Wychodzę z domu, unikając wzroku wszystkich dookoła. Lista zakupów jest zwinięta w mojej dłoni, a ja poruszam się szybkim na rynek w Fercious. To miasto jako jedyne moi rodzice uznali za ,,idealne''. A teraz, wokół ciebie rozlegają się zaklęcia, błyski i krzyki masz ochotę stąd uciec, więc słuchawki są włączone na fula, a The Neighbourhood śpiewają Afraid. Muzyka mnie leczy.
You're too mean, I don't like you
Fuck you anyway
You make me wanna scream at the top of my lungs
It hurts, but i won't fight you
You suck, anyway
You make me want to die, right when I
When I Wake up, I'm afraid
Somebody else will take my place...
Podnoszę głowę, aby zobaczyć czy doszedłem na rynek. Wiedźmy są wszędzie, więc jestem na miejscu. Ruszam w kierunku księgarni, w której pracuje mój przyjaciel, Damiano. Jego imię ma śmieszną historię, bo jego rodzice kochają Måneskin (tak samo jak ja), więc nadali mu imię po wokaliście, czyli po Damianie Davidzie. Otwieram drzwi i wchodzę do środka, a Damiano siedzi na krześle, opierając nogi o stare biurko. Zerka na mnie, uśmiechając się powoli.
- Czy mnie wzrok nie myli? Czy to Samuel Larques postanowił mnie odwiedzić? – podchodzi do mnie z otwartymi ramionami, ale wyciągam tylko rękę.
- Daruj sobie i daj mi to po co przyszedłem. – odpowiadam chłodno.
- Dlaczego chociaż raz nie możesz się wyluzować? – marudzi, ale rusza w stronę zaplecza.
Po kilku minutach wraca z pięcioma książkami pod pachą i wręcza mi je.
- Dziękuję. – mówię szybko, odwracając się i ruszając w stronę wyjścia.
- Odwiedzaj mnie częściej! – krzyczy, ale ja zdążyłem zamknąć drzwi.
Wyciągam listę i skreślam z niej książki. Zostały mi tylko eliksiry i ubrania do odbioru. Stoisko z eliksirami jest naprzeciwko księgarni, więc wchodzę, kupuję i wychodzę. Tak samo z ubraniami.
Wracam z książkami w dłoniach, ale w pewnym momencie czuję, że ktoś wpada mi na plecy co powoduje, że ląduję na ziemi i ja jak i osoba za mną. Szybko zbieram książki z ziemi, sprawdzając czy nic im się nie stało. Podnoszę głowę, aby zobaczyć kim jest ta istota. Jest to dziewczyna, bo poznaję po długich blond włosach i typowych dziewczęcych oczach. Ma zasłonięte usta i nos, a ręką masuje głowę, powoli otwierając oczy. Są niesamowicie niebieskie, wyglądają jak najpiękniejszy ocean.
Na chwilę moja twarz robi się czerwona, ale dziewczyna szybko mierzy mnie wzrokiem, patrzy na coś za moimi plecami, a jej źrenice zwężają się jak u kota, wstaje i ucieka.
- Hej! – krzyczę, podnosząc książki z podłogi i otrzepując spodnie z ziemi.
Nie słyszy mnie, bo jest już po drugiej stronie rynku. Fercious jest nawet sporym miastem, więc opuszczam rynek i tym razem włączam Måneskin.
****************
Kiedy wchodzę już do domu, zdejmuję buty i kurtkę i zaczynam oglądając książki: Duma i uprzedzenie, Mały Książę, Drakula, Hamlet i Wielkie Nadzieje.
Odkładam je na dosyć sporą biblioteczkę, a potem kieruję się do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę. Wracam do dużego, biało – brązowo - złotego salonu, opadając na kanapę z długim westchnięciem. Jednak nie mogę nacieszyć się odpoczynkiem, bo słyszę dzwonek w drzwiach. Mruczę ze zdenerwowania i otwieram drzwi, a widok jaki zastaję jest dosyć szokujący.
W drzwiach stoi dziewczyna, z którą zderzyłem się na rynku.
Teraz widzę całą jej twarz. Jest jeszcze ładniejsza.
- Jak ty tu...- zaczynam, ale ona wyminęła mnie i zaczęła rozglądać się po domu.
- Nie odpowiem na to pytanie, ALE od razu przejdę do sedna. – Jej głos jest muzyczny i ciepły. – A więc tak: Kiedy na ciebie wpadłam, uciekałam przed Reyem i Fleyą, bo możliwe że coś przeskrobałam, więc aby wrócić ''do domu'' muszę wykonać 50 zadań, ale ich nie chciałam, więc uciekłam. – wzięła oddech i kontynuowała.- I właśnie wtedy na ciebie wpadłam. Ale potem mnie złapali i wcisnęli te zadania w moją rękę, ale nie mogę jej wyrzucić, bo oni wszystko widzą.
- A więc moje pierwsze zadanie to... - usiadła na kanapie, pstryknęła palcami i po chwili przed jej twarzą lewitowała złota kartka ze skrzydełkami, które umożliwiały jej ''latanie''. - ... Znajdź wspólnika. Zaliczone.
Zatrzaskuję drzwi, przez co dziewczyna unosi na mnie zaskoczony wzrok.
- Słuchaj...eeee... Jak masz na imię?
- Ivory Saundrel.
- Słuchaj, Ivory. Nie wiem o czym mówisz, ale to jakaś pomyłka. W ogóle cię nie znam, plus co masz na myśli mówiąc, że pierwsze zadanie zaliczone?
- TY jesteś moim wspólnikiem.
- Jak. Nic nie mówiłem ani nic nie obiecywałem.
Ivory wzdycha i zamyka oczy.
- Wpuszczając mnie do domu, pozwoliłeś abym wybrała cię na wspólnika.
- Cholera. Dziewczyno, sama sobie weszłaś!
- Damiano ma rację. Powinieneś się wyluzować.
Otwieram usta, żeby zapytać skąd go zna, ale ucisza mnie podnosząc rękę do góry. Wstaje i podchodzi do mnie.
- Zawrzyjmy umowę: Ty pomożesz mi wykonać 50 zadań, a ja dopilnuję abyś uzyskał magiczne zdolności. – wyciąga rękę nad którą pojawia się złoty, ognisty krąg. – Umowa stoi?
Patrzę niechętnie na krąg. Czy chcę mieć jakieś moce? Oczywiście, że tak. Ale czy godzę się na to, żeby pomóc jej w jakichś zadaniach? Nie za bardzo. Pierwsza opcja wygrywa i wyciągam dłoń.
- Stoi.
CZYTASZ
Anioły upadły cz. 1
FantasySamuel Larques jest 19 latkiem, który ma dość nieciekawe życie. W świecie, w którym wszyscy to wiedźmy, wilkołaki czy wampiry, on jest zwykłym człowiekiem. Chłopak nie powinien tu być, ale rodzice porzucili go tu, kiedy miał 13 lat, bo uważali że je...