2. Coś więcej niż przyjaźń

15 3 0
                                    

- Cześć Betty! Boże w końcu przyszłaś!- zafascynowała się moja najlepsza przyjaciółka i siadła obok mnie na ławce przed szkołą.
- Jak się trzymasz?- widać było na jej twarzy cień zmartwienia.
- Jakoś. Postanowiłam się wyrwać z tej rudery, nie chce zawieść ojca.
- Jasne rozumiem to, chętnie pomogę ci nadrobić zaległości dziś wieczorem.
- Była bym wdzięczna Susan- ciepło się uśmiechnęłam i przytuliłam do dziewczyny.
- Nie wiem czy słyszałas, ale w piątek jest impreza i pomyślałam...
- To źle pomyślałaś- ostro wtrąciłam.
- Znaczy... Nie chciałam tego powiedzieć. Po prostu sądzę, że lepiej będzie jak zostane w domu.
- A ja sądzę, że powinnaś sobie odpuścić i się rozerwać choć ten jeden dzień i zapomnieć o wszystkim. Będzie fajnie obiecuję. A poza tym zawsze lubiłaś imprezy i wiem, że ci to dobrze zrobi.
- No nie wiem...
- Proszę no, Max pójdzie z nami, yy Enzo może też? Tak dawno nie rozmawialiście... Ucieszy się jak pójdziesz z nami. Tęskniliśmy za tobą- ciepło uśmiechała się do mnie.
- No dobrze, powiedzmy, że się zastanowię.
- Hah dobre i to.
Max to chłopak Susan od prawie dwóch lat. Bardzo dobrze się dogadują, jakby byli dla siebie stworzeni.
- Dobra kochana, ide szybko do łazienki- oznajmiłam.
- Jasne, spotkamy się w sali. Tylko się nie spóźnij.
- Hah bez obaw.
Za pięć minut ma być pierwsza lekcja, czyli historia z jedną z najgorszych nauczycielek na świecie.  Podążam korytarzem i wchodzę do łazienki po lewej. Jest pusta.
- Wow, łazienka pusta jak nigdy.
Patrzę w lustro i widzę w nim twarz ojca. Łzy chcą wydostać się spod moich powiek, ale nie dam się. Biorę głęboki wdech, idę do kabiny i gdy zrobię co trzeba wychodzę. Akurat słyszę dzwonek na lekcje. Wychodzę szybkim krokiem z łazienki i uderzam kogoś dzrzwiami.
- O Boże! Najmocniej przepraszam!- mówię i po chwili dociera do mnie z kim mam przyjemność rozmawiać.
- Nic się nie stało młoda.
Moim oczom ukazuje się Lorenzo, mój przyjaciel.
- Enzo!- uśmiecham się i mocno się do niego przytulam.
- Tęskniłem za tobą wiesz? Już myślałem, że cię nie zobaczę.
- Szczerze myślałam o przeprowadzce, ale postanowiłam nie podejmować pochopnych decyzji- tłumaczyłam patrząc mu w oczy.
- No ja myslę! Najpierw powinnaś poprosić mnie o zgodę- wybuchnęliśmy śmiechem i uderzyłam go w ramię.
- Ej, a tobie nie spieszy się na pierwszą lekcję? Bo wiem, że masz...
- Kurwa... Historia! Pogadamy później!- krzyknęłam biegnąc na lekcję. Stanęłam przed salą i wzięłam głęboki oddech po czym weszłam do  pomieszczenia.
- No proszę, jak zwykle spóźnialska Betty Andrews- rzekła nauczycielka opuszczając swoje okulary nieco w dół.
- To się nie powtórzy pani profesor- mówię ze spuszczoną głową.
- Jasne, że się nie powtórzy, bo jeszcze jedno spóźnienie a nie zdasz semestru.
- Ale spóźniłam się zaledwie...
- trzy minuty droga panno. Nie wiem za kogo się uważasz, ale przez ten miesiąc nie skasowały się twoje poprzednie notoryczne spóźnienia, więc radzę ci nie dyskutować i usiąść w ławce, a przede wszystkim wziąć się w garść, czyli nie spóźniać na moje lekcje Andrews.
Wykonałam jej polecenie i starałam skupić się na lekcji. Jestem wkurzona na tą żmiję. Obok mnie jak zwykle siedzi Susan, a za nią Max. Widzę jak przesyłają sobie potajemnie liściki, są naprawdę uroczy.
Gdy kończymy czwartą lekcję idziemy na stołówkę coś zjeść. Wybrałam dla siebie jedzenie i usiedliśmy w ławce.
- Kurcze, czuję jakby mnie tu nie było latami.
- Odzwyczaiłaś się, ale przywykniesz- odezwał się Enzo i wszyscy zaczęliśmy jeść, ale po chwili Susan zrobiła dziwny ton głosu.
- Emm, Betty?- zaczęła.
- Hm?- tylko tyle udało mi się powiedzieć z pełną buzią wypełnioną makaronem.
- Patrz na stolik za nami.
- Wiesz co wolę nie. Przeciez to stolik SpeedRiders.
- Wiem, ale nie rozumiesz- szapta.
- Każdy się na ciebie gapi, okropnie gapi. A co jeśli?
- Nie, nie mów tego Sus. Ona im nic nie zrobiła, nie dotkną jej, a jeśli choć włos spadnie jej z głowy to tych wszystkich zbrodniarzy zabiję własnymi rękami.
- Spokojnie Enzo. Fakt to jest nietypowe, bo zazwyczaj gapią się na tego kto coś im zrobił, albo wisi przysługę. W każdym razie; lepiej się bać jak na ciebie wszyscy patrzą. Ale może faktycznie Betty, olej to, nie ważne. Nie daj się zastraszyć i nie bój się, bo wpadniesz w paranoję.
Ze skwaszoną miną odwracam się i napotykam na swojej drodze masę oczu chłopaków w czarnych skórzanych kurtkach z naszytym wzorem motocyklu na plecach. Jednak szybko się odwracam. Ich wzrok jest przeszywający, jakby serio coś do mnie mieli.
- Nie bój się, przy nas jesteś bezpieczna.  A jeśli dalej będą się tak gapić na ciebie to sobie z nimi pogadam- mówił Lorenzo groźnym tonem.
-   A ja ci chętnie dotrzymam towarzystwa- stwierdził Max.
- Dzięki chłopcy, miłe z waszej strony. Prywatni ochroniarze hah.
Wróciliśmy do jedzenia i cały tydzień minął spokojnie choć SpeedRiders dalej nie dawali mi spokoju z uporczywym wgapianiem się we mnie. Było to niezręczne i bałam się, że w końcu uderzą we mnie jak bomba, ale postanowiłam to olać. Niestety Enzo nie potrafił...

The KingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz