9 - Hipokryta

88 11 47
                                    

Ilość słów: 4227

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ilość słów: 4227

—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—🦋—

Felix faktycznie po wczorajszej akcji zaufał nieznacznie Harpiom. Nie miał na sobie już zlecenia, co sprawiało, że miał o jedną osobę mniej, która chce go zabić. Kompletnie nie wiedział, jak Meduzy by zareagowały, jakby w końcu się o wszystkim dowiedziały, ale istniały dwie najprawdopodobniejsze opcje. Pierwsza była taka, że chcieliby jego śmierci, nawet jeśli nie wyjawił żadnych sekretów Harpiom. Drugą opcją byłaby chęć odbicia go, aby mógł wrócić tam, gdzie należy. Ze względu na swój związek z Changbinem, chciał myśleć, że to właśnie druga opcja była bardziej prawdopodobna. Z tą myślą żyło mu się lepiej.

Właśnie...Związek z Changbinem. Czy on jeszcze w ogóle z nim był? Z wiadomych przyczyn oficjalnie nie zerwali. Tylko co, jeśli Seo myśli, że on już dawno nie żyje i znalazł sobie kogoś innego? Minęło już około dwa tygodnie od jego porwania i Felix sam zaczynał przyłapywać się na tym, że coraz mniej tęskni. Nie tylko za Changbinem, ale ogólnie za Meduzami. Nie zdziwiłby się nawet, jeśli oni o nim zapomnieli, aczkolwiek ta myśl była zdecydowanie przykra.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk zegara, który wybił pełną godzinę, jaką była siódma rano. Od kilku minut leżał w łóżku, mimo że był już ubrany, ale nie miał nic innego do roboty. Wstał z ciężkim westchnieniem, aby udać się na śniadanie z innymi. Nienawidził tego, że było one o tej godzinie, bo potem nie miał kompletnie co robić przez resztę dnia. Przetrwałby wstawanie o tej godzinie, gdyby tylko miał pracę. Tęsknił za pracą w barze, a szczególnie za rozmawianiem z obcymi mu osobami, którzy mu się żalili. Lubił słuchać ich historii, a niejednokrotnie nawet się z nimi utożsamiał. Czuł wtedy, że nie jest sam na tym świecie ze swoimi różnymi problemami.

Gdy wszedł do jadalni, reszta Harpii siedziała już przy stole. Chan jak zwykle siedział na miejscu gospodarza. Po jego prawej stronie Minho, obok którego był Jeongin, a po lewej stronie lidera siedział Hyunjin. Zdziwiła go lekko nieobecność Soyeon, ale wywnioskował, że pewnie znów ma jakieś swoje wczesnoporanne obowiązki. Felix zobaczył, że obsługa już trzeciego dnia, od kiedy tu był, nauczyła się stawiać jego talerz na drugim końcu stołu. Dzisiaj jednak postanowił usiąść bliżej nich, więc podszedł do mebla, wziął talerz wraz ze sztućcami i usadowił się obok Hyunjina. Gdy to zrobił, wszyscy na chwilę zaprzestali jedzenia i spojrzeli na niego ze zdziwieniem i małym szokiem.

— A co to się stało, że siadasz bliżej nas? — spytał Chan, unosząc jedną brew.

— Można powiedzieć, że troszkę was polubiłem. — uśmiechnął się cwanie do nich, po czym zaczął sobie nakładać jedzenie na talerz.
— A poza tym...mieliśmy przecież zacząć współpracować po wczorajszej akcji, prawda? — przypomniał im, a inni potaknęli głowami, zgadzając się z nim.

— Ym! Właśnie! — Jeongin przełknął jedzenie i spojrzał na Felixa, przypominając sobie o czymś.
— A propos współpracy...Za dwa dni mamy zamiar kupić nową broń i przydałby się nam dobry negocjator. Chcemy jak najwięcej zaoszczędzić, a wiem, że sprzedawcy będą próbowali się trzymać swojej wysokiej ceny. Wczoraj sobie dobrze poradziłeś, więc co powiesz na małe kupno broni? — spytał, unosząc jedną brew, a wszyscy znów przestali jeść i spojrzeli na blondyna, oczekując odpowiedzi. Felix spojrzał po wszystkich, po czym pokiwał głową, zgadzając się.

Butterfly Effect ▮ Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz