Rozdział 8

459 20 5
                                    

(Perspektywa Victorii)

Po jakże cudownym spotkaniu byłych naszych chłopaków byłyśmy trochę, żeby to ładnie powiedzieć wkurzone. A wsumie bardziej ja, bo Rosie wydawała się tylko lekko podirytowana faktem, że je widziałyśmy a szczególnie Francesce.
Ją irytowała sama ich obecność, mnie niby też, ale ich pojawienie się tutaj
musiało coś zwiastować i daleko mi do myśli, że było to coś dobrego.

Już były kłopoty jak jedna z nich się gdzieś pojawiała, a co dopiero jak obie gdzieś są.

Ale naprawdę dziwił mnie fakt czemu akurat dzisiaj i tutaj je spotkałyśmy, to "spotkanie" ani trochę nie wygląda jak na przypadkowe, prędzej jakby ktoś je zaplanował, a napewno to nie byłam ani ja, ani blondyna obok mnie, która wypatrywała byłej "opiekunki" młodszego brata swojego chłopaka gotowa, żeby stoczyć z nią normalnie 3 wojnę światową.

-ta, masz rację, nie powinnyśmy marnować na te dwie naszej Energi, mamy lepsze rzeczy do robienia niż użeranie się z dwiema dziewuchami - odpowiedziała mi dziewczyna porzucając swoją pozycję wojenna i poszukiwania włoszki. - przyszłyśmy tutaj się bawić, a nie tracić swoje nerwy na kogoś co nic nie wnosi do naszego życia oprócz problemów. - dopowiedziała przewracając oczami. - tylko niech lepiej mi się już nigdy na oczy nie pokazują, bo inaczej pokaże im gdzie jest ich miejsce.

-nie dziwię ci się wogóle - odpowiedziałam jej z westchnieciem - nie rozumiem tylko dlaczego nie mogą nam dać spokoju. Wiem, że to może być totalnie randomowe i bezcelowe spotkanie ich tutaj, ale coś mi tutaj nie pasuje - spojrzała na mnie i po chwili namysłu kiwneła głową na znak, że się ze mną zgadza w tym przypadku.

-rozumiem jakbyśmy chociaż jedną z nich spotkały, ale nie obie - wyrzuciła ręce w powietrze - co one wogóle razem robią? I od kiedy się znają?! - Rosie zadała pytania, które nas obie najbardziej nurtują.

Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy na ich temat, aż o 22:29 postanowiłyśmy pójść na pierkiet i trochę potańczyć, bo przecież po to tutaj przyszlysmy, prawda?

O jakiejś 23:41 dostałam wiadomość od Nate'a z pytaniem, czy będę miała jak dostać się do naszego pokoju, bo nie wie, czy ma na mnie czekać z otwartymi drzwiami, czy może iść spać. Chociaż znając jego to pewnie równo o 1 się obudzi sprawdzając czy już jestem. Szybko mu odpisałam, że może iść spać i chwilę przed 1 będę. Najśmieszniejsze jest to, że pisałam to ze świadomością, że wrócę dopiero jutro w południe.

Ja naprawdę w to wierzyłam, to miał być niewinny prank...Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten prank może zmienić cały mój pobyt tutaj, jak nie całe moje życie...

Po odpisaniu chłopakowi odwróciłam się w stronę blondynki z którą dzisiaj tu przyszłam, żeby gestykulacją jej pokazać, żebyśmy odeszły kawałek dalej i porozmawiały, co my mamy w planach wogóle robić przez te parę lub paręnaście godzin naszego "pranku".

-chciałaś o czymś konkretnym porozmawiać czy po prostu się zmęczyłaś tańcząc? - spytała pierwsza zanim ja zdążyłam usta otworzyć. - chociaż nie wyglądasz na bardzo zmęczoną - stwierdziła po 2 sekundach przyglądania mi się.

-chciałam pogadać o tym co zamierzamy robić i najważniejsze jest gdzie - skrzyzowalam ramiona na klatce piersiowej - bo nawet północy nie ma, a my miałyśmy zamiar wrócić mniej więcej w południe. Więc chciałam się dowiedzieć czy masz jakieś propozycje lub coś, bo będąc szczerą nie wiem za bardzo gdzie możemy pójść na ten czas. Ty tu mieszkasz, nie ja. - uświadomiłam moją towarzyszkę o jakże tym prostym fakcie, o którym najwidoczniej zdążyła już zapomnieć.

-no dobra, wiem wiem, wyleciało mi to z głowy po prostu - przewróciła oczami jakbym ją czymś uraziła - nie często ostatnio wychodzę i ogólnie spotykam się z lódzmi, którzy nie są stąd - rozumiałam to totalnie, sama miałam tak przecież jak moji przyjaciele przylecieli do Maine po mojej "ucieczce".

-luz, każdemu się zdąża, mi też czasami jak mam być szczera - uśmiechnęłam się do niej sympatycznie, żeby wiedziała, że to nic złego czasami o czymś zapomnieć, tym bardziej jak to nie jest nic, aż tak ważnego żeby musiała o tym myśleć 24/7. Tym bardziej jak znamy się dopiero 1 dzień.

dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech i odrazu zaczęłyśmy opracowywać nasz "wspaniały" plan z najdrobniejszymi szczegółami i różnymi opcjami jakby nagle coś nas zmusiło do zmiany zmiany naszego pierwotnego planu. Nigdy nic nie wiadomo i dobrze jest zmieć różne opcje w zapasie, żeby nic nas nie zaskoczyło.

Ale nawet jakbyśmy miały z 50 planów i opcji to nic nie mogło nas przygotować na to co miało się wydarzyć.

-------------------------------------

Przepraszam za taką długą nieobecność, ale brakowało mi czasu i weny, kolejny rozdział postaram się wstawić w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że będzie dłuższy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

hell x students Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz