Chłopak szedł korytarzem i rozmyślał o ostatnich wydarzeniach. Wczorajszego wieczoru Armin nie był chętny na rozmowę z kimkolwiek. Eren usiłował wydusić z niego cokolwiek, gdy stali w deszczu przed bazą, jednak on uparcie odmawiał. Sasha, Connie i zaspany Jean także dołożyli do tego swoją cegiełkę, zbył ich jednak. Nie był wtedy sobą. Teraz wydawało mu się, że też nie do końca wrócił do normalności. To co usłyszał wprawiło go w ogromny szok. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Kościół Murów to zwykła sekta, która nienawidzi działań wojskowych, a w szczególności tych związanych z ingerencją w mury, jednak nigdy nie powiedziałby, że jest aż tak poważnie. Słowa, które notował chyba wciąż nie do końca do niego doszły. Nie dziwił się sobie. Serce wciąż kołatało z impetem w jego klatce piersiowej po jego interakcji z Hermią. Ostatnią rzeczą, której się spodziewał to to, że się do niego przytuli i okaże emocje, które w niej siedziały. Ona nigdy nie dawała po sobie poznać co czuje, zapamiętał ją jako niezwykle skrytą w tej sferze życia. Dlatego też tak zaskoczony był, gdy dziewczyna rozpłakała się w jego ramionach. Dotknął swojego munduru, wciąż był lekko wilgotny w okolicy ramienia. Nie wyobrażał sobie nawet przez co musi ona teraz przechodzić. Zastanawiało go jednak jedno. Czemu Erwin był aż tak ważny w tej historii? Rozumiał Leviego, który był jego bliskim żołnierzem odkąd tylko pamiętał, on sam z resztą ubolewał nad śmiercią generała. Armin pomyślał nad faktami, które są pewne w tej sytuacji. Hermia zawsze była blisko z dowództwem. Czemu jednak Levi aż tak się unosił, gdy dowiadywał się o niebezpiecznych częściach misji? Dlaczego jego złość kierowana była w stronę dowódcy Hange? Kim jest w tej sytuacji Erwin? Nie potrafił znaleźć rozsądnej odpowiedzi.
Zaburczało mu w brzuchu. Spojrzał na zegarek. Śniadanie zaczęło się już jakieś piętnaście minut temu. Zdąży jeszcze coś zjeść. Udał się w stronę stołówki.
- Armin? Co ty taki umundurowany o takiej porze? Dowódca zarządziła nam przecież dzień wolny – usłyszał za sobą głos Jeana. – Obowiązki od bladego świtu? Nawet dziś?
- Tak – odparł i zaczekał aż chłopak do niego dołączy, szli teraz razem. – Miałem zadanie. Dość pilne.
- Domyślam się z czym to jest związane – uśmiechnął się dumnie Jean. – Tajemniczy jeździec, ha?
Armin kiwnął głową w milczeniu i weszli do wielkiej sali. Większość ław była zajętych. Oboje dostrzegli jednak, że ich przyjaciele siedzący w niedużej grupce zostawili dla nich trochę miejsca. Wzięli sobie po jednej porcji posiłku, niebieskooki nalał sobie kawy i dosiedli się do reszty. Eren przyjrzał mu się dokładnie. Było to jedno z tych spojrzeń, które dodawało człowiekowi otuchy i odwagi.
- Armin, Jean! Co tak późno? – powitał ich Connie. Siedział obok Sashy, która łapczywie zajadała się swoją drugą porcją posiłku, co sugerowała ilość tac obok niej.
- Sen służy człowiekowi, nie wiedziałeś? – żachnął się Kirstein.
- Przecież wiem, nie jestem jakiś głupi... Armin? Mundur tak rano?
- Spieszę z odpowiedzią – Jean mrugnął do Mikasy siedzącej naprzeciw niego, następnie uśmiechnął się szarmancko. – Otóż Armin miał obowiązki od samej dowódcy Hange! Wczoraj przyjechał pod naszą bazę kt-
- Wyglądasz skrajnie idiotycznie, jak się tak zachowujesz – uprzedziła go Sasha. Razem z Conniem zaczęli go przedrzeźniać, śmiejąc się przy tym głośno.
- Trudno się nie zgodzić – burknął pod nosem Eren. – Może dasz w końcu dojść do głosu komuś, kto ma coś mądrzejszego do powiedzenia?
Zapadła chwila ciszy, którą przeszywały ostre spojrzenia, które rzucała na siebie dwójka chłopaków. Wszyscy inni zajęli się swoimi posiłkami, przyzwyczajeni do tego typu sytuacji. Część z nich poszła odłożyć swoje tace i naczynia, jednak nikt nie opuścił stołówki. Ciekawość tego, co powie Armin była silniejsza niż cieszenie się dniem wolnym w spokoju. Co niektórzy rzucali mu wymowne spojrzenia, mówiące o tym, że go słuchają. Blondyn zamyślił się nad swoim kubkiem kawy, nie zauważył tych niesubtelnych gestów. Pochłonięty był przemyśleniami i refleksjami o tym, co dziś usłyszał, poczuł, zobaczył...
CZYTASZ
Czemu wybrał ciebie? - Armin Arlert x Reader (+ Erwin x Levi)
FanfictionZostajesz wysłana na ważną misję do stolicy. Przez specyficzny charakter twojego zadania musisz pozostać tam na miesiąc. Życie jednak lubi być przewrotne, podczas twojego pobytu w Mitras dzieje się coś co wywraca twoją rzeczywistość do góry nogami...