Leżałam na łóżku w pokoju gościnnym, czytając swoją ulubioną książkę ,,Break me, Alice" i kompletnie pogrążając się w fabule, co jakiś czas śmiejąc się pod nosem z żartów i poczucia humoru bohaterów. Jednak coś usilnie próbowało mnie rozproszyć.
Simon. Ten wkurwiający blondyn o oczach tak niebieskich, że dosłownie można w nich utonąć... Zaoferował mi pomoc.
A może nie? Może to kolejny z tych typów, którzy tylko czekają, aż im zaufam, by mogli mnie sobie owinąć wokół palca, dokładnie tak, jak zrobił to Williams?
Myśli kotłowały się w mojej głowie, utrudniając mi lekturę. Zrezygnowana odłożyłam więc książkę na półkę nocną i nakryłam się cała białym, puchatym kocem, wzdychając ciężko.
Przymknęłam wreszcie powieki i próbowałam zasnąć, gdy nagle usłyszałam stłumioną melodię, płynącą z mojego telefonu.
Lekko podirytowana podniosłam urządzenie i kliknęłam zieloną słuchawkę, nie patrząc na nazwę kontaktu.
– Halo? – Zaczęłam obojętnie. Odpowiedziała mi kilkusekundowa, głucha cisza. Zaczęłam się zastanawiać, od kogo, do cholery, ja odebrałam...
– Jasmine? – Odezwał się znajomy, damski głos. Chwila, czy to...
– Alice? – Wypaliłam z niedowierzaniem. – To Ty?
– Nie, Jezus Chrystus. – Odpowiedziała sarkastycznie, wybuchając śmiechem. – Oczywiście, że ja. Własnej kuzynki nie poznajesz?
No... Tak właściwie, to nie. Nie widziałyśmy się, kurwa, od lat, geniuszu.
Parsknęłam śmiechem na jej porównanie, powstrzymując się od uśmiechu. Tęskniłam za nią cholernie.
– Co się stało? Dlaczego dzwonisz? – Spytałam zaciekawiona. Miałam nadzieję, że nic poważnego się nie wydarzyło.
– Nie mogę już do Ciebie dzwonić? – Udała urażoną. – Tęskniłam za Tobą. Wylądowałam właśnie w Oregonie, miałam nadzieję wyciągnąć Cię chociaż na zakupy albo gdziekolwiek.
Uszom nie wierzę. Alice, moja niegdyś najlepsza przyjaciółka i daleka kuzynka przyleciała do Oregonu, by się ze mną zobaczyć?!
Pisnęłam do słuchawki niekontrolowanie, mając nadzieję, że blondynka nie ogłuchnęła w międzyczasie.
– Jasne, z przyjemnością. Znam świetną kawiarnię w okolicy. Wyślę Ci jej adres!
– Dla mnie bomba, do zobaczenia.
Rozłączyłam się i podjarana jak pochodnia pokierowałam się w stronę garderoby. Z uwagi na panujący na zewnątrz chłód, nie mogłam założyć nic zbyt lekkiego, ale też nie miałam zamiaru zakładać tysiąca warstw ubrań.
Postawiłam na klasyczny, czarny golf i wełniane spodnie w kolorze piasku. Na nogach miałam już swoje ulubione, czarne platformy.
Stanęłam przed lustrem, co jakiś czas gładząc materiał golfu, jakby miał się pognieść od najmniejszego podmuchu. Całą stylizację dopełniłam jeszcze lekkim makijażem i srebrną biżuterią w postaci naszyjnika z wisiorkiem w kształcie serduszka i kolczyków z tym samym motywem.
Praktycznie gotowa do wyjścia, stanęłam przed drzwiami. Krzyknęłam w pośpiechu Penelope, by nie czekała na mnie, bo prawdopodobnie wrócę późno.
*
Byłam już niemal u celu. W głowie kreowałam sobie całe moje spotkanie z Alice. Jednocześnie modliłam się, by tego durnia dziś nie było w pracy.
CZYTASZ
You broke me first
RomansaPoniżenie, ból, ciągła kontrola i walka z rzeczywistością. Te niesprawiedliwości dotknęły dwudziestoletnią Jasmine Neal. Tkwiąca w toksycznym związku z przemocowcem młoda studentka kryminologii sama nie jest w stanie uwolnić się z piekła, w którym ż...