7

55 3 0
                                    

NATAN

– Musisz się ze mną w końcu umówić. Nie możesz tego ciągle przekładać w czasie – rzuciłem do Anabell z grubej rury. – Żadnego „cześć", „jak się masz?", nie przyszłaś dziś do biblioteki.

Spotkałem ją siedzącą za szkołą, czyli unikała mnie. Pewnie nie tylko mnie, ale nie skryła się zwyczajowo w czytelni. Na korytarzu też jej dziś nie widziałem; co ona, kanałami łaziła? Byłem zirytowany, bo chciałem na nią wpaść. Chciałem znów z nią porozmawiać, poczuć, że po prostu jest. Zobaczyć w jej oczach zainteresowanie.

Kurwa.

– Jezu, jak mnie przestraszyłeś. – Wzdrygnęła się, siedziała na swojej dżinsowej katanie pod drzewem. Sceneria wyglądała nieźle: ona, jej długie, ciemne włosy i pełno rudozłotych liści wokół. Usiadłem obok, ale od razu otoczyłem ją ramieniem, nie pozwalając, by się przesunęła. Poczułem zapach gumy i uśmiechnąłem się, tego mi było trzeba.

– Biłeś się? – spytała, spoglądając na moje zadrapanie na nadgarstku.

– Nie, to akurat zrobiłem sobie z chłopakami w parku, jeździliśmy na deskorolkach.

Ana nie drgnęła, była napięta jak struna, chodziło zapewne o mój dotyk. Kwestia, czy jej się to podobało, czy wręcz odwrotnie. W pobliżu nie było nikogo, może nie chciała się ze mną pokazywać. Tylko dlaczego?

– Umówię się z tobą – stwierdziła niespodziewanie, więc skupiłem się na tej informacji.

– Jestem już mniej straszny?

Musiała powiedzieć mi, o co chodzi; to, że bywała skryta, nawet mnie kręciło, ale im więcej ukrywała, tym bardziej chciałem ją odkrywać.

– Mniej, gdy nie lejesz ludzi. Nie możesz tego robić, może po prostu raz na jakiś czas to skontroluję...

– Czyżbym znalazł prywatnego anioła stróża?

Czyli była zainteresowana, o to chodziło! Dokładnie tak, musiałem podkręcić tempo. Czym mógłbym tej dziewczynie zaimponować? Nie jarały jej bójki, chociaż inne na to leciały.

Ana odwróciła głowę w moją stronę i widziałem już tylko te ponętne usta. Uchyliła je lekko. Dotknąłem jej podbródka, a kciukiem obrysowałem kontur warg. Pieprzony ideał.

– Jutro w kinie o osiemnastej. Okej? – spytałem spokojnie, by nie pokazać zbyt wielkiego entuzjazmu. Nie pierwszy raz na coś czekałem, ale pierwszy od dawna na coś zajebiście przyjemnego.

Pokiwała głową.

W końcu uśmiechnąłem się nieco szerzej, zgodziła się na randkę. Była między nami ta chemia, Anabell nie mogła zaprzeczać.

– Mam dla ciebie taki drobiazg, ponoć miałaś parę dni temu urodziny. Nic nie powiedziałaś, dobrze, że jeszcze mam swoje kontakty. – Wygrzebałem z kieszeni dżinsów upominek, który udało mi się kupić po szkole.

– Dla mnie? Prezent? – Speszyła się, a ja podałem jej mały, satynowy woreczek w różowym kolorze.

– To nic wielkiego.

Wpatrywała się to w niego, to we mnie.

– Przestań, nie mogę nic przyjąć. Zwariowałeś.

– To jest drobiazg, tak jak mówiłem. Bierz, bo poszukam innej dziewczyny, która ma urodziny.

Oblizała usta i zajrzała do środka, na dłoni ułożyła choker z miękkiego, zamszowego rzemienia ze srebrnym trójkątem. Ruda ekspedientka mówiła, że dla dziewczyny w tym wieku będzie w sam raz. Podobał mi się bardziej niż te świecidełka, którymi niektóre laski się obwieszały.

– Ale ładny... – Przyglądała mu się, a uśmiech sięgał jej oczu. Po chwili jednak Ana pokręciła głową. – Natan, poważnie, to zdecydowanie za drogi prezent, drobiazgiem byłaby paczka gum.

Przyciągnąłem ją. Nie uciekła, wręcz nieco przysunęła twarz.

– Załóż go na randkę, będzie zajebiście leżeć na tej szyi. – Dotknąłem palcem jej podbródka; miała taki inny wyraz twarzy, nie potrafiłem go zdefiniować.

– Dziękuję, nie spodziewałam się, naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć.

– Prawidłowa reakcja – zażartowałem.

Zaczęliśmy się całować. Znów położyłem ją ostrożnie na ziemi, sam oparłem się na łokciu; pozwoliliśmy sobie na coraz to namiętniejsze pocałunki. Właśnie zjechałem ustami na jej szyję, wiedziałem już, że to lubi, pachniała tak dobrze, miała takie delikatne ciało... Nosem trąciłem ucho i zassałem skórę tuż pod nim. Wsunąłem dłoń pod jej bluzkę, dotknąłem brzucha. Ona w odwecie wsunęła mi palce we włosy, a po chwili oderwała się, dysząc.

– Co ty ze mną robisz? – Spojrzała w stronę drogi.

Rozejrzałem się dokładnie, by zyskać pewność, że nie mamy widowni.

– Tylko to, na co pozwolisz. – Chciałem, żeby była spokojna.

Większość ludzi uważała, że jestem narwany; może po części tak było, ale Anabell miała w sobie to coś, dzięki czemu potrafiłem się odprężyć, nie myśleć o rodzicach. Widziałem kogoś tu i teraz, obok siebie, a chyba tego najbardziej mi brakowało. Miałem już parę dziewczyn w swoim łóżku i seks z nimi dawał frajdę, ale to właśnie ten moment był tym „czymś". A myślałem, że tylko laski przeżywają takie rzeczy; że tylko one skupiają się na części emocjonalnej...

Założyłem jej pasmo włosów za ucho. Przejechałem palcami wzdłuż dekoltu, nieznacznie odsuwając materiał. Muskałem wargami ciepłą skórę, czasem polizałem koniuszkiem języka; Anabell wierciła się, a ja wiedziałem już, że jej się podoba, choć pewnie dopadł ją też stres.

– Natan... – szepnęła tym swoim lekko ochrypłym głosem.

Byłem z siebie cholernie dumny – doprowadzałem ją na granicę samymi pieszczotami. Oddychała głęboko, przyciągnęła mnie za kark i wtuliła się w moje ramię.

– Musisz zwolnić. Nie jestem tak doświadczona jak ty, a to nie jest dobre miejsce na takie eksperymenty. – Wtedy, na dachu, też użyła tego sformułowania.

– Czyli jedziemy do mnie – rzuciłem, czekając na jej reakcję.

– Nie. Absolutnie. – Odepchnęła mnie lekko i spojrzała w moje oczy; widziałem, jak patrzy nieśmiało.

– Kiedyś się doczekam, mamy czas.

Na dźwięk tych słów uśmiech rozświetlił jej twarz. Wolałem, żeby była pewna i gotowa. Rozpakowywanie tego cukierka bardzo mi się podobało, mogło trwać i trwać, wcześniej nigdy nie wkręcałem się aż tak w żadną relację, ale i pozostałe dziewczyny inaczej się zachowywały. Anabella nadal odmawiała, pilnowała się. Co ukrywała? Może znała tę teorię, że frajdę przynosi gonienie króliczka, a nie samo złapanie go? Powinienem rozważyć, czy jest warta zachodu? Oparłem się na łokciu i zacząłem kreślić palcem kółka na jej brzuchu. Ona w tym czasie podwójnie zawinęła choker na nadgarstku, tworząc z niego bransoletkę.

– Dać ci bluzę? Jest coraz zimniej.

– Nie trzeba. – Uniosła rękę, prezentując efekt. – Cudowny... Nie wiem tylko, dlaczego go kupiłeś, Natan. Przecież ledwo się znamy.

Jej telefon zadzwonił, zerknęła tylko w stronę torby, ale nie wyjęła go. Ciekawe, czemu nie chciała przy mnie odbierać...

– Może akurat się to zmieni? Zwracałaś na mnie uwagę częściej niż niejedna osoba dłużej przebywająca w moim życiu. – Nie zależało mi na kasie, tego miałem pod dostatkiem. Jej mina, kiedy usłyszała, że mam dla niej prezent, była warta wszystkiego.

– Na jaki film jutro idziemy?

– Horror – rzuciłem, obserwując, jak na jej twarzy odmalowuje się zdziwienie. – Musiałabyś widzieć swoją minę...! To komedia, i to jedna z tych waszych babskich, słodkich, romantycznych.

Uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę.

– Nie kuś. – Nachyliłem się, po czym złożyłem całusa na jej czole.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I miss YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz