Dzisiaj ma się wszystko zmienić, a tak w zasadzie sobie wmawiałam. Moje osiemnaste urodziny w sensie, nic oprócz cyfry się nie zmieni, ale od tak dawna sobie wmawiałam że od teraz będzie inaczej. Więc ten dzień zaczął się tak jak co roku czyli wstaje ogarniam się ubieram a tym razem trochę ładniej mam na sobie biały top i czarne eleganckie spodnie. Robię mocniejszy makijaż z kreskami a ciemno brązowe włosy prostuje.
Rodzice już dawno są w pracy, w sumie jak zawsze pomimo tego, że z nimi mieszkam to tego nie czuje bo rodzice dużo pracują przez co nie wiedzą o mnie wielu rzeczy.
Zakładam na siebie moje conversy i idę do szkoły, przyjście pod szkołę zajmuje mi jakieś 20 minut. Wchodzę na dziedziniec i od razu zauważam moich przyjaciół, i do nich podchodzę.
-Hej Layla-mówi radośnie moja przyjaciółka i przyjaciel w jednym czasie
-Hej Sof, no i kogo my tu mamy Matt w szkole nie możliwe.-mówię z zaskoczeniem
-No w końcu dzisiaj jest specjalna okazja do świętowania-mówi z szerokim uśmiechem
- Wszystkiego najlepszego!!-krzyczą mi na raz prosto do mojego ucha i przytulają mnie
A po moim sercu rozlewa się ciepło. Odkąd przyszłam do nowej szkoły wszędzie usunęłam datę swoich urodzin by tylko najbliższe mi osoby znały te datę.
-Jakie plany na dzisiaj?-pytam ich, na co oni patrzą na siebie porozumiewawczo czego ja nie rozumiem-Nie podoba mi się te spojrzenie.
-Mamy dla ciebie niespodziankę.-mówi Sophia
-Wiecie że ich nie lubię.
-No już nie marudź tylko chodź na lekcje bo się spóźnimy-Mówi Matt na co ja zmierzam go spojrzeniem od góry do dołu
-A od kiedy ty chcesz być punktualny.
Nic więcej nie mówiąc ruszyliśmy do swoich klas niestety te zajęcia mieliśmy osobno
Więc szybko się pożegnaliśmy i ruszyliśmy w swoje strony. Ja teraz miałam fizykę więc nie było najgorzej. Wchodząc do Sali siadam w swojej ławce i odpalam telefon by zobaczyć czy któryś z rodziców do mnie nie napisał, niestety nie. Jest już dzwonek na lekcje i nagle czuje jakich ruch obok mnie więc odkładam i zauważam chłopaka który siadł obok mnie, tylko że ja go nie kojarzę więc postanawiam zagadać.
-Hej jestem Layla
-Cześć-odpowiada dość oziębłym tonem tak jakby nie chciał zemną gadać. Ale to on się do mnie przysiadł do jasnej cholery!
-Ej bo nie kojarzę cię, jesteś nowy?
-Ta-odpowiedział równie ozięble jak wcześniej
Już chciałam mu chamsko odpowiedzieć ale w tej chwili przyszedł Profesor z Fizyki. Lekcja się skończyła a ja jak najszybciej wyszłam z klasy bo ten nowy typ mi się nie podoba, chociaż wyglądał nieźle.
Po całym dniu lekcji wracam do domu gdzie z dużym zaskoczeniem rodzice są w domu a przynajmniej mama bo to jej auto widze na podjedźe. Więc wchodzę do domu .
-Hej córciu, Już wróciłaś myślałam że będziesz później.-mówi szybko tak jakby się gdzieś spieszyła lub panikowała- No ale nic cieszę się ze już jesteś. Wszystkiego naj.
-Cześć mamo, jak było w pracy? I gdzie jest tata?-pytam się mamy, lecz jej mina nie mówi nic dobrego
-W pracy było w porządku wiesz jak jest nowe śledztwa i te sprawy. A tata niesyty wyjechał w delegacje i nie będzie go przez najbliższe dwa tygodnie -Ta informacja mnie nie zdziwiła, ale zabolało mnie to że nie złożył mi nawet życzeń.
- No nic-mówię z smutkiem- Ale chociaż ty tu jesteś
-Problem w tym że ja też zaraz wychodzę i nie będzie mnie do późna.
-A okej chociaż mam z kim wyjść w swoje własne urodziny bo moi przyjaciele o mnie pamiętają-Wymawiam te zdanie przez lekko zaciśnięte zęby.
Kieruje się w stronę schodów by mama nie widziała że zaszkliły mi się oczy, nie mogę przy niej okazywać słabości.
-Przepraszam, ale to moja praca-mówi unosząc lekko głos-I żebyś mi nie wracała za późno!
Takim oto sposobem zostałam olana w własne osiemnaste urodziny przez własnych rodziców. Teraz zostało mi tylko szykować na niespodziankę moich przyjaciół jedyne czego się od nich dowiedziałam to to że mam być gotowa na dziewiętnastą.
Zaczęłam się szykować bo zostało mi mało czasu. Włączyłam swoją ulubioną playliste. Na oko dodałam czarną kredkę, a na siebie założyłam czarną obcisła sukienkę, nie zakładam jej często bo jest bardzo krótka. Zostało mi jeszcze trochę czasu więc wyciągnęłam z mojej skrytki paczkę fajek i poszłam na balkon by zapalić.
I tak siedząc na balkonie zobaczyłam że pod mój dom podjeżdżają moi przyjaciele, więc szybko zgasiłam papierosa i ruszyłam do wyjścia zakładając wysokie czarne buty.
-No i kogo my tu mamy-zawołał gwiżdżąc Matt-Jaka gorąca laska z ciebie
-A co zazdrosny że ja mogę ładnie wyglądać a ty nie?-pytam z uniesioną brwią i moim typowym uśmiechem.
A on odwraca się do mnie tak bym zrozumiała że poczuł się urażony.
-No no postarałaś się tym razem-tym razem to moja przyjaciółka mi docięła
-Odezwała się ta co zawsze chodzi w dresach
I nagle wszyscy wybuchamy śmiechem. Takie przepychanki słowne były u nas na porządku dziennym.
- A to-mówię wskazując palcem na auto Sophii-Auto starego?
-No a jak inaczej się pokazać w takim miejscu jak do tego którego jedziemy
-Przypominam że ja nadal nic nie wiem
-I nie dowiesz się dopóki nie dojedziemy na miejsce- mówi podając mi różową opaskę na oczy
-Przecież to mi makijaż zepsuje-moja mina musi teraz wyglądać komicznie
-Ubieraj i nie marudź-odezwała się Sof
Wiec nie wiele mówiąc wsiedliśmy do czarnej Mazdy, ja na tylnym siedzeniu. Podróż nie zajęła długo, na miejscu mogłam zdjąć opaskę i ku zaskoczeniu znaleźliśmy się pod dosyć obleganym klubem gdzie dostać się nie było łatwo chyba, że ma się jakieś wtyczki a kto jak nie ja je miał. Więc od razu ruszyliśmy bez kolejki w stronę ochroniarza.
-Nazwisko-mówi niskim głosem
-Walker-odpowiadam po czym on sprawdza moje nazwisko na swojej specjalnej liście.
-Zapaszam-pokazuje mi dłonią abym szła jednak zatrzymuje moich znajomych- A państwo to?
-To moi przyjaciele są zemną-mówię śmiejąc się z ich min bo wyglądali jakby mieli zaraz uciec, a to był ich pomysł
-W takim razie zapraszam
Więc ruszamy do środka a muzyka staje się coraz głośniejsza.
-Co teraz?-pytam ich bo to w końcu była ich niespodzianka
-No jak to co? Lecimy się zabawić!!-wrzeszczy mi do ucha Sof
-To może jakiś shot na początek?-zastanawiam się czy było to pytanie czy stwierdzenia ale widząc jak od nas odchodzi to było to na sto procent stwierdzanie.-Idziecie?
-Już.-Mówię z szerokim uśmiechem bo nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam z nimi czas poza szkołą.
I tak już trochę minęło czasu wypiliśmy dość sporo i takim oto sposobem znalazłam się na parkiecie a wokół nie widziałam żadnych moich znajomych, nie przejmowałam się tym jednak bo wiedziałam że gdzieś tu są.
Nagle czujczyiś dotyk na mojej talii.
Hejka!!! jestem tu nowa i to moja pierwsza książka. Mam nadzieje, że się spodoba
CZYTASZ
Fate makes me living
RomanceCzy wygram z losem i czy pomimo tylu trudności wygram ten wyścig?