Mama patrzyła na mnie przez chwilę, po czym jej oczy zaszkliły się.
- Y... co się stało, mamo? - zapytałam niepewnie, wpatrując się zdezorientowana w moją rodzicielkę. Nigdy nie widziałam, by płakała. Nawet w najpoważniejszych i najbardziej dramatycznych sytuacjach potrafiła zachować spokój. Zawsze uważałam ją za moją superbohaterkę, dlatego jej zachowanie lekko mnie przeraziło.
- Nie, nic, nic... po prostu... Od kilku lat nosisz czarne ubrania... - zapowietrzyła się na chwilę – A... w tym wyglądasz tak ślicznie!
Och. A więc o to chodziło.
Szczerze, trochę poruszył mnie ten komplement, bo od kilku dni nie uważałam się za jakąś szczególnie piękną. Nie myślałam dużo o swoim wyglądzie. Wyglądałam jak wyglądałam.
- O... dziękuję... - nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Rzadko dostawałam takie pochwały.
W pewnym momencie twarz mamy rozpromieniła się.
A ja cały czas myślałam tylko o jednym. Czy ona serio nie zauważała Lottie?! Przecież cały czas stała za moimi plecami i nawet nie próbowała się ukryć!
- Oho! Coś się szykuje! - powiedziała podekscytowała podekscytowana Roberts, widząc uradowaną twarz mojej mamy.
- Cicho bądź! - syknęłam w jej stronę. W tym momencie mama spojrzała na mnie dziwnie.
- Słucham? - zapytała mama, obrzucając mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Nie, nic! No? Na jaki pomysł wpadłaś?
Na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech.
- Co ty na to, byśmy zrobiły wspólną fotkę? Czekaj, zaraz wyciągnę telefon. Albo nie! Daj swój. Potem wyślemy tacie, na pewno się...
- O, robi się gorąco! Robisz to zdjęcie? - wtrąciła Lotts z szerokim uśmiechem. Robiła to specjalnie!
- No zamknij się! - krzyknęłam. Tym razem mama spojrzała na mnie gniewnie.
- Olivia!
- Eh... czekaj! Może później, dobra? - spytałam, może zbyt gwałtownie, zrywając się do ucieczki.
- Nie zapomnij o obiadku! - przypomniała mi Lottie, gdy byłam już na schodach.
- Czy ty choć raz możesz się zamknąć?! - wrzasnęłam zirytowana, znowu schodząc na dół po obiad. Był to duży błąd. Mina mamy nie wyrażała teraz złości, ale wściekłość.
- Co w ciebie wstąpiło, Liv?!
- O... y... - zerwałam się z miejsca, porywając ze sobą talerz z jedzeniem – Przepraszam!
~*~
- Pogrzało cię?! - krzyknęłam w stronę Lottie, gdy byłam już w moim pokoju. Odpowiedziała śmiechem.
- No co?
- Co?! - zapytałam z niedowierzaniem – Jeszcze się pytasz?!
- Przecież mnie nie słyszała!
- Ty... ty jesteś nienormalna! - od gniewu już nie umiałam dobrać słów.
Nie wiedząc co powiedzieć, postanowiłam rzucić w nią poduszką w kształcie serca.
- Ej!
- Co „ej"?! Masz za swoje!
- Taka jesteś?!
Wzięła do rąk kolejną poduszkę, rzucając ją we mnie i trafiając w twarz.
Nie zauważyłam kiedy zaczęła się prawdziwa bitwa na poduszki.
W takich momentach naprawdę zapominałam, że tak naprawdę nie żyje...
CZYTASZ
~Wieczna przyjaźń - one shot [ZAKOŃCZONE]
Siêu nhiênOlivia w wieku trzynastu lat, traci swoją najlepszą przyjaciółkę. Jej śmierć jest spowodowana upadkiem z dużej wysokości. Dziewczyna uważa siebie za winną jej śmierci, ponieważ to ona namówiła koleżankę na to, by w ramach wyzwania wdrapała się na da...