𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚𝐥 𝟏

222 10 0
                                    

5 lat temu. Faustyna i Bartek - 11 lat

~~Bartek~~

       Właśnie zmierzam do mieszkania mojej przyjaciółki Faustyny, przez ostatni tydzień była jakaś nieobecna, często bujała w obłokach i żyła w innej rzeczywistości. Zatracony w swoich myślach szybko dotarłem pod właściwy adres, zapukałem delikatnie w drzwi i po chwili ukazała się za nimi mama Faustynki.

-Dzień dobry! Jest może Faustyna?- zapytałem z szerokim uśmiechem na twarzy

-Pewnie Bartku, za chwilkę do Ciebie przyjdzie, wejdziesz do środka?- życzliwie zapytała kobieta

     Szybkim krokiem poszedłem do salonu, gdzie postanowiłem poczekać na córkę kobiety. Po chwili do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka, Fausti  była odziana w dość luźny t-shirt i kolarki. Dziewczyna nigdy nie należała do tych najchudszych dziewczyn, ale miała w sobie coś co mnie do niej przyciągało. Przecież wiadome jest to, że nie będę przyjaźnił się z kimś dla wyglądu, uwielbiam ją taką jaką jest.

-Hejka..-mruknęła do mnie dziewczyna wychodząc z łazienki.  Zauważyłem, że coś jest nie tak, natomiast postanowiłem cierpliwie poczekać aż wyjdziemy z mieszkania i zapytać ją w drodze na nasz ulubiony plac zabaw.

Cześć Faustynka!-odpowiedziałem i wyruszyliśmy w stronę placu zabaw, moja przyjaciółka idąc cały czas była nieobecna i najwidoczniej czymś mocno przygnębiona. Gdy przeszliśmy kawałek drogi postanowiłem zacząć rozmowę.

-Coś się stało Faustynka? Cały czas jesteś jakaś nieobecna i smutna.. Pamiętaj, zawsze możesz mi się wygadać..   Dziewczynie na wypowiedziane przeze mnie słowa natychmiast zeszkliły się oczy, była bardzo blisko od płaczu, chciałem zabrać z niej wszystkie zgromadzone emocję i przerzucić wszystko na siebie.

-Bartuś..-zaczęła, ale żadne dalsze słowo nie chciało przejść jej przez gardło, zacząłem się martwić i to bardzo..

-Muszę Ci coś przekazać..- po chwili namysłu dopowiedziała, w mojej głowie zaczęły pojawiać się coraz mroczniejsze scenariusze.

-Śmiało możesz mówić Faustysia.- bardzo chciałem choć trochę ją pocieszyć i podnieść na duchu.

-...W-wyprowadzam się...- powiedziała na jednym wdechu jednocześnie zalewając się łzami, zatrzymałem się, stałem jak sparaliżowany. J-jak to, najbliższa mi osoba, moja najlepsza przyjaciółka właśnie mi powiedziała, że nagle z dnia na dzień ma się wyprowadzić i zostawić mnie samego..

-C-co?! Gdzie i kiedy?!-dodałem po chwili namysłu, marzyłem o tym by nagle niczym Marcin Dubiel krzyknęła na cały głos ,,It's a prank bro!''

-Przepraszam Bartek, że nie powiedziałam wcześniej... Nie miałam tyle odwagi, bałam się.. Nie wiem gdzie dokładnie, wiem, że bardzo daleko a wyjeżdżam już jutro..- powiedziała cichym głosem, jednocześnie mając głowę spuszczoną w dół. Moje marzenie o tym, że to tylko nieśmieszny żart legły w gruzach..

-....- nie miałem sił by odpowiedzieć.. Zatrzymałem się i po prostu ją przytuliłem, jakby ktoś próbował mi ją zabrać, nie mogłem pogodzić się z tym, że to prawdopodobnie ostatni przytulas...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejkaaa!

Mam nadzieję, że pierwszy rozdział przypadł wam do gustu i się wam spodoba!

Smacznej kawusi i herbatki! <3





𝐋𝐨𝐬𝐭 𝐘𝐞𝐚𝐫𝐬, 𝐅𝐨𝐮𝐧𝐝 𝐇𝐞𝐚𝐫𝐭 ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz