Marysia już u mnie jest i gadamy o tym co się wczoraj stało na wf.
-ej Hania -mówi Marysia
-tak Marysia
-gdzie byłaś dzisiaj po pierwszym wf bo nie poszłaś do szatni
-z pania Natalią w kantorku
- co chciałam?
-się pytała ile słyszałam bo posłuchałam jej rozmowę z kimś. A na drugim wf mówi do mnie kochanie, kotku i słodziaku i nie wiem o co jej chodzi
-nie wierzę
-co
-ona cię podrywa idioto
-co!?
-no to teraz twoja kolei żebyś w jej grę zagrała czeka na to
-jak ja nawet podrywać nie umiem
-to ci pomogę, najpierw musisz się jakoś ładnie ubrać żeby cię l zobaczyła bardziej.
-pomożesz mi.
-jasne, ale to jutro rano.
-ale my dopiero z nią w wtorek mamy lekcje.
-no wiem mamy z nią w tedy wf i biologię.
-jak mnie posadzi w pierwszej ławce koło biurka to jestem trupem
-wątpię że to zrobi, a ćwiczysz na wf?
-tak ćwiczę, a co?
-nic, tak pytam
W niedzielę przygotowaliśmy ciuchy na wtorek żeby zacząć grać w jej gierkę jak to Marysia nazywa.
Poniedziałek był strasznie nudny lekcje mijały trochę wolno.Wieczorem (poniedziałek)
Dzwonię do Marysi, jak odbiera to mówię.
-hej Marysia -mówię do niej
-hej, co stresujesz sie jutrem
-trochę, ale wszytko dobrze na serio myślisz że to się uda?
-tak, to wszystko się uda uwierz mi
-no dobra, zobaczymy ja już muszę kończyć, pa Marysia.
-pa Hania