⋆⁺₊⋆ #¹ ⋆⁺₊⋆

91 4 4
                                    

POV FIRST

Obudziłem się dość wcześnie , gdy sprawdzałem godzinę była równa 8°°. Wstałem z łóżka i poszedłem się ubrać. Ubrałem luźną białą bluzkę i czarne baggy jeansy , gdy się ubrałem poszedłem coś zjeść a przy okazji pomyślałem że gdy zjem to pójdę do parku.

Gdy zjadłem wróciłem na chwilę do pokoju po telefon i słuchawki które założyłem od razu na uszy włączając jakieś piosenki, po czym poszedłem założyć buty i wyszedłem z domu. Chwilę po wyjściu z domu już chodziłem po parku. Usłyszałem jak ktoś gra na gitarze. Zdjąłem słuchawki i zacząłem podchodzić bliżej. Gdy podszedłem wystarczająco blisko zauważyłem że na gitarze grał mój wróg.

Gdy First patrzył na swojego wroga nagle z nieba spadł Jodanf (ATEDZ) i Tulipan (WHITEPINK) którzy śpiewali "Przez Twe Oczy Zielone" od Zenka , do tego Jodanf zaczął tańczyć MANIA od STRAY OLD.

Nie widziałem co się dzieje więc przerażony chciałem uciec i się schować gdziekolwiek przed tym co zaczęło się tu odwalać. Gdy zacząłem uciekać w którąś ze stron , nagle przede mną był mój wróg. Miałem straszną ochotę mu przywalić ale się powstrzymałem i się od niego odwróciłem.

Po tym jak się obrócił dostrzegł Jodanf i Tulipana niedaleko niego tańczących Polonez na drzewie. Po tym jak to zobaczył ponownie zaczął biec. Niestety przed nim był kamień którego nie zauważył i się wywalił a przed nim nagle pojawił się Dzojnchuj (ATEDZ).

Byłem w totalnej panice ponieważ nie wiedziałem co się dzieje. Nie mogłem już uciekać przez to że bolało mnie wszystko po gwałtownym zderzeniu się z ziemią. Jedyne więc co teraz robiłem to leżałem i patrzyłem się w chmury które wyglądały jak wata cukrowa. Patrzyłem w śliczne niebo i zapomniałem o tym co się przed chwilą działo, ale nie na długo. Leżałem sobie spokojnie i nagle nade mną zawisł jakiś facet. Wydaję mi się że był to polski piosenkarz "MATA". Kolejny raz zacząłem uciekać z odruchami wymiotnymi.

Uciekałem tak jakiś czas, byłem strasznie zdyszany i zmęczony. Postanowiłem że zatrzymam się na jakiś czas. Zrobiłem tak jak postanowiłem. Usiadłem pod jakimś drzewem i chwilę odpocząłem.

Jak First sobie spokojnie odpoczywał podszedł do niego Jodanf który stojąc na rękach śpiewał BANSI.

Gdy to zobaczyłem zemdlałem ze strachu. Nagle ktoś do mnie podszedł a ja nie wiem jakim cudem z automatu wstałem i zauważyłem że osoba która teraz orzy mnie stała, to nie był nikt inny inny jak Khao, mój wróg. Przywaliłem mu w twarz i zacząłem uciekać w podskokach. Skakałem jak jakiś kangur. Raz gdy skoczyłem, przywaliłem bardzo mocno w jakiś słup i zrobiłem się nie przytomny.

---------------------------------
419 słów

ten rozdział jest naprawdę głupi ale zachęcam do czytania dalej 🥰🥰

również zachęcam do dania gwiazdki 🥰🥰 była bym bardzo szczęśliwa:33

Never to late || firstkhaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz