Gdy z dziewczynami dotarłyśmy na miejsce, od razu poszłyśmy do do recepcji odebrać klucz do wynajmowanego na piętnaście dni hotelu. Gdy go nam wręczyli, zabrałyśmy nasze rzeczy i udałyśmy się w stronę pokoju, z numerem 112. Przekręciłyśmy kluczyk i zauważyłyśmy tak jak było ustalone: trzy łóżka, łazienkę z prysznicem oraz wielką szafę. Mi potrzebne było tylko tyle do szczęścia, ale dziewczyny wolały na bogato. Oczywiście musiałyśmy przez nie zapłacić więcej, bo te zażyczyły sobie telewizor, radio i takie inne pierdoły.
Rozpakowałam się najszybciej, więc dlatego poszłam się umyć jako pierwsza. Do łazienki również zabrałam kosmetyki i piżamę z Reservedu. Gdy byłam ogarnięta na tyle, by się pokazać innym, wyszłam z łazienki.
- Kasia, wiesz co się przed chwilą stało?! - zapytała Klaudia, jedna z moich przyjaciółek.
- Skąd miałam wiedzieć, jak byłam w łazience? - powiedziałam z małym sarkazmem, którego nie dało się wyczuć.
- To słuchaj! Przyszedł do nas taki przystojniak - zaczęła. No cóż, jej tylko jedno w głowie.
- Dobra Klaudia, nie interesuje mnie to, że chłopak pomylił pokoje - zachichotałam.
- Ale on mnie zaprosił na kawę! - klasnęła w ręce.
- To gratuję. Wiesz może gdzie jest Pati?
- Poszła zarywać do recepcjonisty - zaśmiała się.
- Aha, ok - Widzę, że tylko ja tu traktuję miłość poważnie.
- Misia, idę się umyć. - oznajmiła.
- Okej, ja spać, dobranoc - odpowiedziałam.
- Dobranoc.