8. Deszcz

37 3 0
                                        

💙Evie💙

Następnego dnia ja i Ethan poszliśmy na spacer. Chłopiec chodził sobie lub biegał kilka kroków ode mnie, a ja byłam skupiona na wysłuchiwaniu ćwierkania ptaków lub po prostu obserwowania tego co się działo wokół mnie. Nagle mój brat ustał przede mną, więc się zatrzymałam.
- To dla ciebie - wysunął w moją stronę kwiatka, którego od razu wzięłam w dłonie.
- Jest przepiękny - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Niebieski, jak twoje włosy.
- Racja.
- Ale twoje włosy są piękniejsze.
- A twój uśmiech jest słodki - potarmosiłam bruneta po włosach, na co on delikatnie się uśmiechnął - Dokładnie tak.
- Przestań - złapał mnie za nadgarstki abym przestała robić daną czynność - Kocham cię - powiedział po chwili, od razu zmieniając rysy twarzy.
- Ja ciebie też - powiedziałam, dokładnie patrząc na twarz Ethan'a, która była dość poważnym nastroju.
- Dziękuję - powiedział, a ja nie wiedziałam kompletnie o co mu chodzi.
- Za co dziękujesz? - spytałam, przy tym kucając przy chłopcu, a on od razu się do mnie przytulił.
- Że jesteś - wyszeptał, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Przecież nie masz za co dziękować - przejechałam dłonią po plecach, czterolatka.
- Mam.
- Nie masz - gdy to powiedziałam to nagle zaczął padać deszcz.
Spojrzałam tylko na swojego brata, a następnie otuliłam go swoją kurtką, a następnie wzięłam na ręce i zaczęłam iść w stronę domu. Większy deszcz nie mógł padać? Mam nadzieję, że Ethan się nie przeziębi. Szłam tak, jak najszybciej aż nagle zatrzymał się przede mną i brunetem samochód. Okazał się być to Carlos. Podwiózł nas do domu. Normalnie nas uratował.
- Dziękuję za pomoc, Carlos - powiedziałam, jak byliśmy już w mieszkaniu.
- Nie masz za co dziękować - powiedział białowłosy, a ja usiadłam przy czterolatku, który usiadł na kanapie - Pewnie zmarznął.
- Trochę - chwyciłam za dłonie Ethan'a, które były całe lodowate - Chcesz czegoś się napić lub przekąsić? - spojrzałam na przyjaciela.
- Nie, dzięki - uśmiechnął się delikatnie - Muszę już jechać.
- Okej, jeszcze raz dziękuję, że nas tutaj przywiozłeś.
- Nie ma za co - powiedział syn Cruelli, a następnie zniknął za drzwiami.
Miałam nadzieję, że mój brat nie zachoruje przez "kąpiel w deszczu", ale niestety stało się. Chłopiec miał może nie za wielką gorączkę, ale miał. Zatkany nos, ból gardła, marudzenie też mu towarzyszyły.
- Wypij to - wysunęłam w stronę Ethan'a łyżeczkę z syropem.
- Dobre to? - spytał.
- No... Ważne, że pomoże.
- Nie chcę.
- Proszę, nie chcę abyś chorował, ponieważ wtedy serduszko mi pęka - powiedziałam, a brązowowłosy wypił syrop.
Jego mina była bezcenna.
- Nie dobre - odsunął się ode mnie.
- Ale dzięki temu będziesz zdrowy.
- Nie dobre.
- Ale będziesz zdrowy.
- Ale nie dobre.
- Mój mały braciszek nie lubi? - zapytałam przesłodzonym głosem.
- Nie lubi - powiedział bruent, przecierając swoje oko.
- Spróbuj zasnąć - przytuliłam Ethan'a do siebie, a on tylko przymknął oczy.
Nakryłam chłopca kocykiem. Po pewnym czasie mój brat już sobie spał. Innym razem zostajemy w domu.

Następcy - Brother Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz