6.

14 7 0
                                    

Biłyśmy się poduszkami i rzucałyśmy sobie wredne słówka. Trwało to dłuższą chwilę.

- Tak bardzo mnie nienawidzisz, a ciekawe, co zrobisz, gdy się obudzisz! - powiedziała gniewnie. Ten argument mnie zszokował.

Przystanęłam na chwilę i przestałam okładać ją poduszką.

- C...co? - zapytałam zdezorientowana – Co masz na myśli? Gdy się obudzę...?

- Y... nic. - odpowiedziała szybko, starając się uniknąć dalszych rozmów na ten temat. Była zawsze uparta, więc ja też postanowiłam być. Ja też nie odpuszczę.

- Co się stało, Lottie? - spytałam, tym razem stanowczo i pewnie. Chciałam się dowiedzieć i to zrobię.

Na jej twarz wstąpił rumieniec, jakby sama wstydziła się tego, co powiedziała.

- Eh... Liv... - otwierała usta, by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła, by się uśmiechnąć. Był to najbardziej nieszczery uśmiech, jaki kiedykolwiek u niej widziałam, a widziałam ich już bardzo dużo. - Później ci powiem, dobrze?

Widząc jej błagalną minę, postanowiłam zgodzić się propozycję Lotts.

- Ale na pewno powiesz? - zadając to pytanie, czułam się jak sześciolatka pytająca się, czy może cukierka.

- Na pewno.

~*~

Mijały dni. Za każdym razem gdy wracałam ze szkoły, zastawałam Lottie w moim pokoju, wygodnie rozłożoną na fotelu. Nauczyłam się nosić kolorowe ciuchy i się uśmiechać. Kompletnie zapomniałam o obietnicy, którą mi złożyła. Do czasu, gdy sama o niej nie wspomniała.

- Olivia? - spytała się mnie poważnie.

- Hm?

- Pamiętasz...? Miałam ci o tym powiedzieć później, ale chyba już nadszedł czas.

Wtedy sobie przypomniałam.

- Mów, lepszego momentu nie będzie...

Lotts wzięła głęboki wdech, po czym złapała mnie za obie ręce.

- Liv... To wszystko jest snem. Nic się nie wydarzyło. Zapadłaś w śpiączkę, dlatego tak długo trwał.

Zatkało mnie.

- J...jak? Przecież... to musi być prawdziwe...!

- Olivia... przyszłam do ciebie po to, byś uwierzyła, że jest mi naprawdę dobrze. To nie twoja wina. Co było, minęło. Zawsze będę patrzeć na ciebie z góry. Bo jakbym nie mogła nadal obserwować mojej najlepszej przyjaciółki? Byłaś nią, jesteś i będziesz. Zawsze. Rozumiesz? Taka jest wieczna przyjaźń!

Wszystko powoli zaczęło do mnie docierać.

To. Wszystko. Sen.

Nic. Się. Nie. Wydarzyło.

Łzy spływały mi po policzkach. Nawet nie próbowałam nad nimi zapanować.

W pewnym momencie ściany mojego pokoju zaczęły się trząść. Wszystkie światła zgasły, a rzeczy zaczęły spadać z półek.

- Już czas. - powiedziała szeptem Lottie – Budzisz się.

Nie. Nie chciałam się budzić. Jeszcze minuta! Jedna, krótka minuta.

Objęłam Lotts, tuląc się do niej, jak jeszcze nigdy.

- Ty też zawsze będziesz moją przyjaciółką... - łkałam w jej delikatne ramię.

Nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Zakręciło mi się w głowie i upadłam na podłogę. Przestałam widzieć cokolwiek. Powoli zaczęłam słyszeć pisk maszyn.

Budzę się.

Zanim jednak otworzyłam oczy, do moich uszu dobiegł pewien dźwięk.

- Kocham cię... - usłyszałam jej słodki szept. 

~Wieczna przyjaźń - one shot [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz