1.

49 17 18
                                    

Siedziałam na krześle, bez słowa wpatrując się w psycholożkę. Niedawno zostałam tam zapisana, z powodu moich problemów psychicznych. Miałam depresję. To już było potwierdzone. Jednak nie wiem, jak ta blondynka w średnim wieku mi pomoże. Przecież nie wymaże wszystkich moich wspomnień!

Kiedyś byłam normalna. Jednak wyrzuty sumienia wyniszczyły mnie od środka. Nie potrafiłam tak żyć.

- Od czego się to zaczęło? Jeśli wiesz, co spowodowało twoją depresję, powiedz mi, proszę. - nalegała kobieta, siedząca przede mną. Już nie pierwszy raz. Jednak za każdym razem, udawało mi się zręcznie uniknąć odpowiedzi. Teraz jednak powiem wprost.

- Nie chcę pani odpowiadać - prychnęłam lekceważąco. Miałam już dość. Chciałam pójść do domu.

Psycholożka westchnęła ciężko, na co przewróciłam oczami.

- Dziecko, daj sobie pomóc!

- Ale ja nie chcę, żeby pani mi pomogła! - krzyknęłam z goryczą - Pani nie da rady mi pomóc...  - dodałam szeptem, wpatrując się w swoje dłonie, z pochyloną głową. Mina kobiety złagodniała, a na jej twarzy pojawił się współczujący uśmiech. Nienawidziłam, kiedy tak robiła. Nie miałam zamiaru się nad sobą użalać, i nie chciałam, by się nade mną użalano. Kto to w końcu zrozumie?

- Dobrze... - zaczęła blondynka, wpatrując się we mnie zmartwiona - Nie musisz niczego mówić na siłę.

Bez słowa, wstałam i wyszłam z pokoju, w którym się znajdowałam, nie powiedziawszy chociaż krótkiego ,,do widzenia''. Pomimo tego, że dobrnęłam do końca, wcale nie czułam nawet najmniejszej ulgi. Czułam potrzebę wygadania się komuś, jednak postanowiłam trzymać to w sobie. Nie zasługiwałam na to. W końcu to wszystko moja wina.

Zamierzałam do domu. Mieszkałam w jednym dość dużych angielskich miast, jednak ja znałam już drogę na pamięć. Gdy stanęłam przed furtką, westchnęłam cicho. To właśnie przez moje małe podwórko, wszystko się zaczęło. I przez mój głupi mózg, który nie potrafił myśleć racjonalnie. Może dlatego tak bardzo nienawidziłam miejsca, w którym mieszkałam. Mój dom był dosyć duży i ładnie urządzony, ponieważ moi rodzice ciężko pracowali, by żyło mi się dobrze. Ja jednak nie potrafiłam dobrze żyć.

- Jak było u psychologa? - w progu powitała mnie mama. W powietrzu unosił się zapach obiadu. Pewnie coś pichciła.

- Spoko - odpowiedziałam krótko, czując narastające wyrzuty sumienia. Nie chciałam jej zawieść. Chcąc uniknąć wszelkich pytań, pobiegłam po schodach do mojego pokoju.

***

Miałam może wtedy z trzynaście lat. Byłam tylko dzieckiem. W ten dzień, ja z moją najlepszą przyjaciółką, siedziałyśmy u mnie na dworze. Było dosyć słonecznie.

Gadałyśmy o wszystkim i niczym. W pewnym momencie wpadłam na pomysł, by zagrać w butelkę. Na moim podwórku było dużo pola do popisu. Zaczynało się od łatwych zadań, takich jak ,,zrób gwiazdę'', czy ,, okrąż dom dziesięć razy, ani razu się nie zatrzymując''. W końcu zabawa ta, zaczęła mnie nudzić.

- Lottie? - zaczęłam z uśmiechem - Wejdź na dach. - potrząsnęłam brązowymi włosami, wpatrując się w towarzyszkę. Jej reakcja była dość wybuchowa.

- Żartujesz sobie?! - krzyknęła z niedowierzaniem kręcąc głową, przez co jej blond warkocze zakołysały się. - To niebezpieczne!

- Oj tam... - zbagatelizowałam - Nic ci się nie stanie. Ktoś musi rozkręcić tą grę, prawda?

- Prawda, tylko... - urwałam jej w połowie zdania.

- Nie gadaj, idź. Nic ci się nie stanie.

- Olivia... - mruknęła do mnie.

- Idziesz?

Lottie westchnęła ciężko, wstając z kucek,po czym szybko wdrapała się na dach altanki.

- Już!

- Żartujesz sobie? Wyżej!

Moja przyjaciółka zaczęła wdrapywać się coraz wyżej, jednak w pewnym momencie, poślizgnęła się. Wydała z siebie zduszony okrzyk.

- Lottie! - wrzasnęłam, podbiegając do niej. Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek innego, stoczyła się i uderzyła głową o kostkę na schodach.

Wszystko się skończyło. Przeze mnie. Koniec. Kropka.

Obudziłam się, łapczywie łapiąc oddech. Ten koszmar powtarzał mi się codziennie.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptałam do siebie, jakby w transie, krztusząc się łzami. Wiedziałam, że tej nocy już nie zasnę.

____________________________________________

Oto pierwszy rozdział! Planowałam napisać tę książkę już dawno, jednak brakowało mi pomysłów na dalszy rozwój wydarzeń...
Jednak teraz są tego efekty! Wypisywałam wszystko w przeznaczonym do tego zeszycie❤️

Mam więc przygotowane rozdziały, tylko muszę je przepisać❤️Dajcie znać, czy Wam się podoba❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam więc przygotowane rozdziały, tylko muszę je przepisać❤️
Dajcie znać, czy Wam się podoba❤️

EMILAemilaAAA

~Wieczna przyjaźń - one shot [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz