II- Kałuża

29 3 0
                                    

Wtem usłyszałam drażniący moje uszy dźwięk budzika.

Otworzyłam oczy i ujrzałam jak ciepłe promyki słońca wdawały się przez okno do mojego pokoju.

Wyłączyłam budzik i chciałam z powrotem zasnąć jednak ktoś zaczął lizać mnie po twarzy- a właściwie to coś.

Wspominałam już,że mam psa?

Dostałam go w dzień moich urodzin.

Rodzice zauważyli, że nie mam zbyt wielu znajomych w szkole- a właściwie to żadnych.

Pomyśleli, że przyda mi się ktoś do towarzystwa i tak oto wspólnie postanowili,że kupią mi psa-zwierzę, o którym marzyłam odkąd byłam mała.

I tak właśnie zdobyłam drugiego już przyjaciela- Misia.

Udało mi się w końcu wstać z tego łóżka.

Wyjęłam z szafy dosyć losowe rzeczy, a właściwie to białą plisowaną spódnicę, niebieską bluzę i białe buty a włosy spiełam klamrą.

Jakoś nigdy nie przykładałam większej uwagi do mojego wyglądu.

Mam ciemne, długie włosy i jasne oczy. Nie jestem zbyt wysoka. Właściwie to porównując mnie do reszty dziewczyn z klasy to moja uroda jest dosyć przeciętna.

Mają one też zdecydowanie lepsze charaktery ode mnie- gdyby nie miały to nie posiadałyby tylu znajomych, prawda?

Byłam już w drodze do szkoły.

Pogoda była piękna- oświetlały mnie ciepłe promienie słońca, na niebie nie było ani jednej chmury.

Zostały jednak jeszcze kałuże ze wczoraj.

Radziłam sobie całkiem nieźle z wymijaniem ich.

Tak, ja radziłam sobie świetnie ,w przeciwieństwie do chłopaka, który biegł nawet na nie nie zważając.

Widać było,że gdzieś się spieszył.

Kiedy był już obok mnie wbiegł w ogromną kałużę i już nie tylko on był cały mokry.

W tym momencie moja spódnica wyglądała, jakbym założyła jakąś szmatę z ziemi (nie żeby wcześniej tak nie wyglądała ,no ale wtedy była przynajmniej biała a nie w jakieś nierównomiernie rozłożone plamy)

Wkurzyłam się

-Jak łazisz idioto! Co jest takiego trudnego w wyminięciu kałuży?

Wyglądał na dość zaskoczonego moimi słowami. Nagle przybrał pewną siebie postawę

-No właśnie, co jest w tym takiego trudnego? - zaczął naśladować mój głos.

Ewidentnie się ze mnie nabijał, a ja nie rozumiałam o co mu chodzi.

W tym samym momencie popatrzyłam na swoje buty i zobaczyłam, że stoję w ogromnej kałuży.

Poczułam się trochę głupio, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać.

Moja duma mi na to nie pozwalała.

Wtedy on obrócił się z tą pewną siebie miną i zaczął iść w stronę mojej nowej szkoły.

Dziwne, nigdy go nie widziałam.

No tak, jak miałaś go widzieć, skoro nie chciało ci się nawet przyjść na rozpoczęcie roku do twojej nowej szkoły idiotko?

Chociaż właściwie to ja nigdy nie zwracałam uwagi na ludzi w mojej szkole.

Szczerze, to nawet nie wiedziałam kto chodził ze mną do klasy przez te lata, ale jakoś bardzo mnie to nie obchodziło.

Fakt czy fikcjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz