...
Przede mną stał Wojciech i trzymał fioletowy, brokatowy stanik, z łuskami jak u syrenki i krótką sukieneczkę, w tym samym stylu.- Co to oznacza? - zapytałem głosem, jakby mi ktoś wsadził piłkę do gardła przez stres bo nadszedł mój kres.
- Będziesz striptizerinkiem, to właśnie twoje pierwsze zadanie - powiedział dominującym głosem, co mi się spodobało jak Radzisław kiedy glaskał mnie stopą, ale o tym kiedy indziej.
- Jak długo? - normalnie powiedziałbym, że nie chce i rezygnuję, ale dla Wojciecha i jego klubu zrobię wszystko.
- Zależy jak dobrze się będziesz sprawować, ale wstępnie to trzy dni - powiedział podając mi strój, a wstępnie to my możemy wiadomo co hehe.
- Dobrze - powiedziałem próbując grać przestraszonego i uległego, a nie zachwyconego, a zarazem napalonego szczura kanałowego ( a kanałowe to Radzisław musi mieć leczenie zębów, jeszcze nadejdzie czas tłumaczeń ).
- A czy będę mógł kupić tutaj klej? - zadałem pytanie.
- U nas dla geji kleje, zawsze na przecenie, więc tak - odpowiedział, po czym zapadła cisza.
- Żeby nie tracić czasu, zaczynasz już dzisiaj, a nawet teraz - oznajmił bez żadnych emocji, co mi się podobało jeszcze bardziej - masz się przebrać na moich oczach.
Byłoby zajebiście gdyby nie fakt, że mój chuj prawie stał... W sensie nie chce się przed nim przebierać, co jak dojdzie ( tu bym urwała już zdanie ) do czegoś innego?
- Dobrze - powiedziałem biorąc od niego wieszak, próbując dotknąć jego ręki. Chryste niebieskie krzesło, aniele stróżu, który na mnie patrzy, wiem że już oddajesz moją duszę dla diabła, ale zamiast wziąć za wieszak i LEKKO smyrnąć go za rękę, złapałem za jego dłoń i patrzyłem głęboko w oczy.
Spanikowałem i musiałem szybko działać. Co mi pozostało? Z tą samą chwilą nadejścia tej myśli, diabeł podpisywał papiery aby się pozbyć mojej duszy, bo pomyślałem, że się na niego zrzygam i chciałem wprowadzić ten plan w życie. Jak to było na darkwebie? Głęboko coś wsadź... Ręka!
Nic nie myśląc, dalej patrząc mu się w oczy, wsadziłem swoją dłoń głęboko w gardło, wyglądało jakbym go kusił, jednak faktycznie miałem odruchy wymiotne, które oczywiście zawzięcie wstrzymywałem. Aby mieć pewność, że się zrzygam, przypomniałem sobie najobrzydliwsze filmiki o żadko srających hipopotamach.
Zadziałało.
Szybko wyciągnąłem rękę i odruchowo się trochę pochyliłem, chociaż i tak poleciało na idealnie wyprasowaną koszulkę mężczyzny. Ten zaskoczony wyrwał swoją rękę z wieszakiem i zabrał ją na bok, aby amunicja nie dosięgła stroju, który niebawem miał należeć do mnie. Wydałem odgłos jak dochodząca świnia, było to poprosru żenujące. Nigdy tak bardzo się nie ośmieszyłem.
- Mam rozumieć, że nie lubisz tego koloru? - zapytał, a w jego głosie czułem wewnętrzne wybuchy ( mi się też szykował wybuch, jednak w innym wydaniu) - Mam dla ciebie więcej stroi, o to się nie martw.
- Dobrze - powtórzyłem, już nawet nie wiem który raz, ale co mam innego mówić? Dodatkowo uśmiechałem się jak debil. Ale po chwili, zorientowałem się, że...
- Wszystko okej? Masz dziwny wyraz twarzy - zapytał Wojciech.
- Okej - powiedziałem, chociaż wcale tak nie było. Przez ten cały czas zapomniałem o jednej ważnej rzeczy, o wadze na potęgę światową, zapomniałem o mewingu!!! Od razu rozpocząłem tą czynność, chociaż nie było to przyjemnym doznaniem po kilku sekundach od zwymiotowania. Jednak nie mogę tego porzucić, bo inaczej moja linia szczękowa, mój kochany jawline pójdzie się faking jebutting.
Tymczasem Wojciech szperał coś w pudełku, które znajdowało się pod jedną ze ścian tego pokoju. Wcześniej jakoś mi się nie rzuciło w oczy, ale może to przez to, że wciąż podziwiałem tajemniczego samca, wydaje mi się, że jest mega sigmą. W końcu wygrzebał coś jeszcze. Były to dwa przebrania, bo ubraniami ja tego nie mogę nazwać. Pierwsze było jeboocznym, neonowo-zielonym strojem kąpielowym z jakąś falbanką, która miała służyć za sukienkę, jednak drugi strój wyjątkowo przyciągnął moją nawaloną uwagę. Po pierwsze, ten cudowny kolor pasujący do mnie i do mojej osobowości - tęczowy! Po drugie, krój - stanik, który zakrywał mniej niż okna w pokoju ( czyli nic ), do tego wiele sznurków, które, jak się domyślam, zawiazywało się dookoła talii, rąk lub nóg. Do tego bardzo krótka sukienka, nie wiem czy przekraczała dziesięć centymetrów, z doszytymi stringami. Dodatkowo różne ozdoby na nogi i kabaretki. Idealne, jednakże nie wiem czy nie za odważne. Chociaż z drugiej strony jestem pewien, że dzięki temu przebraniu Wojciech zauważy we mnie coś więcej ( jednocześnie chodzi i nie chodzi tu o to ), a dodatkowo będę mógł lepiej wykonać swoją pracę.
- Ten drugi, myślę że będzie idealny - stwierdziłem nieśmiało.
CZYTASZ
Jak rozkochać księdza porą godową?
Dla nastolatkówCzytasz na własną odpowiedzialność, na końcu książki będą rozdawane darmowe mózgi. 14-letni Kamil jest zwykłym chłopcem, który szuka przygód w życiu. Czy w tym roku uda mu się zaliczyć księdza?