Rozdział 0: Mój

60 6 4
                                    


Jakie okrutne życie trzeba wieść by być tak znienawidzonym przez przez cały świat? "Patriarcha Yiling" Tak znienawidzony, tak złowieszczy. Doszło do tego że nawet po jego śmierci winy za każde zło i każde niewyjaśnione nieszczęście było zrzucane na niego. Co jednak się stanie jeśli Wei Wuxian nigdy nie umarł.

 Cały świat myślał że Mężczyzna nie żyje. Jedynym który wiedział prawdę był upiorny generał który w ostatniej chwili uciekł dzięki czemu udało mu się uratować przyjaciela i wraz z nim ukrył się w jednej z opuszczonych wiosek. Patriarcha nie był jednak zadowolony z takiej sytuacji. Stracił już wszystkich na których mu zależało. Jego brat go nienawidził, siostra umarła przez niego, klan którym się opiekował tak niedawno oddał za niego życie, nikt nie żyje, nie oszczędzili nawet dziecka, został tylko Wen Ning który i tak już był martwy.

-Paniczu Wei, wyjdź na zewnątrz jest tak ładna pogoda, nie możesz cały czas siedzieć w tym budynku bo nigdy nie wyzdrowiejesz

-Mówiłem ci to już tyle razy Wen Ning, nie mam zamiaru wychodzić z tego pokoju

-Mija już pół roku od tego wydarzenia, wiem że jest to ciężkie, sam straciłem wszystkich ale musisz zostawić w końcu przeszłość za sobą -Postawił miskę z kleikiem ryżowym  na stoliku zaraz obok Wei Wuxiana
-Po tak długim czasie ta rana jeszcze się nie wygoiła -Sprawdził stan głębokiej rany na jego prawym ramieniu
-Gdyby siostra była ze mną pomogłaby ci

-Ona nie żyje, ta niegojąca się rana świadczy o tym że ja też powinienem już skończyć życie. Moja obecność i tak wszystkim szkodzi

-Nie powinieneś tak mówić paniczu -Sięgnął po maść i zaczął smarować ranę Patriarchy na co odpowiedział mu cichy syk bólu
-Jakie miał panicz relacje z Paniczem Lan Wangjim? -Wei Spojrzał na niego podejrzliwie

-Skąd nagle to pytanie?

-Obserwuję go od jakiegoś czasu, pomimo uznania twojej śmierci, nadal desperacko cię szuka

-Nienawidzi mnie, mojej kultywacji i mojego sposobu życia

-Nie wygląda na kogoś kto szukałby cię z żądzą zemsty bądź pozbycia się ciebie. Wyglądał na zmartwionego i przygnębionego

-Niech cie ta twarzyczka nie zwiedzie. Wiem swoje on mnie nienawidzi i koniec rozmowy, a teraz proszę cię o wyjście -Upiorny generał westchnął i posłusznie wyszedł zostawiając Patriachę samego



*_*_*
2 lata później



-Słyszeliście że Wei Wuxian został oczyszczony z większości zarzutów? 

-Jest teraz o tym głośno, jak mógłbym nie słyszeć

-Biedny chłopak miałby tyle życia przed sobą a został zabity niewinnie

Szumiały plotki już od kilku dni, Wen Ning był ucieszony słysząc tak dobre wieści. Dokończył zakupy i szybko wrócił do miejsca ich zamieszkania.

-Paniczu Wei Paniczu Wei -Wszedł do pomieszczenia z dużym entuzjazmem (Jak na niego) Jednak jego entuzjazm zleciał widząc stan Patriarchy nie skomentował jednak tego i wziął się za opatrywanie przyjaciela
-Twoje imie zostało oczyszczone -Na te słowa Wei Wuxian spojrzał zdziwiony 

-Oczyszczone?

-Nie musisz się już ukrywać. Możemy pójść do sekty Jiang i przyjmą cię. Może zdołają wyleczyć twoją ranę której ja nie moge

-Nigdzie sie nie wybieram -Powiedział stanowczo

-Ale paniczu

-To nie ma ale Wen Ning, Jiang Cheng mnie nienawidzi nie myśl że jeśli zostanę oczyszczony przestanie mnie nienawidzić.

-Nie rozumiesz paniczu zostałeś uniewinniony. Nawet z zarzutu zabicia twojej siostry i jej męża. Odkryto prawdziwego sprawcę który został zatrzymany i przyznał się. Nie znam szczegółów ale nie jesteś już winny niczego poważnego

-Nigdzie nie idę

-Ale 

-Wyjdź! -Krzyknął na co patriarcha opuścił pomieszczenie. Jednak podczas tych dwóch lat Upiorny Generał nauczył się jednego. Patriacha nie jest w stanie samodzielnie podjąć właściwych decyzji i to on musi działać. Jednak pójście do Jiang Chenga nie było najlepszym pomysłem, przez lata nienawidził Weia więc w tej chwilki nie wiadomo na co mogą natrafić

Następnego dnia Wen Ning wyszedł trochę później niż zazwyczaj. Był to dzień w którym jak co tydzień Lan Wangj przychodził do wioski niedaleko miejsca w którym zamieszkali by szukać Wei Wuxiana. Stanął w jednej z alejek w której zazwyczaj przed wejściem do wioski obserwował sytuację i zauważył Przechodzącego Lana, pytał się pobliskich ludzi o Patriarchę.

-Paniczu Lan -Powiedział to dość cicho z nadzieją iż Mężczyzna go usłyszy. Lan rozejrzał się i zobaczył znajomo wyglądającą osobę w jednej z alejek, podszedł do niego i spojrzał wyczekując dalszej wypowiedzi

-Paniczu Lan, to ja Wen Ning -Zdjął kapelusz zakrywający większość jego twarzy. Lan był zszokowany jednak na zewnątrz nie było tego widać, i gdyby nie to że pięści Lana zacisnęły się nieznacznie nie dało by się w nim wykryć ani odrobiny zdenerwowania

-Wei Wuxian, Gdzie on jest -Zbliżył się do mężczyzny chwytając go za ramie by unieruchomić upiora.

-Panicz Wei jest bezpieczny -Zapewnił na co Wangji lekko poluźnił uścisk

-Wei Wuxian, Prowadź do Weia -Powiedział stanowczo

-Zanim to zrobię, chcę dowiedzieć się dlaczego tak zależy ci na odnalezieniu go

-Wei Ying Jest mój









Sens życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz