ROZDZIAŁ 3 - Lody czekoladowe i gorzki smak łez

105 6 0
                                    

SABRINA

Przetarłam zaspane oczy. Pierwsze co zauważyłam zaraz po przebudzeniu to chłopaka leżącego obok mnie pogrążonego w mocnym śnie. Podniosłam się i usiadłam na brzegu łóżka. Rzuciłam przelotne spojrzenie Londonowi i zaczęłam zbierać swoje porozrzucane ubrania z podłogi. Miałam już przekroczyć próg pokoju, kiedy dotarł do mnie zachrypnięty głos chłopaka:

- Sabrina... gdzie idziesz? - Przetarł twarz dłonią, powoli mrugając.

Uciekam od problemów. Zresztą jak zawsze. - Pomyślałam.

- Muszę już wracać do domu - powiedziałam, nie patrząc mu w oczy.

- Aha... Myślałam, że ze mną zostaniesz. Chciałam pomówić o wczoraj - usiadł na materacu, cały czas patrząc mi w twarz.

Unikałam jego wzroku. Chyba pierwszy raz w życiu czułam wyrzuty sumienia. Wykorzystałam go. Robiłam to już wiele razy z innymi chłopakami, odstersowywałam się uprawiając seks. Nie robiłam tego nigdy z kimś, kogo znam. Czułam się z tym wszystkim podle.

- Nie czuję się za dobrze - skłamałam. Nadal nie patrzyłam się mu w oczy. Mój wzrok usilnie wbijałam w okno znajdujące się za chłopakiem. - Do zobaczenia w szkole, London.

- Do zobaczenia Sabrina... Myślę, że cię kocham. - Usłyszałam za zamkniętymi drzwiami pokoju.

Z drżącymi rękoma wybiegłam z domu. Nie potrafiłam zrozumieć co się ze mną działo. Szybko szłam w kierunku przystanku, kiedy poczułam pierwszą, łzę spływającą po moim policzku. Szybko ją starłam, a na twarz przybrałam maskę obojętności. Nie chciałam pokazywać moich słabości. Nie mogłam być słaba. Ludzie od razu wyczują tę słabość. Rzucą się na siebie i pogrążą, kiedy będziesz zbyt słaby, by wstać.

Podjechałam pod dom Maggie po trzynastu minutach. Moja przyjaciółka to jedyna osoba na całym świecie, która zna mnie na wylot. Zawsze potrafi mi doradzić, choćby sytuacja była najbardziej gówniana na całym świecie, to Maggie zawsze znajdzie na nią rozwiązanie.

Nie zapukałam do drzwi. Wyciągnęłam klucz do drzwi spod małej pomarańczowej doniczki stojącej na ganku. Odkluczyłam je i od razu skierowałam się do jej pokoju. Szybko wbiegłam po schodach prosto do pokoju Maggie. Dziewczyna smacznie spała na swoim ogromnym łóżku z baldachimem stojącym na środku ogromnego pokoju. Cicho zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam buty ze stóp. Delikatnie przesunęłam dziewczynę na bok i wślizgnęłam się pod jej kołdrę.

- Mamo, nie idę dzisiaj do szkoł... Sabrina? - zapytała, zachrypniętym głosem. - Co się stało? Dlaczego płaczesz?

Nie kryłam w sobie już więcej emocji. Dałam opaść mojej żelaznej masce. Przy Maggie byłam bezpieczna, z nią mogłam być sobą. Prawdziwą sobą, bez żadnego ukrywania prawdy czy przejmowania się cudzą opinią.

- Już wszystko dobrze. Wszystko będzie dobrze - szeptała cicho Maggie.

Przyjaciółka zamknęła mnie w szczelnym uścisku i kołysała uspokajająco na boki, cały czas prawiąc zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Ale nie będzie. Nie znała jeszcze prawdy i tego, co tym razem okropnego i obrzydliwego zrobiłam.

Prawdziwy przyjaciel nie zostawi Cię w potrzebie, choćby na niebie zbierały się burzowe chmury. Maggie była moim słońcem, usilnie próbowała się odgonić każdą najmniejszą burzową chmurkę na moim niebie.

Byłam tak bardzo przejęta tym, że zmoknę na tym deszczu, że nie dostrzegłam tego, że moja przyjaciółka także potrzebuje parasolki.

Musiała sobie ze wszystkim radzić sama.

***

- Odjebałaś po całości - stwierdziła, wkładając do buzi kolejną łyżkę lodów czekoladowych jej mamy.

AMAVI EAM - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now