Rozdział 5

1.5K 37 14
                                    

(Perspektywa Rosie)

Nie ukrywam, że na początku ta cała Victoria ani trochę mi się nie spodobała. Myślałam że to kolejna TA przyjaciółka. Ale zmieniłam zdanie jak chyba Nathaniel przytulił ją do siebie i ze slyszaln jadem w głowie oznajmił, że dziewczyna jest jego. Widać było iż fakt, że ktoś mógłby chociaż pomyśleć inaczej go potężnie zirytować. Do końca dnia on jak i jego młodszą wersja nie opuszczały Clark na krok.

Zdałam sobie sprawę, że zachowałam się jak suka dopiero po jakimś czasie. Dlatego właśnie stoję przed drzwiami do jej pokoju hotelowego, żeby ją gdzieś zaprosić żebyśmy spędziły razem czas. I żeby nie myślała, że zawsze jestem taka dla każdego.

Mialam prawo myśleć, że coś między nią a Zaydenem kiedyś było skoro się tak w siebie wpatrywali prawda? Zresztą Nate miał chyba takie samo zdanie co ja, bo również mordował mojego chłopaka wzrokiem.

Na początku myślałam, że nikt nie otworzy, ale nagle usłyszałam przekręcanie się zamka i już po chwili zobaczyłam znajomą brązową czupryne.

-Rosie? - spytała pierwsza jakby chcąc się upewnić, że to naprawde ja. Wogóle jej się nie dziwiłam.

-hej - lekko się uśmiechnęłam dodając sobie otuchy. - chciałam cie przeprosić za to jak się zachowałam na lotnisku, ale myślałam, że między tobą a Zaydenem kiedyś coś było - byłam tym lekko zawstydzona. Dziewczyna natomiast cicho się zaśmiała.

-nie szkodzi naprawdę, miałaś prawo tak pomyśleć i mogą ci przyrzec, że między mną a nim nigdy nic nie było, zresztą mam chłopaka którego kocham i nie mam zamiaru wymieniać go na kogoś innego. Prawda Nate?! - powiedziała trochę głośniej, żeby chłopak który zapewne był w salonie lub kuchni mógł ją usłyszeć.

-ale co prawda? - odpowiedział jej momentalnie się przy nas znajdując.

-to że mam najwspanialszego chłopaka na całym świecie i nie zamierzam wymieniać go na żadnego innego - przez jej słowa brunet szeroko się uśmiechnął i objął ją w talii.

Az sama się uśmiechnęłam na ten widok.

-Prawda - zgodził się kiwając głową.

-dobry to ty idź zjeść a ja zaraz do ciebie przyjdę - gdy skończyła mówić, Nathaniel nachylił się aby pocałować ją w czoło po czym bez słowa odszedł spowrotem do miejsca gdzie wcześniej był.

-Wracając, chcesz gdzieś wyjść tak? Odrazu mówię, że jak chodzi o jakiś klub czy coś to nie mogę pić bo jestem na lekach których nie powinno się łączyć z alkoholem - uśmiechnęła się przepraszająco.

-Nie szkodzi, możemy iść tam i dobrze się bawić nawet bez alkoholu - wzruszyłam ramionami - a skoro ty nie będziesz pić to ja również, żeby dotrzymać ci towarzystwa. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha i położyłam ręce na biodrach, wcześniej odkładając butelkę z wódką na podłogę.

No cóż, najwidoczniej nie będzie nam dzisiaj potrzebna. Szkoda.

Pogadałam jeszcze chwilę z dziewczyną, umówiliśmy się jeszcze gdzie się spotykamy i o której. Musiałam wracać żeby się uszykować bo podpytałam wcześniej Williamsa o nią i dowiedziałam się, że pracowała kiedyś w jakiejś firmie z ubraniami czy coś, przez co dziewczyna jeszcze niedawno praktycznie codziennie chodziła ubrana w eleganckie markowe ciuchy. Widać, że pieniędzy to jej nie brakuje. Mniejsza. Postanowiłam poświęcić dzisiaj więcej czasu niż zwykle na makijaż i wybieranie ubrań. Nie mogłam przecież odstawać od niej wyglądem. Może i teraz była ubrała w jakieś zwyczajnie dżinsy i chyba męska bluzę to wiedziałam, że odstawi się na to wyjście.

Samym wyjściem nie martwiłam się praktycznie wogóle bo już po tej nie długiej chwili mogłam dostrzec, że w pewnym sensie jesteśmy podobne do siebie. I nasi chlopacy też są podobni. Równie mocno zazdrośni.

A co gdyby zrobić im pranka? Z Victorią byśmy gdzieś pojechały i wróciły dopiero następnego dnia po południu w między czasie nie odbierają telefonu? Jak szybko zawiadomili by policję o naszym zniknięciu? Nie no z tym to akurat żartuję. Albo nie. Kto wie co im do głowy przyjdzie jak nie będą wiedzieli co się z nami dzieje.

Wyslalam do dziewczyny wiadomość z informacją o tym planie i z pytaniem czy się na to pisze. Odpisała mi dopiero po kilku minutach, że Shey pewnie dostanie pierdolca jak nie będzie wiedział co się z nią dzieje chociaż przez 5 minut, ale mimo to pisze się. Ale jakby coś się zjebało to będzie to moja wina, bo ja wszystko wymyśliłam. I, że jak chlopacy się wkurzą, to też ja będę za to odpowiadać. Nie no dzięki, super jesteś naprawdę. A już myślałam, że się zaprzyjaźnimy.

Na początku ten plan wydawał się naprawdę, fajny. No bo co by mogło pójść w tym nie tak? Pójdziemy se do klubu, pobawimy się, potańczymy, potem możemy iść na przykład do McDonalda lub coś zjeść po prostu.
No przecież nic nie mogło pójść nie tak.

Ja naprawdę wtedy w to wierzyłam. Najgorsze, że Victoria też. Bo żadna z nas nie mogła przewidzieć co tak naprawdę się zdarzy tej nocy.

---------------------------------------------------------

Przepraszam za spóźnienie z rozdziałem, ale nie miałam zabardzo czasu. Rozdziały od teraz powinny być mniej więcej 3 w tygodniu.
Mam nadzieję, że wam się podoba.

Do Następnego!

hell x students Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz