Głos pilota oznajmił, że za 30 minut będziemy lądować. Westchnąłem i wyjrzałem przez okno. Fakt, że siedzę w samolocie, powinien być namacalnym dowodem, że to dzieje się naprawdę. Jednak nadal nie mogę przyjąć do świadomości, że to, co uważałem jeszcze miesiąc temu za normalność, właśnie się skończyło. Musiałam przenieść się z Miami do Waszyngtonu. A dlaczego, zapytacie? Przez mój niewyparzony język. Już wcześniej zdarzało mi się mieć kłopoty przez to. Jednak zawsze świadomie używałem dosadnego języka i wiedziałem, jakie konsekwencje mogą mnie przez to spotkać. Tym razem palnąłem coś, co wydawało mi się całkowicie niegroźne w skutkach. Muszę w końcu zacząć trzymać język za zębami. Bądźmy jednak szczerzy. To niewykonalne. Ale przynajmniej już w większe bagno nie mogę się wpakować, prawda? PRAWDA!?
Nie dość, że okazałem się pieprzoną omegą. Rozumiecie to, ja omegą! Gdy dwa lata temu się nie ujawniłem, byłem przekonany, że skoro nie jestem alfą,to bycie zwykłym betą nie jest takie straszne. Dwa pieprzone lata! Już się dostosowałem do bycia betą. Wszystko poukładałem, a tu takie kurwa coś! Omega! Zdychałem 4 dni! Cztery jebane dni! I to w czasie, gdy matka była w delegacji. Myślałem, że skonam! Gdyby nie starsza sąsiadka, omega, która mi pomagała, bym nie umarł tam, pewnie bym nadal twierdził, że dostałem jakiegoś cholernej choroby tropikalnej czy coś. Kurwa! Cztery dni i to ma się dziać ze mną co trzy miesiące. Weźcie mnie dobijcie. Oczywiście, że nie powiedziałem matce. Mam jeszcze poczucie godności. Ona sama przecież jest betą. Tak samo ojciec. Jak to kurwa możliwe, że jestem pieprzoną omegą!?
Czy może być gorzej? Oczywiście, że tak. Bety stanowią 80% społeczeństwa, omegi 10%, alfy 10%. Kurwa, 10 jebanych procent? Rozumiecie to? Tylko kurwa Louis pieprzony Tomlinson ma takie szczęście. NIE. STOP! Żaden pieprzony. Nikt nie będzie mnie pieprzyć. Co to, to nie. Wara od mojego tyłka. Jestem hetero! Pieprzyć to mogę ja. Ale wracając. 10 %. Kurwa, dalej nie wierzę, 10 procent. Ale alfy i omegi można podzielić na te zwykłe i obdarzone specjalnymi mocami. Te, które władają żywiołami... Taka proporcja 98% do 2%. I kurwa myślicie, kto powinien zacząć obstawiać totka? Oczywiście, że ja!
Wziołem telefon do ręki i zacząłem przeglądać socialmedia. Kto wie, czy przypadkiem nie zabiorą mi telefonu zaraz po dotarciu do szkoły z internatem. Co za tragedia. Jest koniec czerwca. Zamiast leżeć teraz na plaży i cieszyć się wakacjami, pieprzyć jakąś tlenioną blondynkę... a nie ważne. Sam jestem sobie winny.
Na FB Abby wstawiła odnośnik do jakiejś strony plotkarskiej. Zazwyczaj nie czytam takich głupot, ale byłem już znudzona siedzeniem od kilku godzin w samolocie. Po przekierowaniu na stronę zobaczyłam artykuł. Tytuł głosił: "10 faktów o Harrym Stylesie". No tak w końcu moja przyrodnia siostra jest największą psychofanką tego żywiołaka. Cały jej pokój jest powyklejany plakatami z jego podobizną. Nie zdziwiłabym się, gdyby miała w szafie ołtarzyk na jego cześć. Najdziwniejsze jest to, że Abby ma 11 lat, a Harry prawie 18. Już szybciej to ja powinienem do niego wzdychać, a nie ona. W końcu to alfa czy coś. Pieprzyć to! NIE, NIE PIEPRZYĆ! Żadnego pieprzenia Louisa Tomlinsona. Jestem hetero! Jednak nie jara mnie ani jego świętoszkowaty wygląd. Może i jest przystojny, ale jego idealna twarzyczka, duże zielone oczka i burza brązowych loków nie robią na mnie wrażenia. Większość jego wielbicielek leci na niego tylko dlatego, że jest żywiołakiem. Ba jest synem przywódcy i tak jak jego tatusiek ponoć włada pięcioma żywiołami.
W zaistniałej sytuacji może i powinienem chociaż trochę się zainteresować tym artykułem, ale nadal miałem nadzieję, że zaraz ktoś mi powie, że to wszystko to bzdura. Że nie jestem żywiołakiem ognia i niemusze uczyć się w Akademii pięciu żywiołów. Do tej samej, do której notabene chodzi Pan królewicz. Abby pewnie piszczałaby z zachwytu. Mnie to jednak nie bawi. Nawet nie mogłam jej powiedzieć, że będę się tam uczyć. Oficjalnie wysłano mnie do szkoły dla trudnej młodzieży. Wierzy w to nawet moja matka. Ojczym za to pewnie skacze z radości, że się mnie w końcu pozbył. Chociaż gdyby wiedział, że jestem żywiołąkiem, to pewnie od razu byłbym jego kochanym syneczkiem. W końcu osoby władające żywiołami są wyjątkowe. Jest ich bardzo mało, mają potężne umiejętności i ogólnie są celebrytami. Władza, sława i bogactwo. To wszystko, czego pragnie Carl. Miał jednak ograniczone możliwości będąc zwykłym betą bez jakiejkolwiek mocy.
To niedorzeczne. W końcu mówi się, że umiejętności władania żywiołami jest dziedziczna. Bycie omegą jest dziedziczne! W mojej rodzinie nie ma żadnej takiej osoby. Jak więc się w to wpakowałem? Wszystko przez to, że zapytałam napotkaną osobę, jakiego podkładu rozjaśniającego używa, że tak błyszczy na niebiesko. Skąd miałem wiedzieć, że jest żywiołakiem wody i to, co widziałem, to była jej aura.
Samo widzenie aur żywiołów jest ponoć rzadką umiejętnością. Od razu mówię, że nie prosiłem się o to. Jakieś dodatkowe umiejętności to jeszcze przypisywane kapłankom. Nie ma mowy, żebym paradowała w białej todze z diademem na głowie i odprawiała jakieś rytuały. Nonsens! Moim ulubionym kolorem jest czarny, a jedyna biżuteria, jaką akceptuje to skórzane bransoletki. Sam fakt, że moim żywiołem jest ogień, gdy ja panicznie się go boje... Czujecie tę ironię?
Zamknąłem ten głupi artykuł, nawet go nie czytając. Napisałem matce, że samolot zaraz ląduję i odezwę się do niej wieczorem. Oczywiście, jeżeli nie zabiorą mi telefonu i laptopa. To jest bardzo prawdopodobne, bo w sieci nie ma żadnych zdjęć Akademii. Tylko te zrobione z daleka. Nic na nich nie widać, bo cały ośrodek jest otoczony wysokim murem. No i są jeszcze zdjęcia satelitarne. Po nich tylko wiadomo, że w środku jest kilka budynków, sporo drzew i jakieś źródło wody, staw lub małe jezioro.
Z głośnika dobiegła mnie informacja, że szykujemy się do lądowania i że muszę zapiać pasy. Tak też zrobiłem. Żegnaj Louisie Tomlinson, zwykły niczym niewyróżniający się beto. Witaj Waszyngtonie i omego żywiołu ognia.
Na lotnisku czekała na mnie Debra i Marco. Ta pierwsza to dziewczyna, którą zapytałam o ten przeklęty podkład. Zmrużyłem na nią oczy. Nadal jarzy się na niebiesko. Z drugim żywiołakiem spotkałam się kilka razy w Miami. To on zrobił mi pierwszą lekcję uświadamiającą i to na jednej z rozmów po raz pierwszy użyłam żywiołu ognia. Miał latynoską urodę, co z czerwoną aurą dawało ciekawy efekt. Coś jakby ktoś postawił za nim lampę świecącą na czerwono.
CZYTASZ
Żywiołaki ~ABO~
FanfictionABO plus władanie żywiołami... Mieszanka wybuchowa Do tego Louis, mistrz przeklinania, który nie chce być omegą. Największy buntownik, który panicznie boi się swojego żywiołu. I Harry, najbardziej urocza i świętoszkowata alfa, która nie zawsze radzi...