Rozdział 20

69 12 1
                                    

ROSE

Wzięłam kolejną dawkę leków przeciwbólowych, choć Grayson mówi, że wkrótce nic mi nie będzie, a wszystko dzięki mojej magii. Nie zmienia to faktu, że potrzebuję trochę wolnego na odpoczynek, o czym mój szef już został powiadomiony i nie jest z tego powodu zachwycony. Mam nadzieję, że mnie nie zwolni z tego powodu, ale pracuję u niego już kilka lat, więc jako stały pracownik powinnam mieć ten przywilej bezkarnego chorobowego, nawet jeśli jest ono ostatnio dość często praktykowane.

– To co? Odwieziesz mnie teraz do domu? – pytam, ubierając na siebie jego bluzę. Nie mam tu żadnych swoich ubrań, więc radzę sobie jak mogę, wybierając z szafy jego ubrania. Co ciekawe, widziałam tam dość sporo ubrań w tym starym klimacie z zeszłej epoki, ale klasyczne ubrania nigdy nie wychodzą z mody, więc pewnie odziedziczył je po swoim dziadku lub po prostu znalazł gdzieś te perełki.

– Nie chcesz porozmawiać? Myślałem, że chcesz znać odpowiedzi na swoje pytania.

– Tak, ale ty nie wydajesz się chętny do tej rozmowy, a mi nie chcę się wciąż o tym wypominać.

– Mogę odwieźć cię do domu i tam porozmawiamy. Twoi rodzice są w domu?

– W południe raczej oboje pracują.

– To dobrze. Przyda się trochę prywatności, bo to, co zamierzam ci powiedzieć może być trochę szokujące.

– Jakby to, że jestem czarodziejką nie było wystarczająco szokujące – odpowiadam.

Podjeżdżamy pod dom i już widzę ciekawski wzrok sąsiadki z naprzeciwka. Domyślam się, że wkrótce usłyszę, że się puściłam i szybko bierzemy ślub, żeby nie zaszkodzić opinii takiego bogatego mężczyzny, bo przecież nie mógł wziąć niczego bardziej mniej rzucającego się w oczy i aktualnie pod moim domem stoi auto warte tyle, że spokojnie można byłoby za to kupić dom.

Spoglądam na dom obok.

– Właśnie rozpoczęło się rozprzestrzenianie plotek – mówię, gdy widzę wyciągnięty telefon swojego sąsiada. Robi nam zdjęcie.

– Jeśli będą niemili, daj znać. Zajmę się tym.

– Nie obchodzi mnie, co o mnie myślą. Chodzi mi bardziej o moją rodzinę. Obawiam się, że zaczną mnie wypytywać o związek lub co gorsza ciążę, bo jeśli sąsiedzi zaczną rozpowiadać między sobą plotki, domyślam się, że dojdzie do tego, że jestem z tobą w ciąży lub jesteś moim sponsorem – milknę na moment. – Jakby się zastanowić to druga opcja nie byłaby takim kłamstwem.

– Gdybym był sponsorem, oczekiwałbym od ciebie pewnych usług.

– A nie oczekujesz czegoś w zamian? Dosłownie za chwilę przeprowadzimy rozmowę, w której wyjawisz mi szczegóły naszej transakcji.

– Punkt dla ciebie – wzdycha głośno i oboje kierujemy się w stronę domu.

– Chcesz się czegoś napić? – pytam, gdy tylko przekraczamy próg domu.

– Nie trzeba, ale ty lepiej pamiętaj o odpoczynku.

– Czuję się dobrze – odpowiadam pewnie.

– To dobrze, bo informacje, które ci właśnie przekażę, mogą być dla ciebie dość szokujące.

– Bardziej niż bycie czarodziejką?

– To już zależy od tego, jak będziesz postrzegać tę sytuację.

– W ten sposób wcale nie pomagasz mi postrzegać tej sytuacji łagodniej, ale ok. Wyciągaj karty na stół.

– Chcesz tak prosto z mostu? – pyta zaskoczony. Siadam wygodnie na kanapie, a zaraz obok mnie siada Grayson. Odwracam się w jego stronę, by mieć dobry widok na jego sylwetkę oraz jego zachowanie. Człowiek rozmawia nie tylko słowami, ale również ciałem.

– Myślę, że jeśli jest to szokująca informacja to nie będzie miało znaczenia czy powiesz ją prosto z mostu czy okrężną drogą.

Jego wzrok jest skierowany prosto w oczy, a wyraz twarzy nie do odgadnięcia. Chociaż sylwetka wygląda na rozluźnioną, co choć trochę daje mi poczucie kontroli nad sytuacją.

Marszczę brwi, gdy jego oczy powoli zmieniają kolor. Ich barwa staje się krwistoczerwona. Moje tętno przyspiesza, ale nie ze strachu, a ekscytacji.

Zbliżam się do niego i delikatnie łapię za jego twarz, by móc się lepiej przyjrzeć. Jego tęczówka przypomina morze krwi, w której można ujrzeć małe kwiatuszki. Wyglądają pięknie.

– Ah! – piszczę, gdy zostaję przewrócona na plecy, a nade mną widzę Graysona. Jedną dłonią podpiera się o kanapę, a drugą trzyma oba moje nadgarstki.

Przełykam głośno ślinę, nie spuszczając z niego wzroku. Nie wiem czy to kwestia magii, którą posiadłam, czy dawno nie miałam tak bliskiego kontaktu z mężczyzną, ale moje myśli krążą po zakazanych ścieżkach. Jego usta wydają się idealne do całowania, a ten wzrok dodatkowo podbija ochotę na odrobinę świntuszenia.

– Jesteś pierwszą osobą, która reaguje na tę sztuczkę w taki sposób – szepcze mi prosto w usta.

– To dobrze? Może uda mi się uciec – odpowiadam.

– Odnoszę wrażenie, że ucieczka to ostatnie, czego teraz pragnie twoje ciało – jego szept zbliża się do mojego ucha, a oddech owiewa moją szyję. – Ale to znaczy tylko tyle, że jeszcze nie wiesz kim tam naprawdę jestem – dodaje, odsuwając się ode mnie. Jego oczy wciąż pozostają czerwone.

– Więc mi powiedz, a się przekonamy.

– Pragnę twojej krwi, odkąd tylko zobaczyłem cię w szpitalu – wyznaje.

– K-Krwi? – jąkam się.

– Jestem wampirem, mój Promyczku.

Be my little Star, Rose (tom 2 HOtH) (2024/2025)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz