I ruszyliśmy. Puki co jestem na prowadzeniu ale szybko się to zmieniło bo ten pieprzony gnojek mnie wyprzedził. Nie podoba mi się to, ja zawsze wygrywam, i tym razem też się to nie zmieni nie przez tego kogoś. Co on sobie w ogóle wyobraża, że niby zemną wygra, to ja tu jestem królowa rajdów.
Postanawiam się z nim trochę podrażnić i postraszyć więc zajeżdżam go bardzo blisko przez co nasze pojazdy się ze sobą wyrównują. I czyje że on patrzy na mnie wiec też odwracam wzrok od kierownicy oraz drogi aż napotykam jego oczy ciemne brązowe wypełnione żądzą wygranej oczy ale nie dam mu tego spełnienia i szybko skupiam się na drodze i go wyprzedzam
Tym razem trasa nie jest taka łatwa jak zawsze jest stromo ,kręto i miejscami mokro więc musze się skupić żeby to wygrać. Od tego zależy moja przyszłość, a jakiś pieprzony zjeb mi tego nie zepsuje.
Wyprzedzam go z pełnym skupieniem nie zostało dużo policji nie słyszę na razie idzie spokojnie. Nie długo bo coś mocno mną szarpnęło patrzę w lusterko i ten idiota zajebał mi w tyłek i chyba go posrało nikt ale to nikt nie odważy mi się tak zrobić jeszcze raz. Przyśpieszam widzę metę jestem tak blisko.
A on się wyrównuje, coś szło za łatwo do tej pory jakoś słaby jest.
Jesteśmy blisko mety a my dalej jedziemy równo z sobą. Ale te cacko jest na to przygotowane i jesteśmy na równi tak blisko remisu ale ja ma zamontowane nitro w aucie i wyprzedzam go i jestem na mecie WYGRAŁAM, JA WYGRAŁAM!!!
Po przekroczeniu mety zatrzymałam się i wysiadłam z auta. Na twarzy miałam chystkę, by mieć mniejsze prawdopodobieństwo rozpoznania mnie. Podeszłam do chłopaka bo co ja co ale do przeciwnika trzeba mieć szacunek.
On też wysiadł i tym razem jego twarz rozświetlały światła, nie spodobało mi się jedno, to w jaki sposób na mnie patrzył. Tak dziwnie, jakby z kpiną a jednak z lekkim błyskiem pożądania, może umówił się z jaką dupa po wyścigu? Ale ta kpina mi się nie podoba wygrałam sprawiedliwie, i te teksty po innym języku. Nic z tego nie rozumiem.
Idę w jego stronę i gdy już jestem na tyle blisko zjeżdżam go wzrokiem i postanawiam się odezwać pierwsza.
-Nieźle ci poszło. Może nie tak dobrze jak mi ale dobre i to.-Czy ja coś wcześniej wspominałam o szacunku.
-Gratuluje wygranej- Ten sam uśmiech jak wcześniej przesiąknięty kpiną-Fajne cacko- Mówi to pokazując palcem na moje auto
-Dopieszczone do ostatniego zakamarka, twoje też nie najgorsze
- No to co widzimy się następnym razem, a teraz radze ci i tym twoim przyjaciołom zwiewać bo psy już tu jadą.
- Co? Skąd o tym niby wiesz?- Zdziwiło mnie to ale może ma racje bo po co moja matka miała by zostawać do późna w pracy?
- Nie tylko ty masz wtyki w tym Mieście.- Jest kurewsko pewny siebie- Ya te extraño. Hasta pronto, venenos
- No kurwa serio znowu, dostosuj się do innych skoro wiem że potrafisz gadać w moim języku to to rób do jasnej cholery- Wkurwił mnie gościu i to jeszcze jak
-Te ves lindo cuando estás enojado, espero verte pronto.
I tymi słowami odszedł. Niestety miał racje już słyszałam policje więc szybko pokazując przyjaciołom żeby wsiadali do auta sama do niego wsiadłam, kiedy już wszyscy byli w aucie ruszyłam z piskiem opon.
-Gratulacje!!-krzyknęli- Byłaś świetna, i te turbo na koniec petarda
-Dzięki, ale teraz potrzebuje chwili spokoju, odwiozę was do domu i widzimy się w szkole. Gdyby coś się działo to piszcie jakoś to załatwię-Mówię szybko bez emocji, jak zawsze po wyścigu potrzebuje spokoju
-Jasne, tylko wypocznij przed szkołą -Nie byli zadowoleni z tego że siedzę sama po wyścigu nigdy nie są.
Podjeżdżam pod ich domy żegnam się i zostawiam auto na po bliższym parkingu tak żeby mama się niczego nie dowiedziała, a nie chciało mi się jechać na mój garaż, bo jestem wykończona emocjonalnie, a wiem jak zawsze kończę po wyścigach ten schemat powtarza się odkąd pamiętam. I pomimo tego że jestem młoda to swoją przygodę zaczęłam dawno.
Drogę do domu ledwo pamiętam, dopiero teraz dochodzi do mnie co się stało. Wygrałam i co teraz, miałam plan nowego życia nowe mieszkanie w innym mieście, ale czego ja tak właściwie oczekuje pieniędzy starczy mi tylko na mieszkanie i pierwszy miesiąc życia samemu. A co z moimi przyjaciółmi to dzięki im mam tyle ile potrzebuje nie mogę ich zostawić, nie potrafię. Z drugiej strony życie w tym domu jest koszmarem nie ma tutaj nikogo przez większość czasu a jak już są to albo wszyscy się kłócimy albo siedzimy w ciszy albo tata znowu coś odwala.
Czasem sobie myślę że chciała bym żeby było tak jak kiedyś kiedy mieszkałam z dziadkami bo mama zajmowała się moją chorą siostrą. A od jej śmierci nie umieją się pozbierać i chyba zapomnieli że na świat przyszłam też ja i ja też jestem ich córką. I właśnie dlatego chciałam się stąd wynieść.
Przez te całe myślenie o tym nawet nie wiem kiedy znalazłam się w swoim pokoju, szybko i niedbale zmyłam makijaż pod prysznicem bo to mi się najbardziej przyda, szybki prysznic żeby to wszystko zenie spłynęło niestety tak się nie dzieje, jest tylko gorzej i dopada mnie okropne zmęczenie, przebieram się do samej bielizny i koszulki i próbuje zasnąć ale nie potrafię. Czemu ja jestem taka dziwna że nawet spać nie umiem co jest zemną nie tak powinnam się cieszyć że wygrałam kolejny wyścig a nie że się zamartwiam.
Po dłuższym zastanowieniu pozwalam sobie ulżyć z jednym z moich sposobów więc idę na balkon i odpalam papierosa. Niestety dalej nic, nawet to nie pomaga, zostało mi tylko jedno rozwiązanie po które dawno nie sięgałam i nie jest to coś strasznego tylko tabletki nasenne ale żeby mieć pewność ze będę dobrze spać wezmę ich cztery, bo i tak mi się nic nie stanie, kiedyś wzięłam ich siedem i tez prawie nic mi nie było tylko musiałam jechać do szpitala na płukanie żołądka, oczywiście że bez wiedzy rodziców
Słysząc jak ktoś wchodzi do domu, starałam się nie zasnąć jeszcze do końca
-Gdzie jest ta...- słyszałam męski głos
Niestety reszta zdania wydawała mi się nie zrozumiała i tak ledwo wiedziałam co się dzieje wokół zamknęłam oczy modląc się żeby najlepiej już nigdy nie wstać i z taką myślą zasnęłam
Tu wstawiam kolejny rozdział z życia Layly, mam nadzieje że wam się podobał i nie zawiodłam was tym razem. I chciałam was przeprosić za moją dłuższą nieobecność ale święta chciałam poświęcić dla rodziny i moich bliskich. Będę wdzięczna za wyrażenie opinii, przyjmę krytykę i możecie się podzielić co sądzicie o bohaterach. I kim jest ten tajemniczy gościu który podjął się wyzwania wyścigu. A jeśli macie jakieś pytania czy coś to piszcie na pv <33
CZYTASZ
Fate makes me living
RomantikCzy wygram z losem i czy pomimo tylu trudności wygram ten wyścig?