, który wdrożył już na wczorajszym śniadaniu. Znów zamierzał na nie iść i znów nie zamierzał się odzywać do członków Harpii po to, aby dostać to, co chciał. A przynajmniej miał tak zamiar robić, dopóki się na niego mocno nie wkurzą i postanowią zacząć go torturować. Póki co, bardzo dobrze bawił się, widząc ich sfrustrowane jego osobą miny i próby podjęcia rozmowy. Lecz wiedział też, że długo tak nie będzie, a on prędzej czy później może za to oberwać.
A dlaczego chciał rozmawiać tylko i wyłącznie z Hyunjinem? Bo gdyby miał wskazać jedną osobę z nich wszystkich, której najbardziej ufa, wskazałby właśnie jego. Nawet, jak jeszcze dwa dni wcześniej nagle zaczął się zachowywać ozięble, nie żegnając się z nim, gdy odjeżdżali, traktując go jak nic nieznaczącego śmiecia. Dla Felixa było ważne jego wcześniejsze zachowanie. To jak się nim opiekował i nie mógł patrzeć na jego cierpienie. I fakt - to właśnie przez Hyunjina znalazł się w tej sytuacji, oderwany od swojej grupy, rozdzielony od Changbina, ale to jemu był najbardziej wdzięczny. Jeśli można nazwać wdzięcznością fakt, że cieszy się, że go nie zabił.
Z takim planem, jak wczoraj, wstał z łóżka i od razu udał się do łazienki. Na szybko ogarnął się, po czym założył na siebie ubrania - jak udało mu się ustalić - Jeongina. Młodszy od niego mężczyzna, którego poznał wczoraj, również go zastanawiał tak, jak reszta Harpii. Pomijając wiek Yanga, wydawał się odstawać od reszty. Był najbardziej poważnym członkiem tej grupy i zachowywał się w stosunku co do niego tak, jakby Felix był jakimś jego klientem czy potencjalnym partnerem biznesowym. Mówił do niego profesjonalnym i jakby wyuczonym tonem oraz nie wykazywał zbyt wielu emocji.
Natomiast lider Harpii miał do niego jeszcze inne podejście. Był miły i roztaczał wokół siebie ciepło. Cały czas się szeroko uśmiechał, pomagał innym w nawet takich małych rzeczach, jak podanie czegoś ze stołu. Do niego również zachowywał się dość przyjaźnie, mimo że nie miał do tego powodów. Nawet nie był zły, gdy Felix próbował uciec i został wyrwany ze snu, a zachowywał się, jakby wiedział, że takie coś się stanie, więc się tym nawet nie przejmował. Do swoich członków i obsługi, która pracowała w tej rezydencji, był uprzejmy, dziękował, prosił i przepraszał. Lee za to zastanawiał się, jak taki człowiek został liderem niebezpiecznej i poważnej zorganizowanej grupy przestępczej. Było to, co najmniej podejrzane, że tak uprzejmy i ciepły człowiek rządzi mafią.Był też oczywiście Minho - osoba, której się bał. Uważał tego człowieka za psychopatę. To jak w sekundę potrafił zmienić swój nastrój i nastawienie przerażało go. W jednym momencie się lekko uśmiechał, a w drugim emocje z jego twarzy odpływały, zostawiając człowieka, który wydawał się wyzbyty wszelkich uczuć. Nigdy nie było wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Był definicją słów "nigdy nie mów innym o swoim następnym ruchu" w żywej postaci. Jeszcze istniał fakt, że go skądś kojarzył, co nie dawało Felixowi spokoju.
CZYTASZ
Butterfly Effect ▮ Stray Kids
FanficEfekt motyla - ruch skrzydeł motyla w Ohio może wywołać huragan w Teksasie. Jedno małe zdarzenie, przez które następuje ciąg innych, większych i bardziej znaczących w życiu każdego człowieka. Jest to bardzo ciekawy, piękny efekt, ale jeśli głębiej s...