BŁĘKIT

18 0 0
                                    

Upadłam na kolana i zaczęłam płakać z twarzą schowaną w dłoniach. Furia miałczała i ocierała się o mnie.

- Lara? - zapytał miękko Ezra.

Kucnął obok mnie.

Pokręciłam głową.

- Zostaw mnie... - szepnęłam.

- Przykro mi.. - położył dłoń na moich plecach.

- Zostaw mnie! - odskoczyłam. - Skąd mam wiedzieć ze i Ty mnie nie zdradzasz?!

- Lara.. - przyszedł Asa.

- Jest tylko jeden sposób żebyśmy ci to udowodnili. - mruknął Ryan.

- Ta? Jaki? - wyszlochałam.

- Szybko dojdziemy. - uśmiechnął się szelmowsko.

- A spierdalaj. - jęknęłam zrezygnowana.

- Testy DNA ci zrobić? - zapytał Clor.

- No nie! - zawodziłam. - Rozpierdole się kurwa. - zerwałam się i zawołałam Furię. - Spacer.

- Nigdzie nie idziesz. - rozkazał Ezra.

- Chuj ci w dupe.

- Lara! - krzyknął Adrien.

- Uspokój się. - szepnął Ezra.

- Furia. Gotów. - wydałam komendę.

Chłopcy zastygli.

- Żartujesz... - powiedział z niedowierzaniem Ryan.

- Spróbójcie się zbliżyć. - syknęłam i zaczęłam iść w stronę drzwi. Asa i Ryan ustąpili mi miejsce, abym przeszła. Furia syknęła na Ryana przechodząc obok niego.

Założyłam buty i wybiegłam z domu na nowo zaczynając płakać. Pobiegłam w głąb lasu. Daleko. Bardzo. Biegłam i biegłam. Nie patrzyłam gdzie biegnę. Biegłam do przodu patrząc na stopy nie zawracając uwagi na otoczenie. Łzy kapały na ziemię. Rozmazał mi się obraz. Potknęłam się i upadłam. Ocknęłam się rano. Byłam przy jakiejś ruinie. Wstałam i obudziłam Furię.

- Furia, chodź.

Weszłam do środka. Wszystko było zniszczone. Po ziemi walały się kawałki drewna, ziemia, szkło..

Szkło. Rozbite okno. Wzięłam trójkątny kawałek do ręki, przyłożyłam go do nadgarstka. Łzy napłynęły mi do oczu. Oddychałam szybciej i szybciej. Wahałam się. Przycisnęłam szkło mocniej do skóry. Krew napłynęła na szkło. Zrezygnowałam. Odjęłam szkło od ręki. Przestałam płakać.

- Co ja robię... - patrzyłam oszołomiona na małą ranę kłutą. - Kurwa, jebać.

Kreska. Druga. Trzecia. Rozmazał mi się obraz, a mimo to cięłam dalej. Położyłam się. Zasnęłam. A może umierałam?

UNKNOWN P.O.V

Szedłem lasem z moimi ziomkami.

- Daleko jest ten urbex? - zapytał John.

- Nie. Nie marudź. - mruknąłem.

Szliśmy jeszcze przez chwilę, weszliśmy do budynku.

- Ło rzesz kurwa! - wrzasnąłem, gdy zobaczyłem Jaguara a za nim kruchą dziewczynkę. Żywą.

Delikatnie otworzyła oczy i zerwała się na nogi. Miała pocięte nadgarstki.

- Uhm.. przepraszam, zgubiłaś się? Gdzie są twoi rodzice?

- Hm? Co? Ja mam dwadzieścia jeden lat. - mruknęła oburzona.

Jaguar na mnie syknął.

- Powinnaś udać się z tym na szycie. - stwierdziłem wskazując na jej rękę.

Królowa Sześciu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz