౨ৎ - kobieto, przecież dosłownie jesteśmy razem

88 5 0
                                    

𖦹⭒°。⋆

Po tym jak Gavi zostawił mnie samą na korytarzu, długo powtarzałam sobie w głowie, co właśnie się stało. A miałam w te wakacje popracować nad przemyślaniem rzeczy zbyt wiele razy... Nie było to już dla mnie ważne, przecież dopiero co sławny piłkarz zaproponował mi związek. Co prawda udawany, ale wciąż?

Stwierdziłam jednak, że właściwie to będzie zabawnie. Gdyby nie mina chłopaka, który wyglądał na wniebowziętego, gdy tylko usłyszał, że się zgodziłam, to pewnie już stałabym pod jego pokojem, aby powiedzieć mu, że to głupie i wogóle nie powinno mieć miejsca.

Można więc stwierdzić, że widok Pabla mnie rozczulił. Wyglądał jak taki typowy dzieciak, którego mama zgodziła się kupić słodycze, gdy byli razem w sklepie. Słodki.

๋࣭ ⭑

Na razie nie mówiłam nic dziewczynom. Sol pewnie już wie, bo regularnie plotkuje ze swoim braciszkiem. A co do reszty, nie mam pojęcia. Pewnie widziały coś w internecie... W każdym razie nie mają żadnych potwierdzonych info, bynajmniej na razie.

Zeszłam na śniadanie wyjątkowo wcześnie, bez żadnej z dziewczyn. Mało kto był w hotelowej stołówce, choć to chyba logiczne, 5:30 rano to niezbyt miła godzina na śniadanie. Poszłam tam tylko dlatego, że Gavi potem idzie biegać, a ja chcę z nim obgadać kilka rzeczy.

W końcu przyszedł mój "chłopak", co prawda z dziesięcio minutowym spóźnieniem.

Nie powiem, że nie zirytowało mnie jego spóźnienie, bo byłoby to kłamstwo. Nie miałam zamiaru tego ukrywać, więc gdy go zobaczyłam przewróciłam oczami.

- Jest i mój śpiący królewicz.

Mimo tej raczej złośliwej uwagi, zdecydowałam się podnieść z krzesła. Zbliżyłam się do chłopaka o kilka kroków i rozłożyłam ramiona. To był nasz pierwszy przytulas jako 'para', a drugi w całej znajomości.

Całkiem miłe uczucie, tak się do niego przytulić.

Na moje słowa chłopak prychnął, a ja zdecydowałam się na kolejną złośliwą uwagę.

- No wiesz, już myślałam, że znowu będę musiała spędzać czas z tym lepszym bratem Gavirą, bo się nie zjawisz...

Wymamrotałam w jego ramie. Nasza różnica wzrostu nie jest ogromna, ale jest wystarczająca, aby gdy się przytulamy moja twarz była właśnie na tym poziomie. Normalnie powiedziałabym to już siedząc przy stole, ale Gavi chyba bardzo nie chciał mnie wypuścić z jego ramion. Może myślał, że to jednorazowa sytuacja i nigdy więcej go nie przytulę. Ja jednak mam troszkę inne plany.

A jednak, użycie mojego wieczora z Diego, spędzonego w bibliotece, było wystarczające, aby on się ode mnie odsunął. Już nie wyglądał na takiego uradowanego, na jakiego wyglądał, gdy tu przyszedł. Przewrócił nawet oczami, aby podkreślić, że mu się to nie podoba. Rozbawiło mnie to.

๋࣭ ⭑

Na spokojnie wszystko przegadaliśmy i już wychodziliśmy ze stołówki, trzymając się za ręce. Właściwie to Gavi mnie trzymał za dwa palce, nie ja jego. Nawet nie za całą dłoń. Chociaż szczerze widać było, że chłopak serio stara się, abym czuła się jak najbardziej komfortowo.

unloveable ִ ࣪𖤐 // Pablo Gavi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz