Cóż, przynajmniej się rozumieli i wspierali, mieli siebie nawzajem. Zjedli razem śniadanie, w miarę się ogarnęli, porozmawiali, głównie o ich obecnej sytuacji, o planach, i o tym, co się niespodziewanie stało. I... cóż, jak zawsze odwlekali moment rozstania się, żeby jak najdłużej spędzać razem czas. W końcu jednak musieli się pożegnać. Oczywiście zrobili to, jak to oni, bardzo wylewnie i emocjonalnie.
Dabi długo nie chciał puścić Hawksa, kiedy się żegnali, całowali i tulili, aż w końcu Keigo musiał zagrozić mu, że jeśli Toya go nie puści, to wbije mu swoje pióro w oko... Dabi, co prawda ze śmiechem, ale w końcu puścił swojego kochanka. Hawks poprawił nieco swoje ubrania, potem spojrzał jeszcze do lustra, poprawił swoje włosy i ogólny wygląd, po czym wrócił do Dabiego. Złożył na jego ustach długi, namiętny, ale ostatni pocałunek. Po takim właśnie pożegnaniu, Keigo wyszedł, a Toya został w wynajętym mieszkaniu.
Nie było to nic szczególnego, po prostu obaj, korzystając ze swoich znajomości, wynajęli na fałszywe dane małe mieszkanko, właściwie kawalerkę z łazienką, gdzieś na skraju miasta, w mniej zamożnych, znanych dzielnicy, z nie najlepszą renomą. Tutaj przynajmniej mogli się potajemnie spotykać i ukrywać to przed całym światem... I tak też robili, kiedy się poznawali, i zapragnęli czegoś więcej. To mieszkanie było miejscem, gdzie praktycznie narodził się ich związek, ich miłość... Chociaż może zaczęło się to trochę wcześniej, ale z pewnością to mieszkanie było świadkiem ich rodzącego się uczucia. Ale jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to już nie pobyliby tutaj długo...Po wyjściu Hawksa, Dabi jeszcze przez jakiś czas siedział na łóżku, na którym spędzili razem ostatnich kilka minut przed wyjściem bohatera. Odczekał trochę, po czym w końcu wstał i zaczął sprzątać po ich śniadaniu, żeby się czymś zająć. Zgodnie z tym, co wstępnie ustalili, dziś Hawks miał pozałatwiać trochę ich sprawy, a on miał poczekać w ich mieszkaniu na wyniki tych wszystkich działań, żeby nie sprawiać w tym czasie problemów. Zaczął więc sprzątać po śniadaniu, żeby się czymś zająć, a potem postanowił po prostu posprzątać mniej więcej całe ich mieszkanie.
~*~
Po wyjściu z mieszkania Keigo naciągnął mocno na siebie kaptur swojej bluzy i maseczkę, poza tym miał też spore okulary przeciwsłoneczne. Swoje piórka chwilowo schował w torbie przewieszonej przez ramię. Odszedł jakiś kawałek, schował się w jakimś małym zaułku, upewnił się, że nikt go nie obserwuje, i tam "przemienił się". Zdjął swoje workowate ubrania, w których wyszedł dla niepoznaki jak zawsze z ich mieszkanka, po czym zaczął się przebierać w swój strój bohaterski, "wyjął" też wszystkie swoje pióra i podoczepiał je sobie do pleców, odzyskując swoje skrzydła. W ten sposób ze zwykłego "szaraka", jakiego udawał, znów stał się bohaterem numer dwa, gotowym di pracy i służby. Wzbił się w powietrze i zatrzepotał skrzydłami, poleciał prosto do swojej agencji bohaterskiej.
~*~
Hawks w miarę szybko dotarł do swojej agencji, i jak zawsze na czas, jako pierwszy. Zalogował się do systemu, tak żeby wszyscy wiedzieli w razie czego, że już jest, po czym poszedł do swojego gabinetu. Jak szalony zajął się pracą z dokumentami, wszelką papierkową robotą, bo chciał jak najwięcej mieć za sobą. Liczył na to, że uda mu się wszystko skończyć przed pojawieniem się jego asystentów i pracą w terenie. Niestety, nie zdążył się wyrobić ze wszystkim, ale przynajmniej ze zdecydowaną większością.
Wkrótce więc udał się na patrole ze swoimi asystentami. Z całego serca błagał przy tym wszystkich bogów, żeby nic się nie działo, a przynajmniej nic szczególnie niebezpiecznego i angażującego. Wyglądało na to, że przez większość jego dnia pracy jego modlitwy zostały wysłuchane, i nic szczególnego się nie działo... Jednak mądre powiedzenie, nie chwal dnia przed zachodem słońca, nie wzięło się znikąd. Praktycznie pod koniec jego dnia pracy, kiedy miał się już zwijać, miał miejsce naprawdę paskudny wypadek samochodowy, istny karambol. Na szczęście Hawks w miarę szybko zauważył całe zajście i udało mu się uratować większość ludzi... Podobnie jak w jego dzieciństwie, z tą różnicą, że tym razem nie udało mu się uratować wszystkich, jedna osoba zginęła.
CZYTASZ
Mój Alfa, Mój Omega /Omegaverse Hotwings, Dabihawks/
FanfictionHawks jest omegą, a więc tym gorszym, tym strachliwszym, tym zacofanym... A właśnie, że nie! Jakieś cechy omegi głęboko w sobie ma, ale z pewnością nie przypomina "typowej" omegi. Jest jedną z nielicznych omeg, które są bohaterami, i jedyną omegą w...