XVIII.

12 5 0
                                    

Budynek, w którym mieszkać mieli wznosił się majestatycznie na skraju polany, otoczonej mglistymi pagórkami. Jego masywne mury zbudowane z potężnych kamieni, które zdawały się chronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami zewnętrznymi, wyglądając niczym niezdobyta forteca. Wysokie wieże wznosiły się ku niebu, a ozdobne blanki nadawały charakterystyczny, majestatyczny wygląd. Długie, smukłe okna zdobiące fasadę, przepuszczały do wnętrza ciepłe promienie słoneczne o poranku. Wejście do budynku prowadziło przez wielkie, drewniane drzwi, które zdobione były misternymi rzeźbami przedstawiającymi sceny z mitologii i legend.
– Brakuje nas tutaj– odparł Dest, przypatrując się popiersiu Meduzy.– Powinni zrobić aleję legend współczesnych. Ty też byś nieźle wyglądał, Serafin! Pośrodku sceny walki z Lordami...
Władca Ciemności starał się zignorować wspomnienia, w których zabił Erynora, Thazmusa, Erreicha i Toxica. Zadrżał, widząc zbliżającego się Belgarda.
– Jak wcześniej wspominałem...– mówił generał przypatrując się trójce istot, które zwane były przez większość ludzi, diabłami.– Wasze kwatery znajdują się na górnym piętrze. Zakaz przejawiania zachowań destrukcyjnych, propagowania nienawiści wobec kogoś, w tym mnie, grożenia oraz, najważniejsze, zakaz zabijania. Każde złamanie któregoś z nich poskutkuje natychmiastową likwidacją was. Ponadto, nie możecie wychodzić nigdzie bez towarzyszących strażników. Czy to jasne?!– jego ton stał się ostrzejszy. Próbując się uspokoić, położył dłoń na głowie Ravyn, co jej samej nie przypadło do gustu. Wenzel był wyższy od całej trójki Władców, z których najwyższy, Dest, sięgał mu pod brodę.
– Wszystko jasne, generale– pokłonił się Null, próbując przegryźć fakt o zerowej prywatności oraz bycia na smyczy oddziału strażników. Ale w końcu, chciał odzyskać zaufanie ludzi. A jego determinacja w tym, była w stanie popchnąć go do wszelkich kroków.- Ale tak samo ma to się z waszymi działaniami. Zaatakujecie bez powodu równe jest rozpętania wojny przeciwko nam, a wtedy dołożymy wszelkich starań, żebyście nie tylko wy, ale i cały świat poczuł ostrze pod gardłem.
Wenzel uśmiechnął się ironicznie.
– Macie być w gotowości do mobilizacji– mężczyzna posłał surowe spojrzenie w stronę Władcy Zniszczenia bawiącego się figurą Zeusa, po czym odszedł.
– Jaki gbur!– zaśmiał się głośno Władca Zniszczenia.– Mamy się go słuchać jak potulne pieski? Chyba zapomniał, z kim ma do czynienia!
– Uspokój się, kretynie– warknęła jego siostra.– Ty zdecydowanie powinieneś wyleczyć się ze swojego uzależnienia od zabijania, wiesz? Przydałby ci się taki odwyk...
W korytarzu fortecy, oświetlanym jedynie przez wąskie szczeliny okien, panowała dość surowa atmosfera. Każdy kamień, każdy detal, opowiadał o dawnych dziejach i ludziach, którzy przemierzali te krużganki. Wzrok przyciągały rzeźby, wbudowane w ściany niczym część architektury. Ich postacie, wykonane z drewna lub kamienia, zdobiły wnętrze, jakby były strażnikami czasu, świadkami minionych dni. Rycerze w zbrojach, damy dworu w długich sukniach, czy też przedstawienia królów i królowych, utrwalone w kamieniu, były jak zamrożone w czasie obrazy. Malowidła olejne, ukazujące życie na zamku, polowania czy ceremonie dworskie, ożywały w wyobraźni, przekazując nam opowieści o dawnych czasach. Mimo upływu lat, budynek pozostawał niezachwiany i potężny. Ściany korytarza, pokryte warstwą historii, wciąż emanowały mocą i dumą. Dźwięk kroków na kamiennych posadzkach, odbijając się echem od murów, przywoływał dawne czasy.
Null przyglądał się portretom dawnych królowych i królów. Ciekawy był, gdzie są obrazy przedstawiające Lordów. W końcu, w każdym pałacu widniały, niczym święte obrazy. Ludzie powinni oddawać im szacunek w honorowym miejscu. Był również ciekawy, czy kiedykolwiek powstał obraz przedstawiający Lorda Mroku. Jego myśli zostały jednak szybko zakłócone przez uczucie uzależniającej obecności dawnej siły, tak dobrze mu znanej, mimo poczucia jej po raz pierwszy. Przyciąganie powoli oddalało się od niego, wraz z czyimś krokiem. Słyszał go, ale nie widział, do kogo należy. Próba otrząśnięcia się nie poskutkowała. Każdy jego mięsień zacząć drżeć w kierunku siły, rwąc się do niej.
– Serafin?– spojrzała na niego Władczyni, zmartwiona drgawkami na całym ciele.– Wszystko w porządku?

* * *

– Generale!– do Belgarda podbiegła młoda kobieta o długich, czarnych włosach falujących na podmuchach wiatru przedostającego się przez otwarte okna. W jej pięknych, dużych oczach o barwie czystego bursztynu odbijał się płomyk zapalonego świecznika.– Czy naprawdę oni muszą tu być? Przecież nie zasługują na to...– wyszeptała.
– Mianowałem cię Młodszym Generałem, a ty nie ufasz moim słowom. Zaczynam mieć wątpliwości, czy było dobrym posunięciem nadać taki tytuł kobiecie– odrzekł pogardliwie.– Jak wspominałem przy naszej konsultacji, ty zajmujesz się tylko sprawami związanymi z demonami, które obecnie są opłakane! Władców zostaw mi.
– Zgadza się, ale...
– Ile razy mam to powtarzać, szmato?!– Wenzel zacisnął dłoń w pięść.– Oni zabili moją rodzinę– wycedził przez zęby– więc nie ma na tym świecie osób, których nienawidzę bardziej od nich! Ale próbuję zachować chłodny umysł. A kiedy zdecyduję się na ryzykowny krok, ty zaczynasz mi zrzędzić!!
Wenzel uderzył pięścią w ścianę, tuż obok głowy Elaise. Kobieta drgnęła, czując jak wstrząs rozchodzi się po kamieniu.
– Masz zajmować się tylko swoim zadaniem, albo oddać ten jebany tytuł i zostać dziwką na usługi wojska!!!– mężczyzna odszedł, a po skórze Crimson spływały wyczuwalne krople potu.

=NIE DO CZYTANIA= Władcy Demonów: Demony Chaosu =WSTRZYMANE NA POPRAWKACH=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz