Rozdział 7

765 28 0
                                    

7. Alicja

Przez cały czas byłam pewna, że gramy do jednej bramki. Tymczasem wyszło na to, że pod moją nieobecność Dawid chwalił się swoim towarzyszom ze swoich podbojów i zapewniał, że może zrobić ze mną co tylko chce. Rozczarował mnie. Jeszcze przed chwilą byłam gotowa rzucić mu się na szyję i zapomnieć o całym świecie w jego ramionach, ale w tym momencie zrobiło mi się niedobrze na samą myśl. Nie jestem pieprzonym trofeum, nie będę niczyją zabawką.

Obróciłam się na pięcie i pospiesznym krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.

-Alicja- krzyknął Dawid i ruszył za mną.

Przyspieszyłam kroku i wyminęłam kilka osób zgromadzonych przy wejściu. Wypadłam z klubu i pobiegłam do najbliższej taksówki. W głowie mi szumiało.

-Grand Hotel- powiedziałam do taksówkarza- proszę już ruszać- ponagliłam mężczyznę widząc, że Dawid wyszedł w tej sekundzie z klubu i zaczął się nerwowo rozglądać. Za nim wybiegł jego syn i Artur.

Mój telefon zaczął dzwonić, ale rozzłoszczona wyłączyłam go i wrzuciłam do torebki. Pod hotelem zapłaciłam taksówkarzowi, dając ogromny napiwek i weszłam pospiesznie do lobby.

Serce waliło mi jak oszalałe. Miałam dość tego, że mężczyźni traktowali mnie jak posąg, którym można się chwalić przed całym światem. Miałam dość tego, że przez to, że mam sporo pieniędzy nie mogę znaleźć nikogo ze szczerymi intencjami. Dawidowi nie zdradziłam za wiele o sobie z premedytacją, chciałam sprawdzić, czy mimo to będzie mną zainteresowany. Nie krępowałam się pokazywać mu bez makijażu i w naturalnej odsłonie. Byłam przekonana, że jest ze mną szczery, a to co dziś słyszałam totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Byłam tylko pieprzonym zakładem.

***

Dochodziła pierwsza w nocy, postanowiłam, że włączę telefon. Przecież nie muszę odbierać, ani odpisywać. Usiadłam wygodnie na łóżku. Byłam po szybkim prysznicu, ubrana jedynie w swoją satynową, czarną piżamkę.

Siedem nieodebranych połączeń. Prychnęłam w myślach. Było też kilka smsów.

Dawid do

Alicja:

Proszę odbierz. Martwię się.

Dawid do

Alicja:

Nie wiem ile słyszałaś, ale chcę to wyjaśnić. Proszę, daj znać gdzie jesteś.

Dawid do

Alicja:

Jesteś w hotelu? Będę tam za 10 minut.

Kurwa. Ostatnia wiadomość była dosłownie sprzed chwili. Przekalkulowałam w myślach, jak powinnam się zachować jeśli tu przyjdzie. Wkurwić się, pokazać obojętność czy udać, że nic się nie stało?

Najbardziej przeraziło mnie to, że tak bardzo pragnęłam, żeby to wszystko co się wydarzyło było nieprawdą. Zaczynałam coś do niego czuć. Byłam nim zauroczona i wiedziałam, że jeżeli spędzę w jego ramionach choćby minutę dłużej, to się zakocham i nie będzie odwrotu.

Ktoś zapukał do mojego pokoju. Oczywiście, wiedziałam kogo zastanę po drugiej stronie drzwi. Ze spokojem podeszłam i otworzyłam. Cały wypity dziś alkohol zdążył ze mnie wyparować.

-Jesteś- widziałam wyraźną ulgę w oczach Dawida.

-Yhym, dobranoc- rzuciłam i chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak przytrzymał je.

Profil ryzyka: Lokata w uczucia (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz