20 listopada 2014 był dla mnie przełomowym dniem, ponieważ właśnie wtedy mieliśmy wrócić do szkoły.
Howart w nie całe dwa miesiące został odbudowany, a uczniów w tym roku miało być o wiele więcej niż w poprzednim.Stresowałam się wrócić w tamto miejsce, ponieważ wiązało się z nim wiele tragicznych wspomnień, jednak postanowiłam dalej uczyć się magii i kształtować swoją przyszłość.
O godzinie 7 rano, wstałam, włożyłam czysty, uprasowany mundurek składający się z białej koszuli, czarnej marynarki, zielonego krawatu w białe paski oraz czarnej spódniczki. Przyzdobiłam strój srebrną biżuterią i zeszłam na dół. Od kilku miesięcy mieszkałam z Weasley'ami, którzy przyjęli mnie pod swój dach, wiedząc, że nie mam gdzie się podziać. Wszystko zawdzięczam ciotce Molly, która chętnie zgodziła się mną zaopiekować.
Przy stole w kuchni zastałam Ron'a, Ginny oraz ciocie robiąca śniadanie.
-- Dobrze, że już jesteś. - Powiedziała.
-- Dalej nie jestem przekonany. - Powiedział Ron.
-- Ron przestań. - Skarciła go siostra. - Nie rzucisz szkoły przez to, co się wydarzyło. Trzeba iść dalej. - Powiedziała, czym ostatecznie przekonała rudzielca.
-- Cieszę się, że mam tak mądra córkę. - Powiedziała Molly, całując Ginny w czoło oraz podając nam naleśniki.
-- Częstujcie się. - Powiedziała, po czym zasiadłam razem z nimi do stolika.
Miał być to mój przed ostatni rok w Hogwarcie i jednocześnie obawiałam się tam powrócić, ale również cieszyłam się i bardzo chciałam zobaczyć jak to wszystko będzie teraz wyglądać.
-- A co z tobą? - Spytał Ron, widząc, że nie ruszyłam swojej porcji.
Ja zamiast mu odpowiedzieć, myślałam tylko o jednym. O jednym chłopaku, za którym tęskniłam każdej nocy. Od czasu wojny kontaktowałam się z Draco tylko przez komunikator, który mi zostawił. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy i strasznie się stresowałam, że kiedy się znów zobaczymy, to nie będzie już to samo co kiedyś.
-- Nic. - Powiedziałam.
-- Skarbie, nie denerwuj się. Ja wiem, że to trudne wrócić tam po tym wszystkim, ale tak jak powiedziała Ginny, trzeba iść dalej. - Powiedziała cioci Molly, otulając mnie ramieniem.
-- Wiem, ciociu. - Odparłam.
-- Tylko trzymajcie się razem. - Dodała.
-- Nie jesteśmy już dziećmi mamo. Damy sobie radę. - Odparła Ginny.
-- Wiem, ale mimo wszystko uważajcie. - Powiedziała. - No już czas. - Dodała, po czym wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy do sklepu, który prowadził George.
Od czasu śmierci Freda, George zajął się prowadzeniem ich dotychczas wspólnego sklepu, aby nie myśleć o stracie brata i szło mu całkiem nieźle. Miał wielu klientów i dobry utarg.
Przed wyjazdem postanowiliśmy pożegnać się z chłopakiem, który nie był w stanie wrócić tam razem z nami.
George przed wyjściem z jego sklepu wręczył nam fasolki, dzięki którym mogliśmy w mgnieniu oka znaleźć się na peronie 9 i 3/4. Był to nowy sposób teleportacji, do której tylko wielopokoleniowi czarodzieje mieli dostęp.
Pociąg już stał na peronie, a my nie czekając na nic wsiedliśmy do niego i zajęliśmy wolny przedział. Ściskałam mocno swoją torbę mając nadzieję spotkać blondyna, którego nie widziałam od bardzo dawna.
Ginny od razu napotkała swoje koleżanki i zajęła miejsca razem z nimi, a my z Ron'em usiedliśmy w osobnym przedziale.
Kiedy pociąg ruszył jedyne na czym skupiłam swoją uwagę, było to patrzenie przez okno, aby nie rozmyślać o tym, co może napotkać mnie w nowym roku szkolnym.
-- Grace, widzę, że coś cię gryzie. - Zaczął.
- Myślisz o nim prawda? - Spytał nagle.-- Rozmyślam o tym, jak teraz będzie wyglądało nasze życie w Hogwarcie, jak będą wyglądały zajęcia. - Mówiłam, próbując zbyć jego pytanie.
-- Dla nas wszystkich jest to trudne. - Powiedział jedynie.
Niebawem dołączyli do nas przyjaciele Ron'a, Hermiona i Harry.
-- Ron! Szukaliśmy cię. - Powiedziała dziewczyna od razu rzucając się chłopakowi na szyję.
-- Dobrze cię widzieć. - Powiedział Harry zbijając piątkę z rudzielcem.
-- Was też dobrze widzieć. - Odpowiedział.
-- Grace. - Dostrzegła mnie dziewczyna. - Również wracasz do szkoły? - Spytała.
-- A cóż innego mi pozostało. - Odpowiedziałam.
-- Jak ty się czujesz? - Spytał Potter, zasiadając na przeciw mnie.
-- Dobrze. - Skłamałam. Choć lubiłam przyjaciół Ron'a, nie chciałam aby Harry i Hermiona drążyli temat.
-- Słyszeliście, że dyrektorką została teraz McGonagall. - Zaczął Potter.
-- I bardzo dobrze. Ta kobieta nadaje się na dyrektorkę. - Powiedziała Hermiona.
-- Grace a ty nie szukasz przyjaciół? - Spytała dziewczyna obok.
-- Jakich przyjaciół? - Zdziwiłam się. - Mam tylko was. - Stwierdziłam, na co cała trójka jedynie popatrzała po sobie.
-- A Mike? - Spytała ponownie. - Ten slizgon, z którym często cię widziałam.
-- Ah tak. W zasadzie to nie mam z nim kontaktu od czasu wojny. Nie wiem nawet czy zdecydował się wrócić, na ten ostatni rok. - Odpowiedziałam, na co wszyscy zamilkli.
Podróż do Hogwartu zleciała nam całkiem dobrze. Trójca zawzięcie dyskutowała o planach związanych z tym rokiem szkolny, a ja jedynie odpowiadałam kiedy o coś mnie zapytano. Nie byłam w nastroju na pogaduchy, dlatego nie uczestniczyłam w ich konwersacji.
-- Wow. Czy to Hogwart? - Spytała nagle dziewczyna, na co natychmiast wyjrzałam przez okno. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Zamek był dwa razy większy, a szereg zabezpieczeń nałożonych na niego, były z daleka widoczne. Jego mury były o wiele potężniejsze i wyższe niż dotychczas, a nawet odbudowano kilka razy szerszy i dłuższy most prowadzący do jego wspaniale zdobionych wrot.
Po dojechaniu na miejsce , wyjściu z pociągu i zabraniu swoich rzeczy, ujrzałam tłum czarodziejów zamierzających w tę samą stronę co my. Zauważyłam, że większość z nich, byli to młodsi uczniowie. Podejrzewałam, że tym którym został ostatni rok, nie zdołali lub nie chcieli wracać do tego miejsca.
-- Grace!! - Nagle usłyszałam ucieszony głos, dobrze mi znanego chłopaka, kilka metrów dalej.
CZYTASZ
Trapped In Love Revival //Draco Malfoy
RomanceWojna się skończyła. Wygraliśmy. Hogwart narodził się na nowo.