Let's not forget that the little emotions are the great captains of our lives and we obey them without realizing it
~ Vincent Van GoghNie zapominajmy, że małe emocje są wielkimi kapitanami naszego życia i jesteśmy im posłuszni, nie zdając sobie z tego sprawy
~ Vincent Van GoghObudziłam się w szpitalu. Leżałam w białej sali, w której znajdowało się zaledwie moje łóżko, szafka nocna i mały telewizor.
Nie miałam pojęcia co tu robiłam. Leżałam wpatrując się w ścianę i czekałam, aż łaskawie ktoś tu przyjdzie.
Po jakimś czasie, do sali weszła pielęgniarka.- Dzień dobry, słońce. Widzę, że już się obudziłaś. Jak się dziś czujesz? - spytała podchodząc do mnie.
- Emm.. Dobrze? - bardziej spytałam niż odpowiedziałam.
Dokuczał mi lekki ból głowy, ale zignorowałam to.
- A powie mi pani co dokładnie tu robię..? - dodałam po chwili.
- Oh, jasne. Zapomniałam. - zaśmiała się - Wczoraj jakaś pani zadzwoniła do nas, znalazła cię w parku, nieprzytomną. Wzięliśmy cię do szpitala. Przedawkowałaś leki. - wyjaśniła - Chciałabyś porozmawiać z psychologiem?
Chwila, co?
- Wczoraj? - dopytywałam - Czyli dzisiaj jest..
- Czwartek. Dokładnie. - uśmiechnęła się.
- Nie potrzebuję psychologa. - odpowiedziałam ma poprzednie pytanie - Poprostu strasznie bolała mnie głowa. Nie zwracałam uwagi na dawkę, to pewnie dlatego..
Nie potrzebowałam psychologa. Tak sądziłam. Bo po co? Powie mi to co wiem? Że mam toksyczną rodzinę i powinnam brać leki na ataki paniki? Nie potrzebuję aby ktoś mi o tym przypominał.
- Rozumiem cię, słońce. Ja również przechodziłam przez okropne migreny.. Niestety, tak już jest. - wzruszyła ramionami - W aptekach są dostępne leki na silne migreny. Mi pomagają.
- Dobrze, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko, nie za bardzo więdząc co mam zrobić.
- Za kilka godzin dostaniesz wypis, ale musisz odpoczywać. Mogą wystąpić jeszcze mdłości, bóle brzucha lub głowy. Gdyby coś ci dolegało bardziej lub dłużej, przyjedź do nas. - oznajmiła po chwili.
- Jasne, rozumiem. - skinęłam głową.
Kobieta wyszła z sali.
Wciąż nie do końca rozumiałam co się stało, ale trudno. Chyba więcej się nie dowiem.
Wstałam powoli z łóżka. Musiałam się rozprostować i pójść do toalety.
Nałożyłam stojące przy stoliku kapcie, które dają każdemu, i wyszłam z sali.Zaczęłam kierować się w stronę łazienki, gdy usłyszałam jakiś głosik.
- Heeej! - mała dziewczynka stanęła obok mnie.
Rozejrzałam się po korytarzu, szukając jej rodziców, ale nikogo tu nie było.
- Hej? - kucnęłam, aby być jej równą - Gdzie twoi rodzice?
- W mojej sali. - wzruszyła ramionami. - Co tu robiszzz? - przeciągnęła ostatnią głoskę.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Bardzo bolała mnie głowa i musiałam tu przyjść. - odpowiedziałam małej. - A ty?
- Ja jestem chora.. Słyszałam jak mama rozmawiała z doktorem i on powiedział, że mam ee.. nowytwór? Chyba tak. Ale mama mówi, że to rak, takie złe zwierzątko. I mówi, że ono jest dla mnie bardzo niedobre. - dziewczynka wydawała się nie za bardzo wiedzieć co jej się dzieje.
CZYTASZ
I'll heal you
Romance17- letnia Antoinette Blossom jest niemalże wzorową uczennicą. Interesuje się sztuką i wszystkim co z nią związane. Wychowuje się w trudnym i tokaycznym domu. Wracając z klubu w ostatni dzień wakacji, wpada na dużo starszego od niej mężczyznę. Na ro...