Mijały kolejne tygodnie, a oni dalej żyli w ten sam sposób. Ukrywali się, spędzając ze sobą w miarę możliwości jak najwięcej czasu. Czekali na decyzję Komisji Bezpieczeństwa, a przy tym wszystko wydawało się być w porządku też w tej drugiej, martwiącej ich kwestii... Keigo nie czuł, żeby był w ciąży, a był przekonany, że gdyby był, to przecież musiałby coś czuć, cokolwiek. Tymczasem wszystko było dokładnie tak samo jak wcześniej. Dabi nie do końca wierzył w to, że to, iż Keigo "nie czuje że jest w ciąży" może ich uspokoić i oznacza, że naprawdę nie muszą się już o tą kwestię martwić, ale z czasem dał się pomału przekonać do przekonania bohatera, a potem obaj trochę zapomnieli o tym temacie.
~*~
Tego dnia Dabi zamierzał przygotować dla nich coś do jedzenia z tego, co akurat mieli. Na razie jednak przysypiał sobie na kanapie w ich "salonie", kiedy nagle usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Od razu poderwał się i wyskoczył na korytarz. Nie spodziewał się tutaj raczej nikogo poza Hawksem, zresztą, tylko on miał klucze, ale jednak, ostrożności nigdy za wiele. Poza tym, Keigo nie powinien wracać o tej porze... Ale to właśnie blondyn stanął wkrótce w drzwiach ich mieszkania.
- Keigo? Co ty tutaj teraz ro... - nie dokończył, bo Keigo wskoczył do mieszkania, zamknął za sobą jedynie drzwi trzaśnięciem i wydał z siebie niesamowity wręcz pisk.
Dabi aż się wzdrygnął i musiał zatkać sobie uszy.
- Co ty wyprawiasz?! - zawołał zaskoczony.
Keigo, zamiast wyjaśnić, w pierwszej chwili podbiegł do Toyi i wręcz się na niego rzucił. Dabi próbował go złapać, ale, co tu dużo mówić, nie był przecież szczególnie silny fizycznie, a Hawks, chociaż kości miał puste, to trochę ważył z tymi swoimi skrzydłami, tak więc próba złapania zakończyła się tym, że Dabi cofnął się z powrotem do salonu, a potem wyłożył jak długi. Szczęście w nieszczęciu, że to mieszkanie nie było też zbyt duże, i ostatecznie obaj wylądowali na kanapie. A dokładniej to Toya wylądował na kanapie, a Keigo na nim. Dopiero te wydarzenia sprawiły, że bohater się trochę zreflektował.
- Przepraszam... To znaczy... No przepraszam, po prostu bardzo się cieszę! - zawołał Hawks.
Dabi w tym czasie zdołał usiąść i przyglądał się uważnie chłopakowi.
- A powiesz mi w końcu, co cię tak bardzo ucieszyło? - spytał Dabi.
Keigo skinął głową, a potem wreszcie wypalił ze swoimi rewelacjami.
- Dostałem w końcu odpowiedź od Komisji Bezpieczeństwa! Toya! Dostałeś pozwolenie na powrót do społeczeństwa! Decyzja jest pozytywna, jako mój partner, będziesz mógł zacząć z czystą kartą! Twoje złe uczynki nie będą się liczyły! Dostaliśmy szansę na normalne życie, w końcu będziemy mogli być naprawdę razem! Tak bardzo się cieszę! - zawołał uradowany Keigo.
Dabi mimo wszystko był trochę zaskoczony, nie spodziewał się tego akurat teraz, tak nagle, nie zastanawiał się też do tej pory nad tym jakoś specjalnie, no i też całkowicie zaskoczyła go reakcja Keigo. Może i bywał momentami nieco narwany, ale zwykle jednak zachowywał spokój i opanowanie, zwłaszcza w istotnych sprawach, dlatego też Toya był trochę zdziwiony. Jednak wśród tych wszystkich uczuć zdecydowanie przeważały zadowolenie i szczera radość w związku z tym, że dokładnie tak jak powiedział Hawks, teraz w końcu będą mogli żyć w normalnym, oficjalnym związku, w końcu będą mogli żyć normalnie i być razem! Zaraz też Dabi zaczął się cieszyć razem z Keigo.
- To doskonała wiadomość! Strasznie się cieszę! - zawołał uradowany.
Od razu Dabi zaczął go mocno ściskać, obejmować i tulić, a po krótkiej chwili, zaczął go też obcałowywać po twarzy.
~*~
Jeszcze długo razem cieszyli się, aż w końcu zdecydowali się świętować. Keigo wyszedł jeszcze na krótko, i kupił im ogromny tort, masę yakitori, pierożków, makaronu i ryżu z dodatkami, a także całą masę innych przekąsek i słodyczy. Ledwo wrócił z tym naręczem do domu, nie mogło też oczywiście zabraknąć szampana. Dabi wysilił się i w miarę możliwości, przyozdobił ich mieszkanie na to małe świętowanie. W końcu ich świętowanie zaczęło się na dobre, jedli, pili szampana, bawili się prawie do upadłego, a potem jeszcze zwieńczyli ten wyjątkowy dzień, a wtedy to już właściwie noc, upojnym, pożądliwym, dzikim, ale jednocześnie pełnym miłości i namiętności seksem.
~*~
Następnego dnia Dabi obudził się z naprawdę cholernie mocnym kacem. Od razu cicho jęknął i przewrócił się na drugi bok. Rękę wysunął zaś, żeby poszukać swojego partnera. Ale po drugiej stronie łóżka nikogo nie znalazł, napotkał ręką tylko na pustkę.
- Co? Boli główka po wczorajszym? - usłyszał dobrze znany głos.
Podniósł się więc i oparł na łokciu, po czym spojrzał w stronę drzwi, mrużąc lekko oczy.
- A ty niby jesteś w lepszym stanie? - prychnął Dabi.
Hawks w tym czasie podszedł do łóżka po stronie Dabiego i podał mu szklankę z wodą, co Toya przyjął naprawdę z wdzięcznością.
- Dzięki - rzucił, chwycił szklankę i zaczął łapczywie pić.
Hawks przyglądał mi się przez chwilę, po czym w końcu się odezwał.
- Cóż, odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, to ja jestem jednak w lepszym stanie niż ty - odparł bohater.
Dabi do tego czasu wypił już wodę i odstawił szklankę na stolik. Zmarszczył brwi i spojrzał lekko zdziwiony na Keigo.
- W sensie?
Hawks wzruszył lekko ramionami.
- Nie piłem wczoraj alkoholu - doprecyzował Keigo.
- Co? Niby czemu? - spytał Toya.
Sam zaczął wstępnie przypominać sobie wczorajszy wieczór... Był pewien, że on sam pił, że wznosili z Keigo toasty, chociaż on często nalewał sobie soku albo wody... Naprawdę w ogóle nie pił? Dabiemu aż ciężko było w to uwierzyć, ale jeszcze ciężej było mu przypomnieć sobie coś więcej. Hawks zaś ponownie wzruszył ramionami.
- No wiesz, dziecko - wyjaśnił krótko Hawks.
Dabi zerwał się gwałtownie z łóżka. Od razu poczuł, jak zakręciło mu się w głowie, ale zignorował to i jakoś wytrzymał.
- To znaczy? Jednak jesteś w ciąży? Potwierdziłeś już to, tak? A mówiłem, że to twoje "nie czuję, żebym był w ciąży", to żaden argument, i powinniśmy to jak najszybciej dokładnie sprawdzić! Cholera... To było pewne! Co za pech! I co my teraz zrobimy? Kurwa... - Dabi "lekko" spanikował.
- Spokojnie, spokojnie - odparł Hawks.
- Nie, nie mam jeszcze pewności. Nie robiłem testu ani nic, ale wolę dmuchać na zimne - dodał zaraz.
Nie miał jeszcze potwierdzenia ani zaprzeczenia, czy jest w ciąży, ale wolał dmuchać na zimne, bo podświadomie cały czas miał to gdzieś z tyłu głowy. Gdyby był, nie wybaczyłby sobie, gdyby zatruł ich własne dziecko alkoholem. Dabi z kolei po tych słowach Hawksa, spiorunował go wzrokiem.
- Okej, to postanowione, nasza pierwsza rzecz do zrobienia w pierwszy dniu życia już jako wolni ludzie, po otrzymaniu od WIELCE SZANOWNEJ KOMISJI pozwolenia na jakieś normalne zycie, to zrobienie testu ciążowego! To znaczy, ty go zaraz zrobisz, dla spokoju nas obojga! Lecisz po niego! - zadecydował Dabi, tonem nieznoszącym sprzeciwu, zupełnie jakby wydawał rozkazy w wojsku.
- Podoba mi się, kiedy jesteś taki władczy, ty moja pochodnio - odparł Hawks, uśmiechając się nieco zadziornie.
- Wypad do apteki po test ciążowy, ale to już! - zawołał w odpowiedzi Dabi, wskazując bohaterowi drzwi.
CZYTASZ
Mój Alfa, Mój Omega /Omegaverse Hotwings, Dabihawks/
FanfictionHawks jest omegą, a więc tym gorszym, tym strachliwszym, tym zacofanym... A właśnie, że nie! Jakieś cechy omegi głęboko w sobie ma, ale z pewnością nie przypomina "typowej" omegi. Jest jedną z nielicznych omeg, które są bohaterami, i jedyną omegą w...