Epilog:

121 10 3
                                    

Kilka dni po powrocie Maomao do tylnego pałacu, nadeszło pismo od Meimei wraz z paczką. List dokładnie wyjaśniał, czyja umowa została wykupiona i przez kogo. Kiedy pisała, musiało padać, bo kartka była usiana kroplami.

W małym pudełeczku, które towarzyszyło listowi, znajdował się piękny szal, jakiego kurtyzany używały przy uroczystych okazjach. Maomao miała zamiar ponownie je zamknąć, ale się rozmyśliła. Zamiast tego podeszła do skrzyni z ubraniami, jednego z mebli w jej małym pokoju, i zaczęła szukać czegoś na samym dnie.

Światła dzielnicy rozkoszy błyszczały w oddali. Maomao uważała, że wyglądają jeszcze jaśniej i liczniej niż zwykle. Z jej miejsca na szczycie zewnętrznej ściany tylnego pałacu, słyszała brzęczące dzwoneczki - wyobrażała sobie kurtyzany tańczące ze swoimi chustami. Miały na sobie najpiękniejsze stroje, machały długimi, zwiewnymi tkaninami i rozsypywały płatki kwiatów.

Wykupienie z kontraktu było powodem do świętowania. Gdy całe miasto kwitło tylko dla jednej kobiety, inne kwiaty zatańczyły, by ją pożegnać.
Będzie wino i uczty, śpiewy i tańce. Dzielnica rozkoszy nigdy nie spała, więc zabawa trwała całą noc.

Jeśli chodzi o Maomao, miała owinięty wokół ramion zwiewny szal, który wysłała jej Meimei. Chwyciła go palcami. Jej lewa noga wciąż nie była w najlepszej formie, ale sądziła, że da sobie radę. Zdjęła szlafrok i posmarowała usta różem. Który również otrzymała od Meimei.

"To jak jakiś rodzaj żartu"
Maomao pomyślała o księżniczce Fuyou, która została wydana w zeszłym roku za mąż oficerowi wojskowemu, staremu znajomemu.
Czy zapomniała już o swoich dniach w tylnym pałacu? A może czasem przypominała sobie, jak kiedyś tańczyła na tych murach, noc po nocy?

Teraz Maomao robiła to samo co księżniczka. Odziana w piękną suknię, którą jej siostry narzuciły jej, przypomniała sobie pierwsze kroki tańca, którego została nauczona tak dawno temu. Róż na jej ustach pochodził od siostry Meimei. Małe dzwoneczki były przyczepione do jej rękawów, więc dzwoniła delikatnie przy każdym ruchu. Małe kamienie były wszyte w długą spódnicę, aby unosiła się za każdym razem, gdy Maomao robiła obrót.

Jej spódnica krążyła wokół niej, szal kreślił łuk, a rękawy prześlizgiwały się w powietrzu. Rozpuściła dziś włosy, ozdabiając je pojedynczą różą, małym kwiatkiem zafarbowanym na niebiesko.

Szal tańczył, spódnica unosiła się w rytm, rękawy i włosy trzepotały razem.

"Nie sądziłam, że tak szybko do mnie wróci.." pomyślała, zaskoczona, że taniec, którego nauczyła ją stara wariatka, wciąż gdzieś w niej tkwi.

Jej chusta znów powiewała, a Maomao spojrzała wprost na bardzo niepożądanego towarzysza. Wtedy właśnie potknęła się o swoją spódnicę.

Leciała twarzą do przodu, a gdy próbowała się uchronić przed uderzeniem nosem o ziemię, runęła prosto na krawędź muru. Ledwo zdołała się zatrzymać, a nagle ktoś ją złapał.

"-Co- Co ty tutaj robisz?" zapytał niespodziewany gość, oddychając ciężko. Jego starannie związane włosy były teraz w nieładzie.

-Powinnam zapytać cię o to samo, Mistrzu Jinshi" - powiedziała Maomao, otrzepując swoją suknię. "Dlaczego tu jesteś?"

Spojrzał na nią z wyrazem zirytowania.
Teraz była bezpieczna z dala od krawędzi muru, ale z jakiegoś powodu nadal trzymał ją mocno za rękę.
"-Gdzie jeszcze miałem być? Kiedy dowiedziałem się, że dziwna kobieta znów tańczy na murze, musiałem zająć się tą sprawą".

"Huh, a ja myślałam, że się nie wychylam". Teraz Maomao pomyślała o tym, że może nie powinno być aż tak zaskakującym, że została zauważona. Czy to oznaczało, że strażnicy nadal wierzyli w duchy?

Zapiski Zielarki - TŁUMACZENIE PL Księga 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz