Głowa Valery opierała się o ramie Camilli, która przeglądała na swoim telefonie Instagrama.
- O kurde! – Wrzasnęła przez co osoby, które również przesiadywały w bibliotece spojrzały w jej stronę. – Valery... - Zerknęła na przyjaciółkę. – Powinnaś spać w domu.
- Hmm? – Mruknęła zdejmując ciężką głowę z jej ramienia.
- Twój przyszły narzeczony urządza dziś wieczorem imprezę w swoim apartamencie. – Przystawiła ekran telefonu do twarzy brunetki.
Val odsunęła się nieznacznie, ponieważ urządzenie znajdowało się zbyt blisko jej oczu, aby mogła cokolwiek odczytać.
- Nic mi o tym nie wiadomo. – Pokręciła głową i chwyciła smukłą dłonią telefon śledząc relację, którą wstawił Kingsley.
- Pewnie podpisał jakąś opłacalną umowę. – Mruknęła Cam odbierając od dziewczyny swój telefon. Po czym spojrzała na głowę brunetkę, która osunęła się na krześle, zaczęła zamykać otwarte książki i odstawiać je jedna na drugą. – O nie. To ty jesteś tą opłacalną umową. Tak mi przykro.
- Nie przypominaj mi.
- Na pewno coś wymyślisz, aby jakoś się z tego wykręcić.
- Wątpię. – Wyprostowała się Valery ze skruszona miną. – Musze zajrzeć na zajęcia do Vivian. – Wstała. – Złapiemy się na wieczorem na domówce?
- Tam gdzie zawsze?
- Tak.
Dziewczyna opuściła teren uczelni i pokonała opustoszały parking, wsiadła do czarnego Chevroleta Corvette, rzucając na miejsce obok torebkę i przeczesała palcami czarne włosy do tyłu.
Gdy miała w zamiarze odpalić silnik telefon zasygnalizował, że ktoś usiłuję się do niej dodzwonić. Postanowiła przeczekać i zignorowała dość uciążliwy dźwięk.
Po wyjechaniu z parkingu i dołączeniu się do ruchu drogowego urządzenie zaczęło dzwonić ponownie.
A gdy ponownie nieodebrana, przyszła wiadomość.
Zatrzymując pojazd na światłach zdecydowała się sprawdzić kto pragnie się z nią skontaktować.
Nie była zdziwiona gdy zobaczyła na ekranie imię chłopaka, za którego miała wyjść za mąż.
Kingsley: Dlaczego nie odbierasz? Widzimy się wieczorem.
Valery: Pewnie.
Wciąż zaspana i lekko podenerwowana być może zbyt długo gapiła się w telefon. Bo na dźwięk klaksonu, który usłyszała zorientowała się iż stworzyła korek. Ruszyła od razu nawet się nie rozglądając.
W ciągu sekundy wokół rozniósł się dźwięk gwałtownego hamowania zaraz przed głuchym trzaskiem.
Dziewczyna zdołała przełknąć strach widząc, że to ona wjechała w bok czarnego auta.
- Kurwa. – Syknęła.
Wyszła ukrywając w dłoniach trzęsące się ręce.
Widząc mężczyznę oglądającego miejsce wgniecenia podeszła uznając, przywitanie za zbędne:
- Bardzo pana przepraszam. To moja wina. Pokryje koszty naprawy. – Drgnęła, gdy napotkała spojrzenie człowieka, który uraczył ją nieco poirytowanym wzrokiem. – Layton.
- Valery. – Zdołał ukryć zaskoczenie jakie chciało odznaczyć się na jego twarzy na widok dziewczyny.
Val przeklęła w myślach swoje szczęście. Mogła uderzyć w każdego innego czarnego mercedesa byle nie tego. Chodź mężczyzna, która przed nią stał nie był wcale jej obcy. Nie był zwykłym kierowcą na którego mogła natrafić. Nie potrafiła wyksztusić z siebie słowa.
