8.

153 13 20
                                    

Let's not forget that the little emotions are the great captains of our lives and we obey them without realizing it
~ Vincent Van Gogh

Nie zapominajmy, że małe emocje są wielkimi kapitanami naszego życia i jesteśmy im posłuszni, nie zdając sobie z tego sprawy
~ Vincent Van Gogh

Obudziłam się w szpitalu. Leżałam w białej sali, w której znajdowało się zaledwie moje łóżko, szafka nocna i mały telewizor.

Nie miałam pojęcia co tu robiłam. Leżałam wpatrując się w ścianę i czekałam, aż łaskawie ktoś tu przyjdzie.
Po jakimś czasie, do sali weszła pielęgniarka.

- Dzień dobry, słońce. Widzę, że już się obudziłaś. Jak się dziś czujesz? - spytała podchodząc do mnie.

- Emm.. Dobrze? - bardziej spytałam niż odpowiedziałam.

Dokuczał mi lekki ból głowy, ale zignorowałam to.

- A powie mi pani co dokładnie tu robię..? - dodałam po chwili.

- Oh, jasne. Zapomniałam. - zaśmiała się - Wczoraj jakaś pani zadzwoniła do nas, znalazła cię w parku, nieprzytomną. Wzięliśmy cię do szpitala. Przedawkowałaś leki. - wyjaśniła - Chciałabyś porozmawiać z psychologiem?

Chwila, co?

- Wczoraj? - dopytywałam - Czyli dzisiaj jest..

- Czwartek. Dokładnie. - uśmiechnęła się.

- Nie potrzebuję psychologa. - odpowiedziałam ma poprzednie pytanie - Poprostu strasznie bolała mnie głowa. Nie zwracałam uwagi na dawkę, to pewnie dlatego..

Nie potrzebowałam psychologa. Tak sądziłam. Bo po co? Powie mi to co wiem? Że mam toksyczną rodzinę i powinnam brać leki na ataki paniki? Nie potrzebuję aby ktoś mi o tym przypominał.

- Rozumiem cię, słońce. Ja również przechodziłam przez okropne migreny.. Niestety, tak już jest. - wzruszyła ramionami - W aptekach są dostępne leki na silne migreny. Mi pomagają.

- Dobrze, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko, nie za bardzo więdząc co mam zrobić.

- Za kilka godzin dostaniesz wypis, ale musisz odpoczywać. Mogą wystąpić jeszcze mdłości, bóle brzucha lub głowy. Gdyby coś ci dolegało bardziej lub dłużej, przyjedź do nas. - oznajmiła po chwili.

- Jasne, rozumiem. - skinęłam głową.

Kobieta wyszła z sali.

Wciąż nie do końca rozumiałam co się stało, ale trudno. Chyba więcej się nie dowiem.

Wstałam powoli z łóżka. Musiałam się rozprostować i pójść do toalety. 
Nałożyłam stojące przy stoliku kapcie, które dają każdemu, i wyszłam z sali.

Zaczęłam kierować się w stronę łazienki, gdy usłyszałam jakiś głosik.

- Heeej! - mała dziewczynka stanęła obok mnie.

Rozejrzałam się po korytarzu, szukając jej rodziców, ale nikogo tu nie było.

- Hej? - kucnęłam, aby być jej równą - Gdzie twoi rodzice?

- W mojej sali. - wzruszyła ramionami. - Co tu robiszzz? - przeciągnęła ostatnią głoskę.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Bardzo bolała mnie głowa i musiałam tu przyjść. - odpowiedziałam małej. - A ty?

- Ja jestem chora.. Słyszałam jak mama rozmawiała z doktorem i on powiedział, że mam ee.. nowytwór? Chyba tak. Ale mama mówi, że to rak, takie złe zwierzątko. I mówi, że ono jest dla mnie bardzo niedobre. - dziewczynka wydawała się nie za bardzo wiedzieć co jej się dzieje.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'll heal youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz