5.

15 5 0
                                    

Mama patrzyła na mnie przez chwilę, po czym jej oczy zaszkliły się.

- Y... co się stało, mamo? - zapytałam niepewnie, wpatrując się zdezorientowana w moją rodzicielkę. Nigdy nie widziałam, by płakała. Nawet w najpoważniejszych i najbardziej dramatycznych sytuacjach potrafiła zachować spokój. Zawsze uważałam ją za moją superbohaterkę, dlatego jej zachowanie lekko mnie przeraziło.

- Nie, nic, nic... po prostu... Od kilku lat nosisz czarne ubrania... - zapowietrzyła się na chwilę – A... w tym wyglądasz tak ślicznie!

Och. A więc o to chodziło.

Szczerze, trochę poruszył mnie ten komplement, bo od kilku dni nie uważałam się za jakąś szczególnie piękną. Nie myślałam dużo o swoim wyglądzie. Wyglądałam jak wyglądałam.

- O... dziękuję... - nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Rzadko dostawałam takie pochwały.

W pewnym momencie twarz mamy rozpromieniła się.

A ja cały czas myślałam tylko o jednym. Czy ona serio nie zauważała Lottie?! Przecież cały czas stała za moimi plecami i nawet nie próbowała się ukryć!

- Oho! Coś się szykuje! - powiedziała podekscytowała podekscytowana Roberts, widząc uradowaną twarz mojej mamy.

- Cicho bądź! - syknęłam w jej stronę. W tym momencie mama spojrzała na mnie dziwnie.

- Słucham? - zapytała mama, obrzucając mnie zdziwionym spojrzeniem.

- Nie, nic! No? Na jaki pomysł wpadłaś?

Na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech.

- Co ty na to, byśmy zrobiły wspólną fotkę? Czekaj, zaraz wyciągnę telefon. Albo nie! Daj swój. Potem wyślemy tacie, na pewno się...

- O, robi się gorąco! Robisz to zdjęcie? - wtrąciła Lotts z szerokim uśmiechem. Robiła to specjalnie!

- No zamknij się! - krzyknęłam. Tym razem mama spojrzała na mnie gniewnie.

- Olivia!

- Eh... czekaj! Może później, dobra? - spytałam, może zbyt gwałtownie, zrywając się do ucieczki.

- Nie zapomnij o obiadku! - przypomniała mi Lottie, gdy byłam już na schodach.

- Czy ty choć raz możesz się zamknąć?! - wrzasnęłam zirytowana, znowu schodząc na dół po obiad. Był to duży błąd. Mina mamy nie wyrażała teraz złości, ale wściekłość.

- Co w ciebie wstąpiło, Liv?!

- O... y... - zerwałam się z miejsca, porywając ze sobą talerz z jedzeniem – Przepraszam!

~*~

- Pogrzało cię?! - krzyknęłam w stronę Lottie, gdy byłam już w moim pokoju. Odpowiedziała śmiechem.

- No co?

- Co?! - zapytałam z niedowierzaniem – Jeszcze się pytasz?!

- Przecież mnie nie słyszała!

- Ty... ty jesteś nienormalna! - od gniewu już nie umiałam dobrać słów.

Nie wiedząc co powiedzieć, postanowiłam rzucić w nią poduszką w kształcie serca.

- Ej!

- Co „ej"?! Masz za swoje!

- Taka jesteś?!

Wzięła do rąk kolejną poduszkę, rzucając ją we mnie i trafiając w twarz.

Nie zauważyłam kiedy zaczęła się prawdziwa bitwa na poduszki.

W takich momentach naprawdę zapominałam, że tak naprawdę nie żyje...

~Wieczna przyjaźń - one shot [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz