Obudziłam się wcześnie rano, bo było mi strasznie gorąco. Zauważyłam, że jestem wtulona w Jasia, jak w misia. Tak samo jak inne dziewczyny z innymi chłopakami. Próbowałam się od niego odkleić, nie budząc przy tym nikogo. Oczywiście, ja jak to ja, musiałam to zrobić. W końcu to moja specjalność.
- Heej - powiedział zaspany Janek.
- Ym.. Hej. Sorry, że cię obudziłam, ale chciałam yy..
- Aa.. Na tak - wyszczerzył się - Wieesz? Było miło tak z tobą spać.
- Nawzajem? - odpowiedziałam i się podniosłam. Ruszyłam dupe w stronę łazienki, już dotykałam klamki, ale ktoś mnie złapał za nadgarstek. Kto to był? Janek Pacanek.
- Sorry Kasia, ale muszę ci coś powiedzieć.. Przeszłabyś się ze mną do parku? - zapytał.
- Ta, jasne, tylko się ogarne.
On poszedł do pokoju zrobić to samo. Gdy byłam gotowa, zostawiłam kartkę śpiącym "Morfeuszom", żeby się nie martwili i wyszłam na korytarz zamykając drzwi. Tam już czekał Jaś.