Dzień, w którym oznajmiłam rodzicom, że chcę się uczyć w Manchesterze, pamiętam jakgdyby był wczoraj. Spodziewałam się zaskoczenia z ich strony, ale wiedziałam, że pozwolą mi na to na co mam ochotę mimo iż nie miałam ukończonych osiemnastu lat. Nie obyło się oczywiście bez namów na zmianę decyzji i propozycji, że Amanda pojedzie ze mną, ale odmówiłam. Podjęłam już decyzję.
To nie tak, że pokłóciłam się z siostrą czy coś. Nie, uwielbiam ją i podziwiam ale potrzebuję zmiany otoczenia. Chcę wreszcie nauczyć się życia nie będąc w jej cieniu.
* * *- Jesteś pewna, że chcesz tu zostać? - zapytała mama, kiedy po spotkaniu z opiekunem placówki, zaczęliśmy wnosić kartony do mojego nowego, internackiego pokoju, który mieścił się na pierwszym piętrze. Mimo, iż na pierwszy rzut oka nie robił dobrego wrażenia, byłam tak podekscytowana, że nawet walący się sufit nie zmusiłby mnie do powrotu do domu.
- Ugh, tam w rogu jest pająk. - Amanda wskazała palcem na złączenie ścian nad drzwiamk od łazienki. Tak, każdy pokój miał swoją łazienkę z czego bardzo się cieszyłam, gdyż nie wyobrażałam sobie paradować po korytarzach w ręczniku.
- To tylko mała istota żywa - odparł spokojnie tata, ściągając robala i wyrzucając go przez okno. - Został już tylko karton z książkami. Zejdę po niego, a wy tutaj zacznijcie już rozpakowywać - dodał i wrócił do samochodu.
- Nie trzeba - złapałam za rękę mamę kiedy sięgała po torbę z ubraniami. - Najpierw chcę tu trochę posprzątać i może zrobie jakieś małe przemeblowanie - uśmiechnęłam się do niej mimo jej ponurej miny.
- Nie podoba mi się tutaj. Sądzę, że chłopcy i dziewczyny powinni mieszkać w osobnych budynkach - powiedziała zakładając przed sobą ręce.
- Mamo, dobrze słyszałaś co powiedziała ta pani na spotkaniu. Regulamin jest tu bardzo rygorystycznie przestrzegany i nie ma możliwości aby po 22 krążyć po piętrach. Obiecuję, że nie będę naruszać prawa - spojrzałam na siostrę, która wyglądała właśnie przez okno.
- Pomimo fatalnego stanu tego budynku, zauważyłam już kilka fajnych obiektów - posłała mi wymowny uśmiech. Często żartowałyśmy w ten sposób mając na myśli chłopaków, ale ja nigdy nie uważałam tego za śmieszne. Po prostu przytakiwałam, nie chcąc wyjść na sztywniaczkę. - Może też pomyślę nad nauką tutaj.
Nie chciałam żeby do tego doszło. Zawsze wszystko robiłyśmy razem i chciałam się nareszcie od tego uwolnić. Chcę poznać nowych ludzi z którymi się zaprzyjaźnię, chcę mieć wreszcie coś swojego, coś czym nie będę musiała się z nią dzielić. I choć komuś może się to wydać egoistyczne, to nie ma w tym naprawdę cienia samolubności. Wszyscy znają tylko moje imię, ale nikt nie zna mojej historii...
- Zobaczymy po roku nauki, czy nadal będziesz chciała tu zostać. Pamiętaj jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała wrócić to dzwoń, dobrze? - przytaknęłam grzecznie głową, gdy do pokoju wszedł ojciec z ostatnim już kartonem. - A teraz skoro nie potrzebujesz naszej pomocy to będziemy się już zbierać.
Patrząc w oczy matki, zauważyłam błysk zbierających się łez. I choć było mi trochę smutno, że będziemy się tak rzadko widywać, to cieszyłam się z samotności i nowych możliwości na życie własnym życiem.
Pożegnałam się z rodzicami i siostrą grupowym przytulasem.
- Nie wiem dlaczego to robisz, ale będzie mi Ciebie brakowało. Prawdę mówiąc trochę ci zazdroszczę - powiedziała jeszcze Amanda zanim zamknęły się za nimi drzwi. Będę za tęsknić ale muszę być twarda bo przecież tego właśnie chciałam, prawda?
* * *Wyciągnęłam z jednego z pudeł wilgotne szmatki i zaczęłam ścierać kurze. Zamiotłam podłogę, przestawiłam biurko pod okno na przeciw wiszącego nad drzwiami telewizora, aby można było siedząc przy nim oglądać telewizję. Łóżko pozostawiłam po lewej stronie od wejścia tak, że od szafy na ubrania dzieliło je kilka centymetrów, wystarczająco abym mogła się tam przemieszczać. Po prawej w rogu między oknem, a drzwiami łazienki postawiłam własny wieszak i regał na buty. Nad łóżkiem poprzyklejałam wydrukowane obrazy z motywującymi cytatami i zdjęcia zrobione przeze mnie, wśród których znalazło się zdjęcie mojej rodziny i kota, Milkshakea. Nałożyłam ulubioną, niebieską pościel i zagospodarowałam miejsce w szafie. Wszystko prezentowało się całkiem przytulnie i wreszcie miało jakiś charakter.
* * *Obudził mnie głośny dźwięk dzwonka identyczny do tego, który oznajmia rozpoczęcie i zakończenie lekcji w szkole. Ten jednak miał dzwonić cztery razy dziennie i wskazywać uczniom zamieszkującym internat pobudkę o 6.30, czas nauki o 17.00 i jej koniec o 18.30 oraz ciszę nocną o 22.00. Jakoś się przyzwyczaję - pomyślałam.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, wybierając odpowiednie ubrania. Naszczęście wybrałam jedną ze szkół w której nie obowiązywał jeden konkretnie określony strój, a tylko czarna marynarka skrojona w stylu męskim lub damskim. Reszta pozostawała kwestią wyboru, oczywiście w ramach rozsądku. Postawiłam więc na zwykły, biały t-shirt, czarne, woskowane legginsy i slip-ony w czarno-czerwoną kratkę.
Nie będąc pewna otoczenia i nie chcąc zaliczyć wtopy już na samym początku, postawiłam na minimalny makijaż składający się z kremu bb, korektora, pudru i maskary. Na sam koniec musnęłam jeszcze delikatnie policzki różem i związałam kasztanowe włosy w luźnego kucyka.
Uszykowałam potrzebne podręczniki i zabierając w drodze jabłko na śniadanie, opuściłam pokój zamykając drzwi na klucz.Dojście z internatu do szkoły zajmowało zaledwie 5 minut , gdyż budynki odgrodzone były od siebie tylko dziedzińcem i swego rodzaju polaną, na której wyobrażałam sobie jak wszyscy uczą się, ciesząc się słońcem.
Wczoraj po spotkaniu z opiekunem otrzymałam swój plan zajęć i mapę szkoły dzięki czemu nie miałam problemu ze znalezieniem odpowiedniej sali. Byłam pięć minut przed czasem, więc zajętych było tylko kilka tylnich ławek. Zajęłam wolne miejce przy oknie i czując burczenie w brzuchu, wyciągnęłam swoje jabłko. Sala powoli się zapełniała, a ja nie zauważyłam kiedy do sali wszedł nauczyciel.
- Nie jemy w sali. - usłyszałam stanowczy głos nauczycielki matematyki, którą zaczynaliśmy rok szkolny.
- Tak, przepraszam. Po prostu zapomniałam zjeść śniadanie - uśmiechnełam się przyjaźnie. - Mogę wyrzucić? - zapytałam podnosząc w górę ogryzkę. To był błąd bo poczułam jej miażdżący wzrok, przez który chciałam zapaść się pod ziemie. W sali rozpoczęły się szepty, a kobieta nie chcąc tracić więcej czasu, pokręciła tylko z niedowierzaniem głową.
- Proszę - odparła zrezygnowana i w czasie kiedy ja szukałam śmietnika, ona próbowała uciszyć klasę. Wracając na miejsce zauważyłam, jak chłopak zajmujący ławkę za mną intensywnie się we mnie wpatrywał. Był całkiem przystojny: rozczochrane, lokowane włosy, przeszywające zielone tęczówki i dołeczki ukazujące się po obu stronach twarzy za każdym razem kiedy się uśmiechał.
Czułam się trochę skrępowana jego zachowaniem, ale posłałam mu delikatny uśmiech i zajęłam miejsce.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie w nowym roku szkolnym! Nazywam się pani Mitchel i będę was uczyć matematyki. Część z was pewnie się już zna z poprzedniego roku, natomiat część przyjechała do nas z różnych stron, dlatego mam dla was wiadomość od samego dyrektora szkoły. Dziś zamiast lekcji udamy się przed szkołę, gdzie w celu integracji uczniów spędzimy cały dzień.
CZYTASZ
WORST SISTER || H.S.
Fiksi PenggemarZoe przez całe życie była nierozłączna ze swoją starszą o rok siostrą, Amandą. Chodziły do tej samej klasy, dzieliły ten sam pokój i ubrania. Mogłoby się wydawać, że były też najlepszymi przyjaciółkami. Jednak nadszedł moment, którego nikt się nigdy...