11.11.2017 r.
Trzymają Cię niewidzialne sznury. Nie możesz się ruszyć, chociaż bardzo chcesz. Całe Twoje ciało jest unieruchomione, ale oczy wciąż widzą. Wszystko zapamiętają. Przeleją widok do Twojej głowy, wywołując w późniejszym czasie koszmary. Widzisz coś okropnego i zamierasz, ale nie umierasz. Żyjesz, chociaż już nie chcesz. Chcesz się uwolnić od niebezpiecznego świata. Od widoku krwi, która wylewa się jeszcze z ciepłego ciała.
Krew, pot i łzy. Krew wydobywająca się z leżącego na ziemi ciała Evansa. Kropelki potu na czole Janga trzymającego broń. Moje załzawione oczy, zapamiętujące każdy, najdrobniejszy szczegół. A gdzieś między tym głośne krzyki. Moje? Nasze? Nikogo?
– Czy ty... – zaczęła niepewnie Ruby.
– Właśnie... – dodała łamiącym się głosem Emily.
– Go zastrzeliłeś? – Dokończyłam ze łzami w oczach, patrząc na dłoń, która wciąż trzymała broń.
Wyprana ze wszystkich emocji, utkwiłam wzrok w Timothym, który musiał najwyraźniej poczuć. Przestał wpatrywać się w leżącego Evansa, przesuwając ciało w moim kierunku. Powędrował swoim spojrzeniem za moim. Razem patrzyliśmy na jego dłoń. Wyglądał tak, jakby zapomniał, co w niej ma. Jakby nie pamiętał, co przed chwilą zrobił.
Odchrząknął niedbale, chowając broń do wewnętrznej kieszeni kurtki.
– Rory, może lepiej... – wyjąkał nieswojo Elliot, kładąc delikatnie rękę na moje ramię.
– Nie dotykaj mnie – warknęłam, zrzucając dłoń.
Skierowałam się wprost na wysokiego bruneta. Kogoś, kto okazał się być zdolny do morderstwa z zimną krwią. Bo jego twarz była w tym momencie zimna. Oziębła. Bez cienia emocji. Tak bardzo pochłonięta mrokiem.
– Dlaczego to zrobiłeś? – Zapytałam z gulą w gardle, ledwo wypowiadając jakiekolwiek słowa.
– Dla lepszego widowiska – odpowiedział sarkastycznie.
– Zabijasz ludzi dla lepszego widowiska!? Czy ty się słyszysz!? – Mój głos przybierał na sile, podobnie jak spływające łzy.
– Nie...
– Jesteś pierdolonym mordercą! – Wykrzyczałam, przerywając mu. – Przez Ciebie niczego się nie dowiem! Wszystko zepsułeś! Co ja mam teraz zrobić!? – Zaczęłam panikować, chodząc w kółko, zanurzając przy tym dłonie we włosach.
– Aurora, co z Tobą? O czym ty mówisz? – Z oddali usłyszałam głos Ivana.
– Czego się nie dowiesz? – Zapytał zachrypniętym głosem Jang.
– Niczego. Już niczego się nie dowiem. Zabiłeś jedyną osobę, która mogła coś wiedzieć! – Wykrzywiłam jak opętana, ciągnąć z całej siły za swoje włosy.
Poczułam, jak ktoś zbliżył się do mojego ciała. Chwycił mocno za nadgarstki, ciągnąc je w dół ciała. Po chwili zostały uwolnione z uścisku, a osoba stojąca przede mną, odgarnęła z mojej twarzy zmierzwione włosy. Znów zobaczyłam ten cholerny mrok. Czarne oczy.
– Nie zabiłem go – powiedział ostro. – Więc się, do cholery, uspokój – warknął, chwytając za moje ramiona, tym samym unieruchamiając całe moje ciało.
– Nie kłam. Jest cały we krwi. Masz w kieszeni broń i wszyscy słyszeli wystrzał. Zabiłeś go! – Wysyczałam prosto w jego twarz.
– W zasadzie...
– Ty pojebie! – Jangowi przerwał jakiś zapłakany i przerażony głos.
Simon? Mam omamy?
Przecież trupy nie mówią...
CZYTASZ
TIME of lies | ZOSTANIE WYDANE
RomanceAurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego liceum. Z pozoru całkiem normalna sprawa, jednak czy zaczynanie trzeciej klasy w najbardziej renomowanej szkole w Kalifornii, przez niską status...