3. Gdy cię zobaczyłem

25 3 2
                                    





- Armin – zwróciła się do niego Hange, gdy Levi wraz z jednym z żołnierzy podnieśli bezwładne ciało Hermii z ziemi i udali się do skrzydła szpitalnego. – Czekaj w moim gabinecie, drzwi są otwarte. Mam do ciebie kilka pytań. Powiesz mi co widziałeś.

Blondyn zasalutował ukrywając drżenie rąk, na co kobieta odpowiedziała mu tym samym gestem i zniknęła zaraz wewnątrz budynku. Chłopak odprowadził dowódcę wzrokiem. Jego serce biło tak mocno, aż wydawało mu się przez chwilę, że zaraz będzie musiał szukać go w błocie pod swoimi stopami. Wdech, wydech. Rozejrzał się. Na dziedzińcu zrobiło się niezłe zbiegowisko, grupka Zwiadowców obserwowała uważnie to, co działo się przed chwilą. Dostrzegł w tłumie Sashę i Conniego, którzy żywo między sobą szeptali. Obok nich stał zaspany Jean, sądząc po jego wyrazie twarzy, usiłujący wyciągnąć jakiekolwiek fakty z rozmowy tej dwójki. Ze środka bazy dobiegł stukot butów o posadzkę, chwilę później wybiegł z niej Eren, zaraz za nim Mikasa. Brunet odnalazł wzrokiem Armina i podszedł do niego szybkim krokiem.

- Co tu się wydarzyło? – spytał zielonooki, a jego wzrok zatrzymał się na ciele zmarłego konia.

Armin spojrzał w to samo miejsce, potem po raz kolejny na bramę wejściową do bazy, gdzie chwile temu zniknęła Hermia. Czuł jednocześnie ogromną ulgę, która pomieszana była z roztrzęsieniem. Hermia wróciła, to jest fakt. Innym problemem jest to w jakim stanie wróciła i czy w ogóle będzie w stanie dalej być zdrowym, pełnym sił człowiekiem. Gdzie była? Czemu on poczuł tyle emocji związanych z jej osobą? Czemu aż tak się martwi?

- Hermia wróciła – odparł krótko, a jego oczy zaszkliły się.

***

Hange podeszła do niego i zaprosiła do środka. Wiele razy był w tym pomieszczeniu, nawet zanim jeszcze należało ono do Hange, wiedział jak wygląda, dlatego pierwsze co rzuciło mu się w oczy to nieład jaki w nim panował. Papiery piętrzyły się na biurku, księgi nie były odłożone na swoje miejsce w biblioteczce, parapet był widocznie zakurzony, a obok lewej nogi krzesła stało kilka pustych kubków, zapewne po kawie lub herbacie.

- Usiądź, proszę – powiedziała kobieta wskazując dłonią na krzesło naprzeciwko niej. Armin posłusznie wykonał polecenie.

Spojrzał na Hange, potem na swoje dłonie, które wykonywały nerwowe odruchy. Pocierał nimi, zaciskał palce. Wciąż towarzyszyły mu te same odczucia.

- Więc, co widziałeś, jak Hermia dotarła tu, do bazy? - zapytała i poprawiła okulary. W dłoni nie trzymała nic do pisania, wydawać się mogło, że nie jest to wcale formalne zdawanie raportu.

- Byłem na zewnątrz – odpowiedział po chwili. – Nic szczególnego nie robiłem, był to rutynowy spacer. Miałem nadzieję, że jakkolwiek uporam się ze swoją bezsennością i tym... wszystkim – Hange kiwnęła głową. – Nagle usłyszałem galop, w oddali zobaczyłem jak Hermia jedzie na koniu, bardzo szybko. Około sto metrów od dziedzińca upadł koń, ona razem z nim. Zawołałem wtedy, aby ktoś poszedł po panią. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy przytomność straciła podczas upadku, czy może wcześniej. Nic nie mówiła, miała z resztą kaptur. Nie widziałem jej twarzy, póki Kapitan Levi jej nie odsłonił.

- Mhm – mruknęła Hange wpatrując się w niego, skupiona na każdym jego słowie. – Rozumiem. Dziękuję ci, Armin – po tych słowach zapadła chwila ciszy.

- Dowódco? – przerwał ją w końcu, niepewny czy jest uprawniony, aby zadać pytanie, które miał na myśli. – Czemu Hermia wyjechała? Gdzie była? Czemu wróciła w takim stanie?

Czemu wybrał ciebie? - Armin Arlert x Reader (+ Erwin x Levi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz