9 (Alternatywny koniec)

12 2 2
                                    

Pomyślałam przez chwilę.

-Ola, trzeba zwrócić ich uwagę jakoś żeby dostać się do wyjścia bo my tego nie przeżyjemy.. - powiedziałam z trzęsocym się głosem.

-Ale jak zamierasz ich ominąć? Bo obu stronach ktoś jest, a nie wiadomo kogo możesz natknąć na korytarzu!

Wtedy było słychać znowu kolejne jęki tym razem z lewej strony, Bonnie nadchodził.
No to już się nie wydostaniemy.
Chica wciąż waliła w okienko, jej dziub odpadł cały, Foxy wciąż próbował wejść przez te okienko a Bonnie zaczal bardziej walić w drzwi żeby je jakimś cudem rozwalić.
Znowu zaczal się smiech. Smiech Freddiego.
Zaczęłam rozglądać się znowu po pomieszczeniu i przypomniało mi się wejście wentylacyjne, można było przez nie spokojnie się przeczołgać.
Moje kolano zaczęło bardziej krwawic od wbitego w nie szkła.

-Ola! Możemy przejść wentylacją!

-Czy ty myślisz!? Jak mam przejść przez wentylację z jednym ramieniem!

-To będzie szybciej i lepiej a teraz do wentylacji!

Podbiegłam i otworzyłam kratę.
Dźwięki były głośniejsze, to był już prawie koniec.

-No chodź Ola! - machnęłam jej moją lewą ręką klęczac przed wejściem do wentylacji.

-Nie da rady! Nic już nie możemy zrobić!

-Nigdy nie mów nigdy wchodź!

Ola klęknęła również przy wentylacji, I zamierzala wchodzić jako pierwsza, ale pewien dźwięk przykul naszą uwagę.
Ten dźwięk był głośny, tak jakby szybko pociąg miał przejechać obok stacji którą ominie.

-Jednak wychodź!!!! - powiedziałam spanikowana.

Ola szybko spanikowała a ja zamknęłam szybko wentylację, I na czas ponieważ tam pojawiła się agresywna babeczka od Chici.
Ja i Ola dostałyśmy totalnego zawału to jest pewne.
Babeczka wciąż się do nas dobijała a Chica odeszła.
To wyglądało jak dobry plan by teraz uciec.
Moje kolano tak bardzo krwawiło.
A śmiech znowu się pojawiał, I to akurat ze strony po której była Chica.

-Ola.. - powiedziałam cichutko.

-Tak?..

-Masz wolną stronę czemu nie biegniesz..

-Nie zostawię cie tu samej chyba cie powaliło

-Z tego co widzę przy nas został tylko Foxy, Bonnie też poszedł..

-No właśnie! Więc biegnij!

Foxy jeszcze raz walnął w szybę zbijając ją całą.
Kolejne kawałki szkła wleciały na mnie. Znowu zdazylam się ochronicz bo znowu bym dostała w moje oczy.
Zostało 20 minut do szóstej.
To co się dzieje to totalny horror.
Ola spojrzała w monitory, również w tym czasie babeczka zniknęła z wentylacji.

-Bonnie i Chica wrócili na scenę.. - powiedziała Ola.

-Super ale nie wiemy gdzie jest Freddy!

-Nie widać go na kamerach a smiech jest głośniejszy!

Znowu rozejrzałam się po biurze.
Nie miałam już żadnego pomysłu co zrobić.
Zostało 3% baterii.
Nagle znowu głośna muzyka.
Muzyka klasyczna.
Spojrzałyśmy na kamere ze sceny, było tam wszyscy i znowu zaczęli występować.
To była szansa by uciec.

-Biegnij Ola!!! - nawet sama siłą popchenlam ją do wyjścia.

Sama upadłam na podłogę.
Byłam cała obolała, plecy, ręce, głowa, kolano.
Ola pobiegła dalej.
Próbowałam wstać ale jakiś ciężar zmusił mnie żebym leżała.
Czy ja nie miałam już siły? To pewne, ale spojrzałam się jeszcze przed siebie.
To był Foxy.
To totalny koszmar.
Czy on mnie zabije?
Czy umrę z rąk czegoś co się boję w życiu najbardziej? Tego animatronika?
Próbowałam z całej siły go z siebie zwalić, ale co mogła zrobić dziesiecioletnia dziewczynka z takim robotem?
Nie mogłam nic zrobić, znowu złapałam z nim kontakt wzrokowy. znowu mnie zamurowało.
Oddech przyspieszyl jak po wygraniu maratonu 30 godzinnego.
Foxy zamachnął się tym hakiem i wbił mi go w policzek pod prawym okiem.
Nie mogłam nawet krzyczeć.
Koleiny ból jak z rozdzierania mnie ze skóry.
Pozniej zrobił kolejny zamach, tym razem gorszy.
Wbił swój hak w moje prawe oko a później w lewe.
Nic nie widzialam, wszystko napełniało się krwią.
Wciąż nie mogłam krzyczeć.
Co się dzieje?
Na sam koniec zrobił kolejny ruch.
Wbił w moją głowę hak i przejechał mocno po całym ciele rozrywając moją skórę.
Nie czułam już nic.
Nawet tego, czy była już szósta rano.

Ola tak naprawdę nie uciekła do końca, zatrzymała się przy drzwiach do wyjścia.
Wybiła godzina szósta.
Zauważyła ze nie była za nią więc z powrotem podbiegła do biura.
Zauważyła tam jak Foxy masakrował moje ciało.
Ola postanowiła wziąć coś twardego, najbliższą była cegła.
Wziela ją jedną ręką i jakimś cudem (z bólem) walnęła nią w Foxiego.
Psując oczywiście jego cały mechanizm.
Sam padł na podłogę.

-Claudia! - Ola uklękła nade mną. - Słyszysz mnie!? Będzie dobrze... Będzie dobrze...

Nie miała wyboru więc wziela telefon i zadzwoniła na pogotowie.

Jedyne co słyszałam...
To... cisza.
jesteś śmiercią czy rajem?..

Wstałam.

Nie było nic.
Ciemność.

Nie czułam bólu.
Jedynie krzyk.

Ktoś się pojawił.

Ciemna postać, z długimi nogami i rękoma, mająca maskę która się śmiała i na raz płakała.
Wystawiła rękę w moją stronę.
I powiedziała.

"Zabiorę twoje cierpienie, dam ci życie."

Popatrzylam się na rękę.

Moja lewa ręka automatycznie siegala w jej strone.

"Nie musisz się już bać, nic ci nie zrobią. Chodź za mną."

Wzięłam tajemniczą postać za rękę.

"Proszę, nie martw się, wiem, że to chorobliwe, ale wszyscy pewnego dnia umrzemy."

Jestem.
Idę.
Budzę się.





W ciele własnego mordercy.

fnaf fanfikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz