1. Słaba jednostka

13 1 0
                                    

– Jasmine, musisz wreszcie to zakończyć. – Burknęła przeglądająca już po raz setny moje posiniaczone nadgarstki Penelope, na co tylko bardziej się skrzywiłam.

Orzechowe oczy dziewczyny niemal zachodziły łzami za każdym razem, jak widziała mnie w tym stanie. Ja w przeciwieństwie do niej, nie potrafiłam już płakać, chociaż bolało mnie to tak samo, a nawet milion razy mocniej.

– Penny... – Delikatnie wyrwałam rękę, zasuwając z powrotem rękaw krwistoczerwonego swetra.

Nie wiedziałam, co jej powiedzieć.

Gdybym powiedziała, że nic mi nie jest, skłamałabym.

Gdybym zaś przyznała, że mam już dość i najchętniej uciekłabym na drugi koniec świata, obie skończyłybyśmy martwe.

Żadnej z tych rzeczy nie chciałam. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym ją okłamała. Nie mogłam też dopuścić, by i jej się coś stało. W końcu jest wszystkim, co mam.

– Dość tego. – Rudowłosa uderzyła pięścią w biały stolik kawowy, powodując wylanie się stojących na nim napojów. – Jasmine Elizabeth Neal, uroczyście oświadczam, że z dniem dzisiejszym zmieniasz swe miejsce zamieszkania.

Powiedziała to z tak wielką powagą w głosie, że bałam się wydać z siebie nawet krótki dźwięk. Głośno przełknęłam ślinę, czując narastającą gulę w gardle.

Wiem, że Penny chce tylko mojego dobra, ale z każdym dniem zaczynam bać się jej coraz bardziej.

– Ja... – Zająknęłam się wreszcie, po dłuższej chwili kompletnego milczenia. Dwudziestolatka natychmiast ponownie mnie uciszyła, przyciskając palec wskazujący do moich ust.

– Nie! Żadnych wymówek. – Odparła ostro. – To dla Twojego dobra, Minnie. – Jej ton głosu nagle złagodniał.

Istnieje jedna, podstawowa zasada: Nigdy nie sprzeciwiaj się Penelope Reeves.

No, chyba, że bardzo zależy Ci na rychłej śmierci.

Po spędzeniu z nią praktycznie całego życia, nauczyłam się, że jeśli coś sobie postanowi, po prostu tak będzie, choćby świat miał się zawalić.

Westchnęłam głośno, przystając na propozycję dziewczyny. I tak nie miałam zbyt dużego wyboru, bo na pewno nie zamierzam zostać dłużej pod jednym dachem z tym psychopatą.

Nie mam aż tak wielkich skłonności do masochizmu.

Penny ma rację. Muszę odejść, i to jak najszybciej. Im dłużej siedzę w tym bagnie, tym trudniej jest się z niego wydostać.

Już widzę szczęście wymalowane na twarzy Daniela, gdy powiem mu, że więcej mnie nie zobaczy.

                                  *

– O czym Ty, do cholery, mówisz?! – Chłopak wrzasnął tak głośno, że miałam wrażenie, że słyszeli go nawet w sąsiednim mieście.

Patrzyłam mu prosto w oczy z całkowitą powagą, starając się nie rozryczeć.

– Dobrze słyszałeś. – Wydusiłam beznamiętnie. – Wyprowadzam się.

Nie możesz płakać. Nie teraz, kurwa.

Piwnooki cały czas ciskał we mnie pełnym agresji i pewnym siebie spojrzeniem. Domyślałam się, że dokładnie tak się to skończy. Zawsze kończy się w ten sposób.

– Masz kogoś, co? Przyznaj się, zdradzasz mnie od samego początku! – Nie przestawał krzyczeć. Czułam się coraz bardziej zmęczona tą sytuacją.

You broke me firstOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz