IV- Morze Nicości

18 2 0
                                    

Byłam już w trakcie robienia makijażu, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.

Postawiłam na dosyć naturalny make-up- lekkie kreski, delikatnie podkreślone usta i gdzieniegdzie zakryte niedoskonałości.

Do tego umyte i wysuszone włosy lekko podkręciłam.

Miałam na sobie czarne, szerokie jeansy a do tego biały top z napisami. Trochę basic, ale nie miałam do tego ani głowy ,ani czasu aby w tym momencie zacząć szukać czegoś innego.

Odebrałam telefon i przez chwilę nikt się nie odzywał, co nieco mnie zdziwiło.

Po dłuższej ciszy, która była wręcz nie do zniesienia, postanowiłam się w końcu odezwać.

-Halo? -zapytałam niepewnym głosem

Wtedy usłyszałam ciche chrząknięcie, a zaraz po nim osoba zza telefonu postanowiła się odezwać.

-Kylie? -odezwał się cichy, zachrypnięty głos. Miałam wrażenie, że gdzieś już go słyszałam.

-Tak, a ty to kto?- spytałam, może lekko niemiło ale nie miałam teraz czasu na rozmowy.

-Nate- odpowiedział, a ja zastanawiałam się skąd znam to imię.

-siedzieliśmy dzisiaj razem na stołówce- dodał, a ja dostałam olśnienia. No tak, to był ten chłopak z ciemnymi włosami.

Byłam coraz bardziej zdezorientowana, bo po co Nathaniel miał do mnie dzwonić, skoro niedługo mieliśmy się zobaczyć?

-dzwonię, aby się ciebie zapytać czy przyjedziesz się dziś z nami spotkać- wyjaśnił, jakby czytał mi w myślach.

Maddie im nie powiedziała, że się zgodziłam?

-a dlaczego miałabym nie przyjść- zapytałam

-Bo jest już 15 minut po czasie- odpowiedział chłopak na co ja wybałuszyłam oczy i zerknęłam na godzinę.

-kurwa- przeklnęłam, co chyba rozbawiło chłopaka. Mi jednak nie było do śmiechu.

Zaczęłam wrzucać do torebki wszytko, co napotkały moje oczy i już po chwili zamykałam drzwi, gdyż moich rodziców nie było jeszcze w domu.

Powiedziałam jeszcze chłopakowi, że będę za 10-15 minut i rozłączyłam się.

Jechałam autobusem starając się nie myśleć jak zwaloną opinię będę teraz miała. Pewnie ich wkurzyłam.

Tylko ja byłam w stanie spóźnić się pół godziny i to na pierwsze nasze spotkanie.

~

Po 10 minutach stałam już przed kawiarnią, w której mieliśmy się spotkać.

Westchnęłam i otworzyłam drzwi.

Ukazało się przede mną spore pomieszczenie z dużą ilością stolików.

Ściany były białe, a gdzieniegdzie przez umieszczone na nich spore okna, wpadały do środka promienie słoneczne.

Podłoga błyszczała tak, jakby wykonana była z najdroższych kamieni.

Jednak nie wystrój kawiarni był dla mnie teraz najważniejszy.

Błądzącym wzrokiem szukałam znajomych mi twarzy. I w końcu na nie natrafiłam.

Z początku mnie nie zauważyli ,jednak kiedy zaczęłam kierować się w ich stronę, poczułam pierwsze spojrzenia na mojej osobie.

Kiedy stanęłam przed nimi nie miałam pojęcia co mam powiedzieć.

Fakt czy fikcjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz