Part 38

1.5K 264 45
                                    

29/2/2024

Jeśli zastanawiacie się czemu nie odpowiadam na komentarze, to śpieszę donieść, ze ich po prostu nie widzę. Wskakują po kilku dniach a czasem po tygodniach. 🤷‍♀️ To mnie ostatnio niesamowicie zniechęcało publikacji 🙄.
Anyway... do końca 4 rozdziały.

Obudziłam się z koszmarnym bólem głowy. Ostatnie dwa tygodnie przyniosły codzienny stres. Jakby świat sprzysiągł się przeciwko mnie i postanowił odpłacić za wszelkie wyrządzone przez te lata grzechy. Na domiar złego dzwonił telefon, nie pozwalając mi śnić.

– Halo? – spytałam zaspana.

– A dlaczego muszę się dowiedzieć z Instagrama, że wróciłaś z Australii.

O jeszcze tej tu brakowało!

– Szyszka daj żyć! – wymamrotałam, odwracając się na plecy.

Ze zdziwieniem zarejestrowałam, że jestem w łóżku sama. Zerknęłam na zegarek, który pokazywał kilka minut po siódmej.

– No weź Elka, sodówka ci uderzyła do głowy? Za dużo słońca padło na klepki?

Za wcześnie na zgadywanki.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– Czy do tego pierścionka, jaki masz na palcu, dołączony jest jakiś zajebisty kutas? – Westchnęłam ostentacyjnie, nie chcąc odpowiadać. – Dajesz, dajesz, spowiadasz się, jakby był dziewięćdziesiąty pierwszy i dostaniesz za to piątkę z religii.

Parsknęłam śmiechem.

– Bo widzisz – kontynuowała – te zdjęcia z Australii z tymi dwoma byczkami... – Gwizdnęła pod nosem. – To było coś! Mam nadzieję, że to nie jest jedna z tych okazji, która przeszła ci koło nosa i w pełni wykorzystałaś potencjał obu?

Przymknęłam powieki. Marta brzmiała jak niewyżyta seksualnie pani po pięćdziesiątce.

– Ty jesteś na haju?

– Prawie! – przyznała. – Artur wyjechał w delegację dwa dni temu, więc zabijam czas, czekając, aż ten mały potwór we mnie wylezie!

No tak! Zdesperowana ciężarówka na parę tygodni przed rozładowaniem.

– Kiedy ty rodzisz?

– Na koniec stycznia.

Zmarszczyłam brwi.

– I nadal jesteś seksualnie aktywna?

– Lekarz pozwolił i nie odwracaj kota ogonem. Nie o tym rozmawiamy. Miałaś ich obu?

– To długa historia – usiłowałam ją zbyć.

– To świetnie! Widzę was u siebie po jedenastej – rozkazała.

– Nie mogę – wymamrotałam z zerowym entuzjazmem. – Robert zażyczył sobie, żebym oddała dzisiaj laptopa.

– Im mniej czasu spędzisz w tym burdelu tym lepiej! Nie wiem, czemu nie wyślesz tego szrota kurierem?

– Zadzwonił osobiście, żebym przyjechała, a ja jak ta debilka nie potrafiłam mu odmówić. Przynajmniej dostanę świadectwo pracy.

– Dziewczyno! – zagrzmiała. – On cię przez lata dymał na kasę, a potem kopnął w dupę...

– To ja odeszłam – wtrąciłam się.

– W końcu! – pogratulowała. – Wejdź, połóż lapka na stół i wyjdź. Ten twój facet, co go przytargałaś do Polski stanowi genialną wymówkę, żeby zwiać w trymiga. – Słyszałam, jak pstryka palcami. – Widzę cię po jedenastej i kup tartę cytrynową z Lukullusa.

Na fali pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz