BONUS (jak wyglada Viktor i Lucius) + One-shot

30 4 0
                                    

||Kruk nie brata się z Rysiem||

Minęło już ponad cztery lata, odkąd [Y/N] Phantomhive, odnalazła swojego brata. Po targicznej starcie większości swojej rodziny, starała się odnowić ich trudną do teraz relacje. Wiedząc, że Ciel nie przepada za jej demonicznym towarzyszem, posłała go na naukę gotowania pod nadzorem Sebastiana. Mężczyzna nie był zbyt zadowolony, jednak nie miał wyboru. Przez te kilka lat spędzonych z jej osobą, jedyne co umiał przyrządzić to rosół. Którym karmił ją prawie całą podróż do Londynu.

Blond włosy mężczyzna spojrzał się z politowaniem na kruczego demona, zakładającego fartuszek.

- Żeby się tak zeszmacić, dla jakieś pierwszej randomowej duszy. - zakpił.

- Kto powiedział, że jest byle jaka? - spytał z typowym dla niego uśmieszkiem Michaelis.

- Nie ważne jakaby była, jesteś na każde jego zawołanie. To śmieszne, zachowujesz się jak pies i masz po nim nawet imię. - zakpił Dola.

Przy jego szyi natychmiastowo znalazł się nóż, którym brunet przed chwilą kroił mięso na obiad.

- Uprzejmie bym prosił o zachowanie jakiejkolwiek kultury, godnej lokaja rodu Phantomhive. - powiedział, piorunując go spojrzeniem.

- Daruj sobie te uprzejmości bo zwymiotuje.- stwierdził Victor, opierając się o blat.

- Młode demony jak ty, mają dziwną manierę, podskakiwać o wiele silniejszym od siebie. - stwierdził, wracając do poprzedniej czynności.

- Lubie dreszczyk adrenaliny. - powiedział jasnowłosy z wyraźną ironią w głosie. - Po prostu już zacznijmy.

Po jakiś trzech godzinach Dola wiedział już wszytsko o ludzkim poczuciu smaku. Co najlepsze, nawet polubił gotować. Oczywiście Sebastian musiał robić swoje dania z precyzją przewyższającą najlepszego snajpera. Victor natomiast bawił się jedzeniem i robiąc babeczki stworzył małe zębate potworki z lukru.

Czarnowłosy prychnął pod nosem, widząc dzieło blondyna.
Ten nawet mu nie odpowiedział, tylko spojrzał się na jego ciasto. Wyglądało jak wyjęte z obrazów Picasso czy innego wielkiego artysty. Koci demon przewrócił oczami i wziął do ręki jagodową babeczkę.

- Zamierzasz to zjeść? - spytał Sebastian.

- Nie kurwa (uwaga gadają po angielsku ale nasze rodzime słowo jest po polsku) wrzucić przez okno. - odpowiedział z poirytowaniem - Nie mów mi czego mam nie robić jako lokaj czy inne z tych głupot bo nawet nim nie jestem.

- Czyżbym cię zdenerwował? - kontynuował Michaelis z dziwnym uśmieszkiem.

- Oczywiście, że tak. Już chyba mniej denerwujący jest ten cały pająk. Ciasta pewnie też robi lepsze od ciebie. - stwierdził, wgryzając się w wypiek.

Sebastian bez słowa nałożył dzisiejszy deser na duża tacę i ruszył w stronę ogrodu.

- Haaa! Babeczki! Jakie urocze! - zawołała Lizzy, która niewiadomo kiedy pojawiła się w rezydencji.

- Niech zgadnę, to dzieło Victora? - spytała [y/n] z pozbawieniem.

Michaelis przytaknął tylko głową nalewając herbatę do filiżanek. Gdy Ciel wgryzł się jako ostatni wy słodką babeczkę, nagle obok nich pojawił się Victor.

- I jak pannienko, zdałem? - spytał z uśmiechem.

- Są nawet lepsze, niż się spodziewałam. - powiedziała dziewczyna, oblizując usta.

- Vicor! Jesteś tak samo świetny jak Sebastian! A może i lepszy, robisz takie urocze dekoracje! - zawołała Lizzy, biorąc łyka herbaty.

- Miło mi to słyszeć. - odpowiedział Dola, lekko się kłaniając.

- Są w porządku. - stwierdził Ciel z powagą.

- Powinna się pannienka przebrać, za niedługo przybędzie panicz Trancy. - odezwał się do [c/h].

- Ah tak! Przecież mieliśmy jechać razem do miasta. - powiedziała, wstając szybko od stołu.

- Właśnie [y/n] powinnaś częściej spędzać czas ze swoim narzeczonym. - zaśmiała się blondynka.

- Pojedziemy z wami. - wtrącił się Ciel.

- Chcesz się wprosić? To będzie trochę niegrzeczne. - upomniała go siostra.

- Oh, [y/n]! Jestem pewna, że Aloisy ucieszy się z tej propozycji. - zaśpiewała wręcz Elizabeth.

Tak jak przewidywali Trancy nie miał nic przeciwko dodatkowemu towarzystwu. Wyjechali dwoma powozami, Aloisy pomógł wsiąść swojej przyszłej żonie do powozu, a za nim lokaje.

Vicor chwilę patrzył się na Cloude, co oczywiście Faustus zauważył. Nie odezwał się ani słowem, aż do wyjścia z powozu.

- Czemu mi się tak przyglądałeś? - spytał zaciekawiony.

- A co nie mogę? Byłem ciekawy jak zareagujesz. - stwierdził blondyn, patrząc na plecy [y/n].

Szła zawieszona ramieniem o ramię chłopaka. Cała czwórka a bardziej trójka gawędziła wesoło, nie zwracając na idących z tyłu mężczyzn.

Takie szybkie, nudziło mi się.

A tu macie bonus:

A tu macie bonus:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
|| Preferiusze || Kuroshitsuji (Powolna Twórczość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz