Rozdział 8

94 12 1
                                    

ROSE

Jestem wściekła, chce mi się płakać i w głowie układam już plan zemsty lub morderstwa, choć do tego ostatniego na pewno nie dopuszczę, nie ważne jak bardzo jestem na niego wściekła. Nie znam tego mężczyzny, on nie zna mnie, a ma czelność wchodzić w moje życie z brudnymi buciorami. Fakt, obiektywnie patrząc, nie powinnam przychodzić do pracy w takim stanie, ale poważnie? Mogę sama o sobie decydować! Skoro uważam, że dam radę to dam radę.

Wsiadam do busa, który zawiezie mnie na najbliższy przystanek i szukam wolnego miejsca. Na szczęście o tej porze jest dość mały ruch i szybko znajduję siedzisko. Ledwo zdążyłam usiąść i dostaję nowego SMSa. Pewnie Sylvia, która niestety, ale dziś nie jest po mojej stronie. Nie jest też po jego stronie i ma go za psychopatę i stalkera, ale cieszy się, że właśnie wracam do domu.

Odblokowuję telefon i widzę wiadomość ze szpitala. Pewnie wysłali mi powiadomienie o uiszczeniu opłaty za pobyt.

"Twój rachunek został sukcesywnie opłacony. Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług."

Przyglądam się z niedowierzaniem tej wiadomości. Poza tym, że nie miałam zbytniego wyboru, jeśli chodzi o wybór szpitala, bo tylko tam mieli wolne miejsca, to opłacony? Przecież nie dostałam jeszcze żadnego rachunku.

Szybko wybieram numer do szpitala, w którym leżałam.

– Szpital Mansum, w czym mogę pomóc? – w słuchawce rozbrzmiewa głos recepcjonistki.

– Dzień dobry, Rose Evans z tej strony. Musiała chyba zajść jakaś pomyłka. Właśnie dostałam od was wiadomość, z której wynika, że rachunek za szpital został opłacony – wyjaśniam swój problem.

– Już sprawdzam w systemie. – W tle słychać dość głośne stukanie w klawiaturę. – Tak. To nie jest pomyłka. Trzydzieści minut temu pani rachunek został opłacony.

– Opłacony? Ale ja nie przelałam jeszcze żadnych pieniędzy. Nie dostałam jeszcze od was rachunku.

– W takim razie ktoś musiał zapłacić za panią. Tu nie mogło dojść do żadnej pomyłki.

– Może mi pani powiedzieć kto?

– Niestety, ale nie posiadam takich informacji.

– No dobrze, rozumiem. Dziękuję w takim razie za informację.

– Proszę bardzo.

Żegnam się z kobietą i opuszczam dłoń, w której trzymam telefon i intensywnie zaczynam się zastanawiać, kto mógłby zapłacić za mój szpital.

Ponownie unoszę aparat i piszę do Sylvi, która sama dzisiaj zaproponowała mi, że pożyczy mi pieniądze.

Nie muszę długo czekać na jej odpowiedź, która okazuje się być przecząca. Rodzice na pewno go nie spłacili. Jeszcze wczoraj nie mieli pieniędzy, żeby zrobić normalne zakupy, bo bank przejął ich konta bankowe. Powinnam się cieszyć, że jeden wydatek mi odszedł, a ja zamartwiam się, kto za tym stoi, choć prawdę mówiąc to również może być niebezpieczne. Co jeśli to jakiś psychopata, stalker i co gorsza, zabójca? Jeszcze tego w życiu mi brakuje.

~

Docieram do domu, gdzie zastaje swoich rodziców, którzy witają mnie z szerokimi uśmiechami na twarzy. Nie wiem co się musiało dziać, ale o tej porze zazwyczaj byli w pracy.

– O co chodzi? Dlaczego jesteście w domu? – pytam zszokowana, a mama jedynie podchodzi do mnie i mocno mnie ściska, roniąc kilka łez. Tłumię w sobie jęk bólu, który nasilił się, gdy kobieta mnie przytuliła i również wtulam się w jej ciało.

– Jesteśmy wolni – płacze mi w ramię. Tato uśmiecha się i stoi kawałek dalej. – Bank nie odbierze nam mieszkania. Ktoś spłacił nasz dług, rozumiesz? Jesteśmy wolni. – Jej wzruszony głos powoduje, że i w moich oczach pojawiają się łzy. Dawno nie byli tak szczęśliwi, ale martwi mnie, kto tak po prostu mógł wypłacić nam tyle pieniędzy. To nie były małe kwoty.

– Ja też dostałam wiadomość ze szpitala, że mój pobyt tam został opłacony – mówię, odrywając się od rodzicielki. – Wiecie kto to zrobił? Kto za to wszystko zapłacił?

– Nie mamy pojęcia. Mieliśmy nadzieję, że ty nam powiesz – odpowiada tato. Zasługują na szczęście, więc nie chcę na razie im tego psuć, ale nie podoba mi się ta sytuacja. Nikt tak po prostu nie wydaje tylu pieniędzy. Musi być coś na rzeczy i prędzej czy później ten, który za to wszystko zapłacił, przyjdzie do nas i się o to upomni.

– To teraz nieważne – uśmiecham się do nich. – Benson zwolnił mnie dzisiaj z roboty na kilka dni, dlatego pójdę z nich korzystać i trochę się prześpię. Jestem zmęczona.

– A właśnie! Zapomniałaś wziąć leki, które przepisał ci lekarz. Leżały w kuchni na blacie. Zaniosłam ci je do sypialni razem z butelką wody.

Przyglądam się mamie, nie do końca wiedząc, co powinnam powiedzieć. Lekarz przepisał mi jakieś leki, ale nie wykupiłam tej recepty. Rodzice na pewno jej nie wykupili, bo nie mieli tej recepty. Zaczynam odczuwać strach. Ktoś musi mieć dostęp do wszystkich naszych danych. Najpierw szpital, później długi, a teraz prochy. I był w naszym domu!

Nie chcę ich straszyć, więc kiwam tylko głową i idę na górę do swojej sypialni, w której znajduję tabletki. Siadam na łóżku i biorę je do ręki. Przeciwbólowe tabletki, które pewnie byłyby zbawieniem na ten moment, ale nie mam pewności czy rzeczywiście są to te tabletki, których nazwa jest na opakowaniu, dlatego wolę ich nie brać.

Wypijam jedynie trochę wody i kładę się spać.

Jego przeszywające spojrzenie bada mnie z góry do dołu, powodując, że czuję się naga. Widzę, że chce mnie dopaść, ale nie pozwolę mu na to. Tylko czemu moje ciało nie reaguje?

Spoglądam w dół. Mam na sobie tylko czarną, gładką bieliznę. Unoszę wzrok, a on pożera mnie wzrokiem. Na jego ustach pojawia się drwiący uśmiech, który tylko potwierdza moje obawy. Przegrałam.

Przymykam oczy, mając nadzieję, że to wszystko zniknie, ale gdy je otwieram, on stoi przede mną.

Chcę zrobić krok w tył, ale robię go w przód. Chcę krzyknąć, ale z moich ust wydobywa się jedynie westchnięcie. Chcę pokazać mu, że nie zdobędzie mnie tak łatwo, ale na mojej twarzy pojawia się uwodzicielski uśmiech. On jest łowcą, a ja jego ofiarą. Teraz już wiem, że nie ma przed nim żadnej ucieczki.

Otwieram oczy. W pokoju jest ciemno, ale w rogu zauważam czyjąś sylwetkę. Moje serce staje w miejscu. Mężczyzna, którego spotkałam w hotelu jest w moim pokoju, a jego oczy skierowane są prosto na mnie. Mrugam niekontrolowanie, a jego postać znika. Oddycham z ulgą, orientując się, że to wciąż był tylko sen, a ja jestem sama w pokoju.

Spoglądam na zegarek. Jest środek nocy. Muszę przespać się jeszcze ze dwie godziny, choć moje ciało wręcz płonie po tej dawce erotyzmu, który przeżyłam we śnie. Nie robiliśmy nic, ale jego namiętne spojrzenie rozpaliło we mnie ogień, który już dawno zgasł.

Be my little Star, Rose (tom 2 HOtH) (2024/2025)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz